Wywiad z Maciejem Welmanem i Patrykiem Sołtysiakiem
Rozmawiała: Aneta Nagler
Zdjęcia: Joanna Czarnota
Flippują, inwestują i dostarczają okazje absolwentom swoich szkoleń. „Flip na pierwotnym” to ich znak rozpoznawczy. Łączą wiedzę inwestorską ze szkoleniową, którą dzielą się podczas swoich warsztatów. Dotychczas przeszkoli ϾϹϹ inwestorów. Właśnie uruchomili kursy online. A w planach mają sflippowanie całego bloku. Nieruchomości, jak twierdzą, to jedyna bezpieczna przystań, która w dobie takich zawirowań, jak koronawirus, chroni swoją wartość. O zaletach flippowania na rynku pierwotnym potrafią rozmawiać godzinami. Ponieważ uwielbiam ludzi z pasją i wiedzą, to nasza rozmowa pochłonęła mnie całkowicie.
Aneta Nagler: Gospodarka wkracza w etap recesji. Do tego NBP kolejny raz obniżył stopy procentowe. Dochodzi do tego mniejsza ilość rozpoczynanych inwestycji. W tym kontekście powiedzcie: jak poradzą sobie nieruchomości?
Patryk Sołtysiak: Jeżeli chodzi o obniżenie stóp procentowych, to z jednej strony ma to wpływ na zwiększenie i zachęcenie konsumentów do korzystania z kredytów hipotecznych. Z drugiej strony obniża odsetki ustawowe dla deweloperów za opóźnienia, a takie opóźnienia mogą mieć miejsce z uwagi na sytuację, np. dotyczącą całego procesu administracyjnego. I co za tym idzie, na obniżenie podaży, czyli wydłużenie inwestycji w czasie. Taka sytuacja może wpłynąć na to, że produktu będzie coraz mniej na rynku. Z mojej obserwacji rynku deweloperskiego nie wróżę, że będzie wielkie tąpnięcie, rzędu 20 proc. Nastąpi raczej jego ustabilizowanie. Aktualnie nie widzimy spadku cen. Mamy sygnały ze strony rynku w Warszawie, w Poznaniu, Krakowie, że wszystko powoli wraca do normy. Wskazuje na to fakt, że są banki, które oferują produkty w postaci kredytów hipotecznych między innymi z gwarancją stałego oprocentowania przez 5 lat (w tym bank będący spółką skarbu państwa). Zatem Rada Polityki Pieniężnej, podwyższając nagle stopy procentowe w krótkim terminie, zaprzeczyłaby aktualnym działaniom.
AN: Czyli tak naprawdę prognoza recesji wg Was nie odbije się na sprzedaży produktów, szczególnie deweloperskich?
Maciej Welman: Ja widzę szansę dla inwestorów. Jeżeli gospodarka będzie odnotowywała spadki i wartość trzymanego pieniądza w banku zrobi się ujemna, zakładając, że inflacja w zeszłym roku była na poziomie 4,4 proc., a w tym roku osiągnie granice 5-6 proc., to będziesz miała pieniądze w banku na -4,5 proc. Zakup nieruchomości, która wygeneruje Ci 4,5 proc., pozwoli ochronić kapitał. A jeżeli zakładamy horyzont czasowy np. 20 lat dla tej inwestycji, to i tak zarabiasz w perspektywie długofalowej. Obserwuję też trend, że coraz większa rzesza ludzi ma świadomość inwestycyjną. Choć nie oszukujmy się, Polska jest młodym rynkiem, jeżeli chodzi o nieruchomości. Ja stoję na stanowisku, że każda recesja powoduje, że bogaci się bogacą. Zamożna grupa inwestorów, których oszczędności stanowią dziś 900 mln, będzie nadal kupowała nieruchomości, bo tak naprawdę to jest jedyna bezpieczna przystań w tym kraju.
