Bogactwo to odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale również za innych. Wywiad z Marcelem Sojką.

Gdy mowa o spełnianiu marzeń i stawianiu sobie wyzwań, to koniecznie polecamy wywiad z 19-letnim Marcelem Sojką.

Ten młody przedsiębiorca, swoim uporem udowadnia, że można mierzyć wysoko i osiągać wiele, niezależnie od wieku.

Gdy miał 17 lat, napisał książkę: „Umysł wart miliony” w której pokazuje, jak wpływać na swoje emocje oraz tworzyć sposób myślenia, który doprowadzi Nas tam, gdzie chcemy się znaleźć. Inspirujące i jak bliskie idei zawartej w książce Napoleona Hilla, który pisał, że „umysł i myśl jest realną siłą” i pozwala nam realizować nasze cele i pragnienia.

Katarzyna Jerzykowska rozmawiała z Marcelem Sojką (Nr 2 str. 63)

Gdy mowa o spełnianiu marzeń i stawianiu sobie wyzwań, to koniecznie polecamy wywiad z 19-letnim Marcelem Sojką. Ten młody przedsiębiorca, swoim uporem udowadnia, że można mierzyć wysoko i osiągać wiele, niezależnie od wieku.

Marcel Sojka. Początkujący przedsiębiorca oraz inwestor. Kiedyś nieśmiały chłopak z małej miejscowości. Dziś swoim uporem i ciągłą pracą nad sobą udowadnia, że można mierzyć wysoko i osiągać wiele, niezależnie od wieku. Mając 17 lat, napisał książkę, w której pokazuje, jak wyznaczać sobie cele i jak wpływać na swoje emocje, a także jak nabyć sposób myślenia, który doprowadzi nas tam, gdzie chcemy się znaleźć.

Bogactwo to odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale również za innych. Wywiad z Marcelem Sojką.

– „Umysł Wart Miliony” to tytuł Twojej książki – dość intrygujący. Skąd pomysł na napisanie tej książki? Opowiedz historię jej powstania.
– Pomysł na napisanie tej książki po prostu pojawił się w głowie. Zaczątkiem do tego było moje marzenie, żeby kiedyś napisać i zekranizować moją biografię. Tytułem będzie nawiązywać do pierwszej książki – „Umysł Wart Miliardy” – opowiem w niej o wszystkich moich sukcesach i osiągniętych celach. Powstanie, jak będę miał około 60 lat. Co do obecnej książki – napisałem ją dla moich rówieśników. Opisuję w niej, w jaki sposób zmieniłem nastawienie do świata i mój charakter. Kiedyś byłem bardzo nieśmiałym chłopakiem, nie potrafiłem rozmawiać, stresowały mnie wystąpienia publiczne, ale wiedziałem, że aby coś osiągnąć, muszę stawiać czoła takim sytuacjom. Zacząłem szukać różnych rozwiązań. I zacząłem stosować różne techniki. W książce pokazuję, jak wyznaczyć sobie cel w życiu. Młodzi ludzie mają podobne problemy: albo nie mają pewności siebie, albo nie wiedzą, co chcą robić w przyszłości, albo się czegoś boją. Ta książka jest o tym, jak
radzić sobie z tymi „demonami” młodzieńczych lat. Można powiedzieć, że jest to poradnik rozwoju osobistego pisany oczami nastolatka.

– Interesujesz się więc rozwojem osobistym, ale nie tylko. Inwestowanie to również Twoje hobby. Przyznasz, że to nietypowe zajęcie jak na chłopaka w tak młodym wieku. Jak to się zaczęło?
– No tak, jest to dosyć nietypowe. Początkowo interesowałem się inwestowaniem na giełdzie i w kryptowaluty. Narodziło się to po obejrzeniu filmu „Wilk z Wall Street”, dzięki któremu poznałem termin „inwestycja” i dowiedziałem się, że można zarabiać na życie za pomocą giełdy. Nie pochodzę z majętnej rodziny. Moi rodzice pracują na etacie i myślą w bardzo konserwatywny sposób. Dorastałem w przekonaniu, że tylko tak można zarabiać. W wieku 15–16 lat nie mogłem jeszcze inwestować, nie miałem konta w banku, więc tylko się uczyłem i czytałem książki. Kiedy skończyłem 18 lat, założyłem konto bankowe i maklerskie i wpłaciłem wszystkie moje oszczędności na giełdę. Szło mi całkiem dobrze, przez trzy miesiące zarobiłem 7 tys. zł, ale w kolejnych dniach wszystko straciłem. Zanim zająłem się giełdą, interesowałem się tematem nieruchomości. Zacząłem pomagać Wojtkowi Orzechowskiemu w różnych kwestiach, a w zamian on uczył mnie inwestować w nieruchomości. Początkowo miał być to tylko plan B. Jednak po stracie na giełdzie stwierdziłem, że będę wpłacał tam maks. 10% moich oszczędności, a resztę będę inwestował gdzie indziej, chociażby w obligacje skarbowe – lepsze 2% w skali roku niż nic. Stworzyłem również swoje portfolio instrumentów finansowych, które nazwałem „Strategią na Każdą Pogodę” – zainspirował mnie do tego Ray Dalio, jeden z największych inwestorów XX wieku.

