Karolina Lewinska i Sebastian Bruski, właściciele Niron Invest Group, właśnie przeprowadzili się na Cypr. Do tej pory związani byli z nim biznesowo, teraz
postanowili tu zamieszkać. Uważają, że to miejsce z wielkim potencjałem, który pozwoli im czerpać większe zyski z inwestycji nie tylko dla siebie, ale i dla inwestorów z Polski.
Marta Kubacka: W ostatnim wywiadzie dowiedzieliśmy się, że Waszą specjalnością są trudne i złożone inwestycje z wysokim poziomem ryzyka. Zrealizowaliście z sukcesem flip na kościele. Czy macie jeszcze inne tego typu skomplikowane projekty na koncie?
Karolina Lewinska: Prawie wszystkie.
M.K.: To opowiedzcie o najciekawszych.
Sebastian Bruski: Czytelników na pewno zainteresuje flip na fabryce. Zadzwonił do nas znajomy i zapytał, czy nie chcemy kupić fabryki mebli za kilka
milionów złotych. Nasz instynkt, ale też analiza rynku spowodowały, że w jeden dzień podjęliśmy decyzję o zakupie. Początkowym założeniem był podział
nieruchomości i sprzedaż wyodrębnionych działek. Co ciekawe, zanim podpisaliśmy akt notarialny, już znaleźliśmy pierwszego klienta.
M.K.: Skąd wziął się ten klient?
S.B.: W dużej mierze to kwestia relacji, jakie utrzymujesz z inwestorami, a także ludźmi z branży. Zadzwoniłem do znajomego, ponieważ czułem, że ta nieruchomość będzie dla niego okazją z uwagi na lokalizację, wielkość działki, no i oczywiście cenę. Z ofertą trafiłem. Wkrótce powstanie tam drukarnia opakowań spożywczych. Pozostały teren mieliśmy wyodrębnić jako pojedyncze działki. Pojawili się nawet zainteresowani klienci, ale po kalkulacjach zdecydowaliśmy się zrównać ten teren z ziemią i dać możliwość zakupu ogromnej powierzchni dużym graczom. To hektar ziemi w centrum miasta przy drodze krajowej. Taka powierzchnia pozwala kierować ofertę do zupełnie innego klienta. Warto zaznaczyć, że wartością dodaną były ruchomości, które znajdowały się na gruncie. Stal z rozbiórki hali czy też inne podzespoły takie jak transformator, który był w środku, wygenerowały dodatkowy przychód rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych.
M.K.: Fajna niespodzianka, ale tego nie mogliście przewidzieć. Nie mieliście obaw przed przystąpieniem do tego projektu?
K.L.: Ta inwestycja była obarczona dużym ryzykiem, tym bardziej że nie mieliśmy doświadczenia w nieruchomościach przemysłowych. Dlatego nakreśliliśmy alternatywne scenariusze, które zakładamy przy każdej inwestycji bez względu na jej wielkość. Odroczony termin płatności, alternatywne kredytowanie, możliwość najmu czy też bufor w postaci kapitału inwestorów, którym w ten sposób generujemy zysk.
M.K.: Macie jeszcze inny ciekawy przykład trudnej inwestycji?
S.B.: Dom w surowym stanie, postawiony w miejscu, w którym wybijały wody gruntowe. Właściciel nie mógł sobie z tym poradzić. My ten problem zmieniliśmy w sukces. Odizolowaliśmy wody gruntowe od płyty piwnicy przez wykonanie drenażu pod domem, a następnie zbudowaliśmy zbiornik retencyjny. Dzięki niemu teraz przez cały rok można za darmo podlewać ogród. To było proste rozwiązanie, tylko trzeba było na to wpaść.
K.L.: Kupiliśmy też mieszkanie z lokatorem na Cyprze, co było niezłym wyzwaniem.
M.K.: Ale świadomie czy nie?