P.S.: Co też zresztą widzimy na przykładzie marca. Gdy giełda leciała na łeb, na szyję, to nieruchomości nie reagowały tak gwałtownie. Nie było takiej sytuacji, że kładłeś się spać, a na drugi dzień nieruchomości były o 20 proc. tańsze. Nie spodziewamy się tak drastycznych spadków, bo naprawdę musiałaby być bardzo głęboka recesja i światowe załamanie gospodarcze. Poza tym deweloperzy zrealizowali już swoje zyski. Mają zapas gotówkowy. Nie mówimy tutaj o tym długu, który obsługują więksi deweloperzy, tylko mówimy o deweloperach, którzy finansują się z własnego kapitału i budują swoje inwestycje.
A.N.: Wychodzimy już z lockdownu. Sprzedaż zaczyna znów normalnie funkcjonować. Chciałam Was zapytać o wykorzystywanie różnego rodzaju technik sprzedażowych – spacerów 3D, wideoczatów, filmów z nieruchomości, zdalnego podpisywania umów rezerwacyjnych. Wg Was stanie się to nowym trendem, który już na stałe będzie funkcjonował przy sprzedaży mieszkań?
M.W.: My korzystamy na każdej inwestycji ze spaceru 3D. Realizujemy filmy z drona, tak żeby klient, który np. nie jest z naszego miasta, zobaczył najbliższą okolicę, całe osiedle, elewację bloku z zewnątrz. To jest wartość dodana. O ile filmiki 3D są bardzo popularne, o tyle dron jest rzadko używany do pokazania inwestycji. My, nagrywając inwestycje, robimy spacer dronem po okolicy – chcemy, aby klient widział, że inwestuje w nowe budownictwo. Przekazujemy w ten sposób klientowi informację, że kupuje nieużywane mieszkanie. I sugerujemy, żeby prowadzić taką strategię, aby już na wstępie uwypuklić wartości mieszkania. Jeżeli np. są przynależności, dodatkowe tarasy – to należy to wpisywać w nagłówkach oferty, tak aby klient o tym wiedział. Podpisanie umowy rezerwacyjnej i wpłacenie zadatku czy zaliczki w wysokości 5 proc. wartości nieruchomości – robiliśmy przed pandemią i dalej to realizujemy. Ale mimo że są zdjęcia, spacer 3D, filmy z drona, to klient i tak chce przyjechać do mieszkania, żeby je w rzeczywistości zobaczyć. W naszej ocenie klient w Polsce jest niegotowy do tego, aby sfinalizować transakcję wyłącznie przez Internet.
A.N.: Przejdźmy zatem do strategii inwestycji na rynku pierwotnym. Zacznijmy od tego, czym jest flipping na rynku pierwotnym i na co zwracać uwagę, żeby dobrze zarobić.
P.S.: Flipping na rynku pierwotnym jest troszeczkę inny niż na rynku wtórnym. Na rynku wtórnym, żeby standardowo obrócić nieruchomością, należy wpłacić 100 proc. środków. Trzeba wprowadzić ulepszenia i przeprowadzić remont, aby sprzedać takie mieszkanie. Natomiast na rynku pierwotnym mamy kilka systemów inwestowania. Nie musimy wchodzić do tego mieszkania, płacić całej kwoty, żeby nim obrócić. Możemy na zasadzie podpisania umowy deweloperskiej czy umowy przedwstępnej nabyć prawa do tej nieruchomości. To, co ważne – na bardzo niskim wkładzie możemy sprzedać taką nieruchomość z określonym zyskiem. Możemy też wejść na taką nieruchomość i również na niskim wkładzie, nie płacąc całości kwoty deweloperowi, przygotować ją i sprzedać klientowi, który zasili konto dewelopera w całości. Oczywiście możemy też dokonać standardowego flipa, czyli po prostu kupić mieszkanie od dewelopera, zapłacić 100 proc. środków, odebrać klucze i taką nieruchomość w standardowy sposób sprzedać.
A.N.: Rynek pierwotny oferuje zatem szerszy wachlarz możliwości niż rynek wtórny.
