Trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć na powyższe pytanie. Inwestowanie to akt bardzo przemyślany, świadomy i celowy. Rozwój osobisty odbywa się zaś zwykle w sposób naturalny.
Rozwijamy się, mierząc się z problemami, rozwiązując konflikty, realizując marzenia, wychowując dzieci, pracując, żyjąc. Czy można zatem mówić o inwestowaniu w rozwój?
Otóż można. Tak jak w obszarze finansów stawiamy sobie pytania: czego chcę, po co, jak najlepiej to osiągnę, tak samo można to zrobić w obszarze rozwoju osobistego. Można świadomie podejść do tematu i sformułować cel, a później stworzyć plan działania, aby go zrealizować.
Karolina Ślifirska, KM Studio – psycholog, trener umiejętności interpersonalnych, certyfikowany coach (ICC), mama Julki i Hani (Nr 1 str. 48)
Czy warto inwestować w rozwój osobisty?
Trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć na powyższe pytanie. Inwestowanie to akt bardzo przemyślany, świadomy i celowy. Rozwój osobisty odbywa się zaś zwykle w sposób naturalny. Rozwijamy się, mierząc się z problemami, rozwiązując konflikty, realizując marzenia, wychowując dzieci, pracując, żyjąc. Czy można zatem mówić o inwestowaniu w rozwój?
Otóż można. Tak jak w obszarze finansów stawiamy sobie pytania: czego chcę, po co, jak najlepiej to osiągnę, tak samo można to zrobić w obszarze rozwoju osobistego. Można świadomie podejść do tematu i sformułować cel, a później stworzyć plan działania, aby go zrealizować.
W POSZUKIWANIU CELU
Co może być celem w rozwoju osobistym? To, co jest naprawdę „nasze”, co jest związane z wewnętrznym „chceniem”, a nie z „powinnością”. Jeśli naprawdę chcę nauczyć się dobrze obsługiwać klientów (bo wtedy pozyskam ich więcej) albo naprawdę chcę umieć mówić po hiszpańsku (bo jestem zakochana w Meksykaninie), to jestem nie do zatrzymania. Realizuję cel szybko, z frajdą i właściwie nie czuję wysiłku. Mam wewnętrzną, naturalną motywację. Nazywam to motywacją „z brzucha” (w przeciwieństwie do motywacji „z głowy”). Gdy podejmuję się nauki języka, obsługi klienta albo czegokolwiek innego, bo „warto”, bo „wszyscy”, bo „dobrze skorzystać z kursu, skoro mam możliwość”, cierpię, dyscyplinuję się, wykonuję mozolną pracę. Jest mi ciężko, a efekty są mniejsze, niż mogłyby być.
POSTAW NA KONKRET
Co jeszcze jest ważne w inwestowaniu w cel rozwojowy? Najlepiej, żeby ów cel był konkretny, jasny i precyzyjnie sformułowany. Im dokładniej określimy planowany efekt, tym łatwiej będzie do niego dążyć. Idąc za przykładem językowym, czym innym jest cel: „wreszcie dobrze nauczę się niemieckiego”, a czym innym cel: „do września opanuję podstawy języka tak, żeby samodzielnie zamówić sobie kawę na lotnisku” albo „za dwa lata przeczytam Franza Kafkę w oryginale”. Tylko precyzyjnie postawiony cel ma szansę być zrealizowany. Nasza uwaga „wie” wówczas, do czego dążyć i nie rozprasza się. Inwestowanie w rozwój osobisty łączy się także z ambicją. Nasz cel powinien być ambitny, czyli stanowić dla nas wyzwanie, które jest atrakcyjne, ciekawe. Dla jednej osoby będzie to przychodzenie na czas do pracy, dla drugiej gra na giełdzie. Istotne jest to, aby poprzeczka nie była ani za wysoko (wtedy zniechęcamy się, nie wiedząc, jak działać), ani za nisko (cel zbyt łatwy jest mało atrakcyjny). Dobrze jest zabrać się za taki cel, który znajduje się w tzw. najbliższej strefie rozwoju, czyli jest o poziom wyżej w stosunku do punktu, w którym jesteśmy obecnie.
MARZ, STĄPAJĄC PO ZIEMI
Tym, o czym dobrze jest pamiętać, inwestując w rozwój osobisty, jest stawianie sobie celów realnych. Dobrze i skutecznie pracuje się nad takim celem, który w stu procentach zależy od nas. Często, szczególnie jeśli temat dotyczy innych ludzi, stawiamy sobie tzw. krzyżowe wyzwania. Ja chcę, żeby mój mąż był taki a taki, a mąż chce, żebym to ja się zmieniła, a przecież zmiana będzie możliwa tylko wówczas, gdy każde z nas zajmie się sobą. Dobrze jest pamiętać, że mamy pełen wpływ tylko na siebie. Czy to znaczy, że rozwój osobisty nie może być związany z relacjami z innymi ludźmi? Oczywiście, że może. Wystarczyłoby – wracając do małżeńskiego przykładu – żeby każdy pomyślał, co sam może zrobić, aby drugi człowiek zachowywał się inaczej. Jeśli mąż pragnie, aby jego żona poświęcała mu więcej uwagi i czasu, może ją odciążyć w obowiązkach domowych, żeby jej umożliwić zmianę. Jeśli żona chce pójść z mężem na randkę, może się pięknie ubrać i zarezerwować stolik w restauracji, zamiast czekać, aż on się domyśli. Przykład zawodowy: zamiast nastawiać się na „skuteczniejsze egzekwowanie dokumentacji od innego działu”, lepiej jest zaplanować sobie, że „zastosuję wszystkie techniki wywierania wpływu i wyślę kilkakrotnie przypominacz”, a nawet „polubię się z koleżanką z innego działu”, ponieważ wtedy chętniej zrobi dla mnie to, o co ją proszę.