– Możesz rozwinąć ten termin?
– Strategia portfolia na Każdą Pogodę polega na tym, że jest to mój własny zbiór podstawowych i alternatywnych instrumentów finansowych. Służy on do bezpiecznego lokowania pieniędzy, by żaden kryzys finansowy czy gospodarczy nie był w stanie zachwiać moimi oszczędnościami.

– A zacząłeś już faktycznie inwestować w nieruchomości czy jesteś w fazie przygotowań, dopiero budujesz sobie ścieżkę?
– Ścieżkę mam już zbudowaną. Zacząłem od tego, że wypisałem sobie na dużej kartce mój plan. Wojtek omówił ze mną wcześniej swoją strategię, którą zacząłem wdrażać. Wypisałem sobie po kolei, co muszę zrobić, żeby wg strategii Wojtka dojść do 2 mln i je zainwestować, i osiągać z tego dochód pasywny. To było jakieś dwa lata temu. W tym roku zapracowałem sobie na warsztaty i pojechałem na nie w maju. Od tego czasu zacząłem działać dosyć intensywnie na rynku – oglądam mieszkania, negocjuję ceny, mam już podpisanych kilka umów z pośrednikami. Teraz jestem na etapie budowania zdolności kredytowej.

– Rozumiem, że plany na najbliższą przyszłość to osiągnięcie zdolności kredytowej i zakup pierwszego mieszkania w Opolu, tak?
– Zgadza się. Chociaż myślałem też o innym mieście – o Warszawie. Chciałem tam pójść na studia. Ale jednak jako rynek do inwestowania na początek nie jest to najlepszy wybór, ponieważ ceny są tam bardzo wysokie. Postanowiłem, że wybiorę sobie na start miasto, gdzie ceny są wyważone, nie są bardzo wysokie. Może kiedyś przeniosę się na inny rynek, np. wrocławski, a jak już zacznę obracać większymi kwotami, to może zacznę inwestować w Warszawie. W Opolu zaczynam, ale na pewno tutaj nie skończę.

– A co zrobisz, jak już będziesz miał wymarzoną ilość pieniędzy?
– Chcę stworzyć swoją markę na wzór marki Donalda Trumpa, czyli sieć moich własnych wieżowców, hoteli, siłowni. Jeżeli słyszy się nazwisko Trump, to od razu wiadomo, że mowa o naprawdę świetnym biznesmenie, niezależnie od tego, czy ktoś uważa go za dobrego prezydenta, czy nie. Dla mnie nazwisko Trump oznacza luksus, wysoką klasę, duży standard. Chcę stworzyć taką markę na nazwisko Sojka. Oczywiście nie chcę się ograniczać tylko do rynku polskiego, marzy mi się moje własne biuro w Seattle albo w Nowym Jorku. Chciałbym zbudować wieżowiec w Szanghaju czy w Dubaju. To jest mój plan biznesowy.
Poza tym chciałbym otworzyć swoją własną fundację charytatywną. Mam sześć kont, na których mam podzielone moje finanse. Jedno z tych kont to konto „Pomocy dla Innych”, tam przelewam 10% moich wszystkich środków i co miesiąc wydaję je na cele charytatywne.
Na razie nie przekroczyłem wpłaty powyżej 500 zł na miesiąc, ale w przyszłości chcę zwiększyć moje wpłaty miesięczne na te cele do ok. 5 tys. dolarów. Moja fundacja będzie pomagała dzieciom, które miały mniej szczęścia ode mnie, dzięki czemu będą mogły mieć dobry start, otrzymają odpowiednią edukację, będą miały odpowiednie miejsce do mieszkania, będę miały sprzyjające, dogodne warunki do rozwoju.

– Co poradziłbyś swoim rówieśnikom, którzy mają podobne zainteresowania, ale nie wiedzą, jak zacząć?
– Poleciłbym im, żeby byli wytrwali. Radziłbym im też, żeby skupili się na procesie, a nie na celu samym w sobie. Po pierwsze, proces jest o wiele dłuższy niż samo osiągnięcie celu, a po drugie, to właśnie w procesie kształtujemy nasz charakter, nabywamy umiejętności. Cel to już tylko efekt końcowy. Jeżeli ktoś się skupia tylko na tym, żeby osiągnąć efekt końcowy, to może się zdarzyć, że pójdzie po trupach do celu i zniszczy wszystkich wokół siebie, żeby osiągnąć to, co zamierzał. A jeżeli ktoś się skupi na procesie, to skupi się na tym, by być wartościowym człowiekiem, by osiągnąć to, co zamierza, ale w etyczny sposób, pomagając przy tym innym ludziom.
Trzeba też pamiętać, że bogactwa nie buduje się w dwa lata, buduje się je bardzo długo. I to bardzo dobrze, bo dzięki temu są trwalsze fundamenty. Jeśliby się zgarnęło milion w ciągu roku, to byłoby duże prawdopodobieństwo, że się ten milion roztrwoni na niepotrzebne rzeczy. Dowodem są ludzie, którzy wygrywają w totolotka, a po jakimś czasie wracają do statusu finansowego sprzed wygranej – właśnie dlatego, że nie mają pojęcia, jak zarządzać swoimi finansami i co to znaczy być bogatym. Nie mają pojęcia, jaka odpowiedzialność się za tym kryje, bogactwo to odpowiedzialność – nie tylko za siebie, ale również za innych.

Katarzyna Jerzykowska rozmawiała z Marcelem Sojką (Nr 2 str. 63)