P.S.: Tak, zdecydowanie. Nawet możemy sobie zaplanować taką inwestycję (czego na rynku wtórnym nie mamy) w ujęciu rocznym. Czyli dzisiaj rezerwujemy nieruchomość z kluczami, którą wykańczamy i sprzedajemy. W tym samym czasie rezerwujemy kolejną nieruchomość z kluczami za pół roku, czyli spokojnie wykańczamy naszą pierwszą nieruchomość, a po jej sprzedaży płynnie wchodzimy do kolejnego mieszkanie, które realizujemy wg tej samej drogi: wykańczamy je i sprzedajemy. I znów rezerwujemy nieruchomość z odbiorem na za rok. Idąc dalej, możemy również przejąć kolejną taką nieruchomość i albo ją zrealizować wg wcześniejszej strategii, albo sprzedać, realizując zysk na zasadzie tzw. cesji.
A.N.: Powiedzmy o kluczowych kwestiach, które pozwolą rozpocząć inwestowanie na rynku pierwotnym i osiągnąć dobre zyski.
P.S.: Na początku, tak jak na rynku wtórnym, badamy cenę i lokalizację. Ale na rynku pierwotnym są dodatkowe 2 grupy czynników, które musimy wziąć pod uwagę, zakupując taką nieruchomość. Są to czynniki inwestycyjne, czyli co kupujemy i w jakim standardzie. Na rynku pierwotnym każdy projekt ma swoje walory, swoje udogodnienia prezentowane mieszkańcom. Innego rodzaju są części wspólne, inne konstrukcje bloków. Kondygnacje są wysunięte do przodu lub schowane, dzięki czemu uzyskują dodatkową przestrzeń w postaci tarasów. Poza tym ważne jest położenie mieszkania. Na rynku pierwotnym czasami bloki są wciśnięte w jakąś plombę i możemy natrafić na mieszkanie, które będzie całkowicie zasłonięte, np. jakąś skarpą, dlatego widok z mieszkania może być różny w zależności od wysokości. Piętra na rynku deweloperskim tworzone są kaskadowo; i czasami z 6. kondygnacji będziemy mieli lepszy widok niż z kondygnacji 8. Ponadto warto zwrócić uwagę na ekspozycję światła, infrastrukturę, którą oferuje deweloper, czyli czy są place zabaw dla dzieci, czy są dogodne miejsca postojowe, czy są komórki lokatorskie. Analizując rynek pierwotny, musimy wziąć pod uwagę wszystkie te czynniki.
A.N.: Na jakie aspekty musimy zwrócić uwagę, wybierając dewelopera?
P.S.: Musimy spojrzeć na historię dewelopera, jego kondycję finansową, opinie na jego temat wśród osób, które już skorzystały z usługi. Dowiedzieć się, czy deweloper jest terminowy, czy buduje inwestycje na czas. Kupując nieruchomość na etapie dziury w ziemi (bo tak niestety jest na rynku pierwotnym), należy zwrócić uwagę na te aspekty. Rzadko kiedy kupujemy gotowe mieszkanie od dewelopera. Istotne jest też podejście dewelopera do rękojmi i to, czy jest wypłacalny.
M.W.: Kolejny krok to analiza dewelopera z punktu widzenia biznesowego. Warto zaobserwować, jak deweloper inwestuje w reklamę – czy tylko wywiesza baner przy inwestycji, czy prowadzi zaawansowaną strategię marketingową – począwszy od pojawienia się w różnych social mediach, a skończywszy na wydawaniu środków na pojawienie się w telewizji lub w audycjach radiowych. Bierzemy pod uwagę to, czy ma wypozycjonowaną stronę internetową. To wszystko rzutuje na powodzenie sprzedaży naszego mieszkania na rynku pierwotnym. Jeżeli kupimy taką nieruchomość np. na pierwszym etapie, a deweloper rozpoczyna sprzedaż drugiego etapu, to my tak na dobrą sprawę nie musimy nawet wrzucać nieruchomości do Internetu, wystarczy, że powiesimy baner reklamowy z odpowiednimi parametrami, typu: sprzedam wykończone mieszkanie, 35 m2 , numer telefonu – i to będzie naprawdę wystarczające dla powodzenia naszej inwestycji.