JESTEŚ ELEMENTEM CAŁOŚCI
Oprócz tego cel w rozwoju osobistym powinien być ekologiczny. Ekologia to nauka o współdziałaniu systemów lub ich części. Gdy chcę na przykład zainwestować w siebie poprzez częstsze wyjścia na jogę, to mój cel uda się zrealizować tylko wtedy, gdy ustalę dni i godziny z mężem, który zostanie w tym czasie z dziećmi. Mój cel nie może być rozłączny z celami innych ważnych osób w moim systemie rodzinnym czy zawodowym. W pracy cele muszą być spójne z zamierzeniami szefa oraz wszystkich innych osób, z którymi współpracujemy. Pamiętam jedną z moich klientek szkoleniowych, która jako pracownica urzędu obsługiwała pod kątem projektów unijnych kilka nobliwych instytucji miejskich. Ze względu na opieszałość i złe nawyki w tychże instytucjach pracownicy przysyłali comiesięczną dokumentację zawsze o kilka dni za późno i z tego powodu były naliczane kary finansowe. Moja kursantka, jako osoba lubiąca brać sprawy w swoje ręce, postawiła sobie cel: skuteczniej egzekwować dokumentację. Kiedy pierwszy raz jej się udało i otrzymała raporty na czas, była z siebie bardzo zadowolona… do momentu, kiedy przyszła jej szefowa i z pretensją w głosie oznajmiła, że pracownik urzędu nie ma się zajmować przyspieszaniem obiegu dokumentacji, tylko robić tak, żeby szefowie instytucji współpracujących byli zadowoleni. Tak, trudno w to uwierzyć, ale nie zawsze cel przełożonego jest aż tak nieoczywisty. Moja klientka – rozczarowana – nie mogła zrealizować swojego postanowienia.
POZYTYWNE OKREŚLENIE CELU
Świadomi inwestorzy wiedzą, jak ważne jest pozytywne określenie efektu, który pragnie się osiągnąć. Oznacza to, że mamy dążyć do tego, co chcemy, żeby było, a nie unikać tego, czego nie chcemy. Lepiej jest zatem dążyć do „bycia punktualnym”, a nie postanawiać: „nie będę się więcej spóźniać”. Być może jest to drobiazg językowy, jednak z punktu widzenia naszej uwagi ma bardzo duże znaczenie. Uwaga skupia się tam, gdzie jej każemy i nie znosi zaprzeczeń. Dobrze widać to, gdy poproszę, abyś pomyślał o czymkolwiek tylko nie o białym niedźwiedziu polarnym. Najpierw wyobrażamy sobie misia, a potem dopiero przekierowujemy aktywność umysłu na coś innego. Uwaga robi dwie operacje zamiast jednej. To niepotrzebny wysiłek.
CEL A WARTOŚCI
O czym jeszcze należy pamiętać przy inwestowaniu w rozwój osobisty? Otóż cel musi być zgodny z naszymi wartościami. Brzmi to może górnolotnie, ponieważ na co dzień, w zwykłej bieganinie nie werbalizujemy sobie na ogół zestawu wartości życiowych. Okazuje się jednak, że są one naszymi najważniejszymi motywatorami do działania. Na czym to polega? Ktoś, kto jest z powodów światopoglądowych wegetarianinem, nie będzie dobrze pracował w rzeźni, nawet w dziale personalnym. Może się zmuszać do wykonywania codziennej pracy sumiennie, jednak jego wewnętrzna energia będzie kierowała go niejako od środka w przeciwną stronę. Jeśli więc twoim celem w rozwoju osobistym jest bycie bardziej skutecznym negocjatorem, a ważna jest dla ciebie uczciwość, to lepiej, żebyś wybrał szkolenie z negocjacji w modelu win-win (gdzie zakładamy, że obie strony mają być wygrane) niż kurs manipulacji. Ostatnia rzecz, którą należy uwzględnić w inwestowaniu w rozwój osobisty, to umieszczanie celów w czasie i wyznaczanie mierzalnych wskaźników dotyczących efektów. Oznacza to określenie mety, czyli momentu, do kiedy zrealizuję mój cel, i sformułowanie, po czym poznam, że to zrobiłem/zrobiłam. Cóż, z rozwojem osobistym jest podobnie jak z inwestowaniem finansowym, w końcu finanse to nic innego jak nasza energia. Tak więc albo możemy czekać na przychylność losu, wygraną na loterii, albo brać sprawy we własne ręce i uważnie, celowo, spokojnie, zgodnie ze sobą planować. Wtedy inwestycja ma dużą szansę na sukces, a my jesteśmy coraz bardziej zadowoleni z życia.
Karolina Ślifirska, KM Studio – psycholog, trener umiejętności interpersonalnych, certyfikowany coach (ICC), mama Julki i Hani (Nr 1 str. 48)