K.L.: Zakup był standardowy. Często w kupowanym mieszkaniu znajduje się właściciel czy też lokator, który opuszcza nieruchomość w chwili sprzedaży. Tak miało być i tutaj, jednak tym razem człowiek zamieszkujący nieruchomość okazał się problematyczny i nie chciał polubownie opuścić lokalu pomimo wszelkich umownych postanowień zarówno z wcześniejszym właścicielem, jak i z nami. Temat był utrudniony tym bardziej, że najemca płacił bardzo niski czynsz. Zmiana mieszkania na podobne w tym budżecie, nawet poza miastem, była niemożliwa z uwagi na ceny najmów, które aktualnie obowiązują na lokalnym rynku. To potęgowało jego opieszałość w wyprowadzce. Chcąc jak najszybciej pozbyć się problemu, stosowaliśmy różne metody, takie jak rekompensata finansowa, znalezienie mieszkania zastępczego i remont. Borykaliśmy się z tym najemcą dosyć długo. Pewnego dnia znalazł na klatce martwego ptaka, tę sytuację odczytał jako znak-groźbę. To zrządzenie losu finalnie pomogło nam się pozbyć najemcy. Nigdy byśmy nie wpadli na taki sposób. Cała ta sytuacja była nie do przewidzenia. Nasz zysk to niewątpliwie zdobyte doświadczenie na polu eksmisji lokatorów na Cyprze, a także nieruchomość zakupiona w bardzo dobrej cenie.
M.K.: W Polsce ciężko jest się pozbyć niechcianego lokatora. Jak to wygląda na Cyprze?
K.L.: Można powiedzieć, że jak wszędzie to problematyczny temat. Jeżeli jednak nie mamy do czynienia z długoletnimi umowami najmu, które objęte są odrębnymi regulacjami, to temat nie jest tak skomplikowany jak w Polsce czy też Hiszpanii. Przesłanki takie jak brak uregulowanego czynszu, zakończona umowa upoważniają nas do uruchomienia procesu eksmisji. Czasem niezbędny jest nakaz, niekiedy wystarczy policja, ale jesteśmy w stanie w dość prosty sposób odzyskać swoje mieszkanie.
M.K.: Czym różni się realizacja flipów u nas i na Cyprze?
S.B.: Flipowanie na Cyprze i w Polsce jest bardzo podobne. Tak jak w Polsce, bardzo ważny jest wybór nieruchomości. Generalnie im są tańsze i trudniejsze, tym więcej można na nich zarobić.
M.K.: Jaka jest stopa zwrotu?
S.B.: Aktualnie na Cyprze jest zdecydowanie lepsza koniunktura. Inwestują tu klienci z różnych stron świata, zaczynają bowiem dostrzegać ogromny potencjał wysypy, nie tylko turystyczny, ale i biznesowy. Warto podkreślić, że odkrycie złóż ropy i gazu sprawiło, że Cypr stał się jeszcze bardziej atrakcyjnym miejscem do lokowania kapitału w nieruchomościach. My inwestujemy w południowej części wyspy, gdzie są duże dysproporcje w cenach nieruchomości, a wszystko zależy od standardu i lokalizacji. Aktualnie jest ogromny deficyt mieszkań do najmu, zwłaszcza tych o lepszym standardzie. To wpływa mocno na ceny najmów i gwarantowany sukces. Stopy zwrotu przy normalnie zakupionych nieruchomościach z rynku plasują się w granicach 6–8%. Przy zastosowaniu naszych sposobów możemy wygenerować wyższe zyski rzędu 10% stopy zwrotu.
M.K.: Pewnie jest też druga strona medalu.
S.B.: Jak wszędzie. Działamy tutaj już kilka lat. Mamy sporo doświadczeń na swoim koncie, jednak są też rzeczy, których nie da się przewidzieć. Są lokalne problemy – jednym z nich jest czas procesu inwestycji, który jest dłuższy niż w Polsce. Kolejna kwestia to formalności, takie jak decyzje banków czy urzędów, które bywają bardzo męczące, wymagające i również czasochłonne. Szczerze, to dla niektórych jest nie do przejścia.
M.K.: Ile trzeba mieć pieniędzy, żeby do Was dołączyć?