A.N.: Na co jeszcze powinniśmy zwrócić uwagę? Harmonogram płatności, termin odbioru, cesja…
P.S.: W kwestii efektywnego zainwestowania środków, jak i naszego bezpieczeństwa ważne jest to, aby ustalać harmonogram płatności w sposób korzystny dla nas. Czyli płacimy małą część środków na początku i jak największą na końcu, po to, żeby w przypadku zamrożenia kapitału był on jak najmniejszy. Unikamy sytuacji, kiedy musielibyśmy zapłacić 100 proc. środków i czekać rok z odbiorem naszego mieszkania. Np. mamy termin płatności do 15 października, a okazuje się, że deweloper wydaje nam nieruchomość, ale do 15 października kolejnego roku… Ważna jest również cesja.
M.W.: To jest tak naprawdę ogromna zaleta obracania nieruchomościami na rynku pierwotnym. Jeżeli masz cesję i możliwość polubownego odstąpienia od umowy, to w każdej sytuacji możesz zrezygnować z transakcji bez utraty fnansowej. Na rynku wtórnym, jak zapłacisz zadatek, to bardzo ciężko będzie ci wyjść z tej transakcji. A na rynku pierwotnym, jeżeli oddasz to komuś bez marży, to masz dużą szansę, aby z tego wyjść, bo np. chcesz zrezygnować z inwestowania w nieruchomości.
A.N.: Powiedzmy o korzyściach i wadach w obrocie nieruchomościami na rynku pierwotnym.
M.W.: Jeżeli chodzi o korzyści, to największą zaletą rynku pierwotnego, oprócz tego, że możemy sobie zaplanować roczny cykl inwestycyjny, jest realizowanie zysków z obrotu nieruchomościami przy inwestowaniu 1/10 jej wartości. Kolejną zaletą jest możliwość przeprowadzenia całego wykończenia mieszkania w 3 tygodnie. Dodatkowo możemy wejść do lokalu, który spełnia nasze oczekiwania, np. deweloper może nam zamontować dodatkowe punkty świetlne, włączniki, gniazdka, ustawić ścianki działowe, może dostosować rury, piony, przesunąć podejście zmywarki. Możemy zaprojektować mieszkanie pod inwestycję. Część deweloperów kładzie gładzie i bieli mieszkania. To dodatkowo skraca nam czas wykończenia nieruchomości. Tak że tutaj od momentu odbioru kluczy do momentu wprowadzenia wystarczają nam 3 tygodnie i możemy mieszkać w nowym mieszkaniu lub je sprzedać. To na rynku wtórnym jest nierealne, bo nikt nie zrobi remontu w 3 tygodnie. To znaczy ja nigdy nie słyszałem o takim przypadku. A pytam o to na każdym szkoleniu.
P.S.: Na rynku wtórnym remont trwa średnio 6-8 tygodni. Zatem angażujemy 2 razy więcej czasu. Ponadto wykończenie mieszkania na rynku pierwotnym jest prostsze i krótsze, a poza tym są też niższe koszty. Wchodzimy do stanu deweloperskiego. Ale możemy też wejść do nieruchomości, która ma pomalowane ściany, zrobioną całą instalację elektryczną, hydrauliczną, kaloryfery, drzwi zewnętrzne. Odchodzi nam 18-20 tys. zł kosztów. Oczywiście mieszkania na rynku wtórnym są tańsze, ale trzeba wziąć pod uwagę, że aby wyremontować taką nieruchomość, trzeba włożyć dużo więcej środków.
M.W.: Nie do końca. Jak wejdziesz na stronę bankier.pl, to wyjdzie, że w 4 miastach Polski średnio cena transakcyjna rynku pierwotnego i wtórnego jest taka sama. Tak wynika z danych statystycznych.
P.S.: Albo nawet tańsza. Np. w Warszawie, Krakowie i Trójmieście.
