2019 okazał się dla rynku mieszkaniowego najlepszym w historii pod względem wartości obrotu. Mieszkania sprzedawały się, jak świeże bułeczki, a ceny szybowały co kwartał o kilka procent. I pewnie 2020 r. dalej odnotowywałby wzrosty w wolumenie sprzedaży. Ale w 2020 roku na rynku mieszkaniowym namieszał jednak koronawirus.
Czego teraz oczekują klienci detaliczni oraz inwestorzy?
Wg portalu Morizon.pl i eksperta Marcina Drogomireckiego: Niektórzy klienci czasowo zaniechali przygotowań do transakcji z obawy o swoje zdrowie. Innych zmusiły do tego nieoczekiwane przeszkody, jak np. ograniczenie pracy urzędów, sądów, banków czy spółdzielni mieszkaniowych, których decyzje lub wydawane dokumenty są niezbędne do sfinalizowania umowy.
Wg badania portalu GetHome.pl:przeprowadzonego wśród przedstawicieli 72 biur nieruchomości ponad 70 proc. przepytanych pośredników zauważyło wyraźny spadek zainteresowania tematem zakupu mieszkania czy domu.
Wg portalu Businessinsider: z rynku mieszkaniowego wycofują się w pierwszej kolejności nabywcy spekulacyjni, liczący na szybki wzrost cen w okresie realizacji inwestycji oraz nabywcy lokali z myślą o wynajmie krótko- i długoterminowym.
Wg ekspertów Metrohouse: na obecnej sytuacji mogą skorzystać np. flipperzy oraz nabywcy gotówkowi, których kartą przetargową jest szybka realizacja transakcji. Po wyjątkowo burzliwym okresie na giełdzie wzrośnie liczba osób zainteresowanych rynkiem nieruchomości, który w dalszym ciągu może być postrzegany jako bezpieczna przystań dla oszczędności.
Z badań Instytutu Analiz Monitor Rynku Nieruchomości: portale zajmujące się pośrednictwem sprzedaży mieszkań zanotowały o blisko 20 proc. mniej odsłon i wejść na strony prezentujące oferty mieszkań i domów.
A co na to klienci indywidulani?
Portal Otodom przeprowadził ankietę dotyczącą sprzedaży, kupna bądź wynajmu nieruchomości. Przepytano 2402 osób zainteresowanych i o dziwo, większość stwierdziła, że pandemia koronawirusa lekko namieszała w ich planach, ale nie zrezygnują w obliczu narastającej recesji i wzrastającej inflacji.
Anulowanie transakcji rozważa 21 proc. ankietowanych, 79 proc. z nich wciąż zamierza ją przeprowadzić. Większość z nich liczy się jednak z tym, że transakcja może się opóźnić. 35 proc. spośród planujących zakup nieruchomości uważa, że koronawirus w ogóle nie zmieni ich planów, 26 proc. rozważa zakup tańszej nieruchomości, 12 proc. dopuszcza zmianę wymagań dotyczących standardu, metrażu lub liczby pokoi, a 10 proc. bierze pod uwagę wynajem zamiast zakupu. Aż 60 proc. badanych liczy na to, że obecna sytuacja na rynku wpłynie na obniżenie cen nieruchomości. Wśród osób, które planowały zakup mieszkania lub domu prawie 70 proc. wciąż aktywnie przegląda ogłoszenia – twierdzą eksperci Otodomu.
Obserwując aktualne oprocentowanie nowo zakładanych lokat, które już spadły poniżej 1 proc. powoli zaczyna się robić ruch na rynku mieszkaniowym. Dalszy spadek lokat poniżej 0,5 proc. wejdzie w niebezpieczne rejony, w których klienci zaczną mieć realny problem, gdyż za trzymanie pieniędzy w banku będą musieli płacić. To w oczywisty sposób przekładać się będzie na wzrost popytu na aktywa uznawane za bezpieczne przystanie jak np. nieruchomości.
Ceny nie powinny wyraźnie spadać
Niezależnie od tego jak długo trwać będą zawirowania wywołane koronawirusem, to rynek mieszkaniowy powinien przez te rafy przejść relatywnie dobrze. Jeśli problemy będą nas dotyczyły relatywnie krótko, to w mieszkaniówce będziemy mogli mówić jedynie o chwilowym zahamowaniu, który rynek odbije sobie z nawiązką.