S.B.: Można do nas dołączyć z kapitałem powyżej 300 tys. zł, jeżeli rozpatrujemy inwestowanie w nieruchomości w Polsce. Do zakupu na Cyprze trzeba mieć około 150 tys. euro. Zdarzają się również projekty współfinansowane, jednak z doświadczenia wiemy, że przy niewystarczającym kapitale oczekiwania są większe, a nasze możliwości jednak mocno ograniczone. W takich sytuacjach raczej oferujemy nasze konsultacje i doradztwo w zakresie indywidualnej strategii.
M.K.: Zbudowaliście bogaty portfel inwestycji, które generują pasywny przychód. Jak czujecie się jako rentierzy? Czy nie macie ochoty już odpuścić, korzystać w pełni z tego, co macie?
S.B.: To nie leży w naszej naturze.
K.L.: Od zawsze chcieliśmy być wolni finansowo, nie po to, żeby spełniać swoje zachcianki, ale żeby mieć zabezpieczenie na przyszłość w razie różnych nieprzewidzianych wydarzeń. Pasywne przychody dają ogromny komfort. Dzisiaj podjęliśmy decyzję o wyprowadzce na Cypr. Nie z przymusu, tylko z wyboru, właśnie dzięki nieruchomościom. Zaczynamy tu nowe życie, jednak nie od zera. Chcemy się dalej rozwijać, bo tacy jesteśmy, ale – powtórzę – jest to nasz
wybór, a nie przymus. To właśnie daje nam nieruchomościowa emerytura.
M.K.: Jak się żyje na tej pięknej wyspie?
S.B.: Na Cyprze jesteśmy obecni od kilkunastu lat, od sześciu lat prowadzimy tu biznes. W końcu zdecydowaliśmy się, żeby tu zamieszkać. Zrobiliśmy to z dwóch powodów. Rynek nieruchomości jest rozgrzany do czerwoności, a my mamy duże doświadczenie i chcemy skorzystać z tej synergii. Po drugie chcieliśmy naszym dzieciom dać inne dzieciństwo, dorastanie w międzynarodowej kulturze, w angielskiej edukacji, w zdecydowanie przyjemniejszym do życia klimacie. Myśleliśmy o tym od 13 lat i w końcu przyszła pora, żeby podjąć decyzję. Nasze dzieci są coraz starsze. Im dłużej byśmy czekali, tym trudniej byłoby nam się zdecydować.
M.K.: Co z nieruchomościami, które zostały w Polsce?
S.B.: Są w dobrych rękach naszych współpracowników. Nasza przeprowadzka nie świadczy o zniknięciu naszej firmy w Polsce. Dzisiaj rozwijamy się zarówno w Polsce, jak i na Cyprze. Oczywiście jest to możliwe dzięki ludziom, którzy tworzą z nami Niron Invest Group i Niron Apartamenty. Dzięki nim i nam jako osobom zarządzającym strukturą z Cypru możemy dalej się rozwijać, a nieruchomości nasze i naszych inwestorów są w dobrych rękach.
Sebastian Bruski – współtwórca i kreator marki Niron Invest Group. Jego główne założenia to osiągniecie wolności finansowej poprzez budowanie portfela własnych nieruchomości na wynajem. Jest zdania, że każdy powinien zabezpieczyć się w źródła pasywnego przychodu. Tym, którzy nie wiedzą, jak to zrobić, podpowiada, jak do tego dojść. Prywatnie były sportowiec, w którym wciąż drzemie duch rywalizacji, spełniony tata, człowiek, który nie wyobraża sobie życia bez pasji, dającej mu równowagę i siłę do działania.
Karolina Lewinska – prezes spółek Niron Invest Group w Polsce i na Cyprze. Kobieta głodna nowych wyzwań, niepoprawna perfekcjonistka. Z pasji do pięknych wnętrz stawia na jakość i gustowne wykończenie oferowanych nieruchomości, co w jej ocenie ma ogromne znaczenie. Jej misja to tworzenie bezobsługowych, dobrej jakości rozwiązań w zakresie nieruchomości, dających komfort inwestowania osobom, które na co dzień nie mają czasu pomyśleć o bezpieczeństwie swoich finansów. Jej marzeniem jest stworzenie silnej, międzynarodowej marki o globalnym zasięgu.