M.W.: Wiadomo, że to są tylko dane statystyczne, które niewiele nam mówią. Kiedy jednak uświadomimy sobie, że do analogicznie wykończonej nieruchomości na rynku wtórnym musimy dołożyć 2 proc. wartości mieszkania, to nagle okazuje się, że rynek pierwotny nie jest taki drogi, jak się wszystkim wydaje. To ceny rynku wtórnego szybują. Stosunkowo duża jest suma korzyści, które powodują, że cena realna rynku pierwotnego jest niska. Kolejna kwestia – koszty eksploatacyjne są dużo niższe. Jeżeli średnio przyjmujemy, że czynsz na rynku wtórnym wynosi 500-550 zł za mieszkanie 50-metrowe, to na rynku pierwotnym łączny koszt za użytkowanie mieszkania dla rodziny z dzieckiem wyniesie 250 zł. Czyli mamy 250 zł różnicy. A 250 zł przy dzisiejszych odsetkach od kredytu – to jest rata od 60 tys. zł. I zadajesz proste pytanie klientowi: „Woli Pan kupić o 60 tys. zł tańsze mieszkanie, przy czym suma fnalna eksploatacji mieszkania będzie taka sama jak nowego i będzie Pan spłacał spółdzielnię mieszkaniową, czy może woli Pan swoje własne, prywatne mieszkanie? Za 30 lat Pana mieszkanie będzie miało 30 lat, a nie 110. Jak będą rosły koszty eksploatacyjne w bloku, który ma 70 lat? W postępie geometrycznym”.
A.N.: Jak kształtują się zyski przy sprzedaży mieszkania z rynku wtórnego, a jak z pierwotnego?
P.S.: Ja bym to przyrównał do stopy zwrotu. Jeżeli kupimy bardzo tanio nieruchomość, to wyższe zyski mogą być na rynku wtórnym.
M.W.: Ale mówimy nominalnie. Mamy inwestorów, którzy sprzedali mieszkanie z zyskiem 130 tys. zł na rynku pierwotnym. Nie można więc generalizować. Jeżeli chodzi o stopę zwrotu, to my realizujemy zyski na poziomie 80-120 tys. zł (w każdym mieście). I nawet jeśli zarobimy 30-40 tys. zł, to robimy flipa przy 30 proc. wartości mieszkania. Rynek wtórny nie pozwoli ci zrobić flipa na poziomie 30 proc. Chyba że masz ultraokazję.
P.S.: Lub korzystasz z kredytu hipotecznego. Wtedy oczywiście da się zrobić 30 proc., a nawet więcej. Ale jak masz tylko własną gotówkę, którą inwestujesz, to na rynku pierwotnym za 120 tys. zł jesteś w stanie wyciągnąć 30 proc., dokonując wykańczania mieszkania. Jeśli realizujemy sprzedaż bez wykończenia, to możemy uzyskać nawet 300 proc.
M.W.: Nominalnie, jednostkowo zarabiasz mniej – z flipa na pierwotnym za 500 tys. zarobisz mniej niż z flipa na wtórnym za 500 tys. Ale jeżeli zrobisz go za 100 tys., a nie za 500 tys., to ROI masz dużo większe.
A.N.: Powiedzieliśmy o wielu korzyściach. Przejdźmy do ograniczeń w inwestowaniu na rynku pierwotnym.
M.W.: Mogą pojawić się pęknięcia na łączeniu ścian i sufitów lub pęknięcia ścian. Aczkolwiek w coraz szerszym zakresie są stosowane masy bitumiczne – takie specjalnie elastyczne – i dylatacje, które mają niwelować te pęknięcia.
P.S.: Ale z drugiej strony mamy rękojmię. W większości przypadków jest prawidłowo respektowana przez deweloperów. I usterki są korygowane. Natomiast jeśli chodzi o obrót mieszkaniami, to dużym minusem są umowy rezerwacyjne, które nie są nigdzie umocowane w ustawie deweoperskiej. To taka umowa śmieciowa, którą podpisują deweloperzy. Umowy rezerwacyjne są podpisywane w momencie, kiedy budowa jeszcze się nie rozpoczęła, nie ma prawomocnego pozwolenia. I deweloper umawia się z tobą na daną nieruchomość. Ale jak się okaże, że podpisując umowę z generalnym wykonawcą, ustali z nim jakieś inne warunki, które będą dla niego mniej korzystne, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby deweloper rozwiązał taką umowę rezerwacyjną z tobą, a z 20 innymi klientami skorygował cenę i jeszcze raz skierował nieruchomość do sprzedaży. Siedzisz na bombie i nie wiesz, czy będziesz miała swoją nieruchomość.
A.N.: A czas oczekiwania na mieszkanie czy przeniesienie własności?
P.S.: Tak, to kolejne ograniczenie. Kiedy faktycznie przenosisz własność na siebie i musisz wyodrębnić lokal, musi być założona księga wieczysta. I to jest taki martwy punkt w procesie, w którym klient kredytowy nie może od ciebie zakupić nieruchomości, ponieważ nie ma się na czym zabezpieczyć. Bank już nie może zrobić wpisu do księgi macierzystej dewelopera, tylko musi czekać na księgę mieszkania. No i niestety ten czas założenia ksiąg wieczystych w Polsce jest dosyć długi. W Warszawie: 6 miesięcy, w Krakowie: do 9 miesięcy, w Poznaniu: 3-4 miesiące. W Toruniu: 2 tygodnie, tak że tutaj to nie jest żadne utrudnienia. Do 3-4 miesięcy to nie jest przeszkoda, bo proces wykończenia mieszkania i sprzedaży tak naprawdę nachodzi na czas oczekiwania na założenie księgi wieczystej. Jeżeli natomiast będzie to okres wydłużony powyżej 4 miesięcy, to zaczyna się robić problem. Bo musisz po prostu czekać na tę księgę. Chyba że przyjdzie klient gotówkowy.
M.W.: Jak chcemy kupić jedno mieszkanie, żeby nim obrócić, to najczęściej musimy na to mieszkanie poczekać. Czyli dochodzi czas oczekiwania. Natomiast najczęściej to nie my czekamy na mieszkanie, tylko mieszkanie czeka na nas. Jeżeli planujesz sobie inwestycje i masz większą liczbę mieszkań, to może się zdarzyć tak, że deweloper dzwoni do Ciebie i mówi: „Panie Macieju, ta nieruchomość już na Pana czeka, prosimy o przejęcie”, a ty się jeszcze nie wyrabiasz z wykończeniem w poprzedniej nieruchomości.
A.N.: Czy inwestorzy też mogą mieć pośredników, którzy ich reprezentują i kupują w ich imieniu mieszkania, opierając się na zbudowanej relacji z deweloperem?
M.W.: Oczywiście. To jest najlepsza strategia. My jesteśmy w stanie negocjować dla inwestora lepsze warunki niż osoba przychodząca z zewnątrz. Tak naprawdę na dzień dzisiejszy flipper to jest deweloper. Deweloper łączy generalnego wykonawcę, sprzedawcę ziemi itd., itd. To jest tylko zwykły pośrednik albo sourcer różnych usług. I flipper tak samo. Ma dostawcę perełek, ekipę remontową, projektanta, osobę od zakupów czy pośrednika od sprzedaży. Tak naprawdę jego rola może się ograniczać do wykładania pieniędzy i łączenia tych osób przez telefon. My dostarczamy mieszkania inwestorom, którzy mają po 30 flippów na koncie. Jeżeli flipper ma dziś znaleźć 10 mieszkań do inwestowania na rynku pierwotnym, to zajmie mu to 3 miesiące. Działając z nami, zaczyna realizować szybko zyski, ponieważ skalkuluje, że jest to dla niego bardziej korzystne – tańsze, szybsze i prostsze. Nie musi tego weryfikować, sprawdzać, bo ma wszystko na tacy. Jedyne, co jest w jego gestii, to weryfikacja naszej pracy i ocena czy okazja spełnia jego oczekiwania.
A.N.: Powiedzmy teraz o kluczowej kwestii, czyli o Waszych szkoleniach, o agencji szkoleniowej „Flip na pierwotnym” i o pomyśle na Wasz biznes.
M.W.: Pomysł na szkolenia wziął się stąd, że Patryk inwestował na rynku wtórnym, a ja równolegle inwestowałem na rynku pierwotnym. Patryk jako jeden z pierwszych skończył Warsztaty WIWN® u Wojtka Orzechowskiego i kupił swoją nieruchomość. A ja w tym czasie kupiłem nieruchomość na rynku pierwotnym. Budowałem kiedyś domy jednorodzinne i wiedziałem, że obrót mieszkaniami z rynku pierwotnego to będzie bardzo dobry biznes. Cały czas namawiałem Patryka, żeby zainwestował na rynku pierwotnym. Ale on, jak większość inwestorów w Polsce, inwestycje oceniał na podstawie tabeli w Excelu i szacunkowego zysku inwestycji. W momencie, gdy miał nieruchomość z rynku wtórnego obok rynku pierwotnego, czyli w tej samej dzielnicy, a ja mu dostarczyłem mieszkanie deweloperskie lekko powyżej ceny mieszkania do remontu – to wartości z obu rynków w jego tabeli okazały się pokrywające. Ponieważ funkcjonowałem już długo na tym rynku, to miałem wiele okazji inwestycyjnych. Nie byliśmy w stanie przerobić tych mieszkań z Patrykiem. Stwierdziliśmy, że pokażemy na szkoleniach, jakie zyski może generować rynek pierwotny i jakie ma zalety w porównaniu do rynku wtórnego.
P.S.: Ja, obserwując ten rynek, zobaczyłem w tym duży potencjał. Ponadto stwierdziłem, że mamy tak dużą społeczność WIWN®, która obraca nieruchomościami, że dlaczego by nie zrobić z tego biznesu i nie zacząć przekazywać tych mieszkań flipperom.
A.N.: Prowadzicie 2-dniowe szkolenia, ale też dostarczacie swoim absolwentom okazje.
M.W.: Tak. Każdy uczestnik szkolenia ma nieograniczony dostęp do okazji inwestycyjnych w 5 miastach Polski. Jesteśmy jedyną agencją szkoleniową w Polsce, która swoim absolwentom gwarantuje, że od razu po szkoleniu mogą nabyć mieszkanie, na którym zrealizują zysk. Nikt inny tego w Polsce nie ma, bo każdy ci mówi: „Dobrze, to znajdź mieszkanie na rynku wtórnym”. Podczas naszych szkoleń przekazaliśmy dotychczas około 300 okazji inwestycyjnych i cały czas weryfikujemy sprzedaż. Dlatego mogę stwierdzić z pełnym przekonaniem, że mamy bieżącą wiedzę, którą codziennie sprawdzamy.
A.N.: A pomysł na szkolenia online rozumiem, że powstał w efekcie 2-miesięcznego lockdownu?
P.S.: Poniekąd tak. Mieliśmy w głowie bardzo dużo pomysłów, ale z uwagi na to, że sami inwestujemy, a do tego przygotowujemy się do prowadzenia szkoleń stacjonarnych, które mamy co miesiąc – nie było czasu, żeby wprowadzić kolejne produkty. Dlatego stworzyliśmy w tej chwili jedno szkolenie online – krótsze, do zakupu na naszej platformie, a za moment uruchomimy drugie. Skończyliśmy właśnie pisać pierwszego e-booka, rozpoczynamy pisanie drugiego. Do tego, urozmaicając naszą ofertę, wprowadziliśmy również jednodniowe szkolenia online. Przed nami jeszcze wprowadzenie produktu, którego do tej pory na rynku nie było.
M.W.: Ale dalej filarem biznesu będą nasze inwestycje i szkolenia stacjonarne.
A.N.: A Wasze plany inwestycyjne?
M.W.: Budowa dochodu pasywnego w oparciu o rynek pierwotny. Ze względu na ograniczenia czasowe, utrzymanie dotychczasowego stanu rzeczy, tj. 10-15 flippów w roku, aby być na bieżąco z dynamicznie zmieniającą się sytuacją rynkową. A w planach sflippowanie całego bloku.
P.S.: Rozwój naszych szkoleń stacjonarnych oraz online na platformie.
A.N.: Życzę Wam spełnienia tych planów i samych sukcesów szkoleniowych oraz inwestycyjnych.