Fotorelacja z wypadu na wyspy Południowego Pacyfku – Strefa Nieruchomości

Tekst i zdjęcia: Sławek Muturi

Choć odwiedziłem każdy – bez wyjątku – ze Ϻ9Ͼ niepodległych krajów cieszących się członkostwem w ONZ, przy czym wiele z nich wielokrotnie, to rzadko pisze o swoich podróżach. Jest to tak naprawde moja pierwsza medialna relacja z podróży. Zamiast czytać o podróżach, wole po prostu podróżować i sadziłem, że inni też tak wola. Jednak poproszony przez redakcję „Strefy Nieruchomości” o relacje z mojego niedawno zakończonego ϻ-miesięcznego wypadu w rejon wysp Południowego Pacyfiku, nie odmówiłem.

[betteroffer]

TO TYLKO FRAGMENT ARTYKUŁU.
ABY WYKUPIĆ DOSTĘP DO CAŁOŚCI, KLIKNIJ W PRZYCISK KUP TERAZ.

[/betteroffer]

[betterpay amount=”1.00″ button=”http://www.strefanieruchomosci.info/wp-content/uploads/2019/01/kup-teraz.png” validity=”0″ validity_unit=”d” ids=””]

Inwestować w nieruchomości można albo po to, by się wzbogacić (tanio kupić i drogo sprzedać), albo po to, by osiągnąć wolność finansową (tanio kupić, by potem wynająć i do końca życia cieszyć się z wpływów pasywnej gotówki na konto). Dzięki temu, że moje comiesięczne wpływy z najmu przewyższyły koszty utrzymania standardu życia, do którego się przyzwyczaiłem, to w maju 2009 r. osiągnąłem pełnię wolności finansowej, a od kilku lat spędzam średnio 10 miesięcy w roku
w podróżach po świecie. Was także zachęcam do takiego stylu życia i stąd moja zgoda na niniejszą relację

Czym się różni Mikronezja od Polinezji?

Wyspy Południowego Pacyfiku leżą na antypodach. Oznacza to, że dalej jest już trudno z Polski gdzieś pojechać. Składają się z Mikronezji (m.in.: Palau, Guam, Federalne Stany Mikronezji, Wyspy Marshalla, Kiribati, Nauru), Melanezji (m.in.: Papua-Nowa Gwinea, Wyspy Salomona, Vanuatu, Fidżi, Nowa Kaledonia) oraz Polinezji (m.in.: Samoa, Tonga, Polinezja Francuska, Wyspa Wielkanocna, Hawaje). Mikronezyjczycy są nieco podobni do Azjatów, mają lekko skośne oczy,
a kraje to w większości atole, czyli małe, wąskie, nisko leżące kawałki ziemi, tworzące duży okręg wokół dawnego krateru wulkanu. W środku owego okręgu lub półokręgu znajduje się laguna.

Melanezyjczycy mają ciemny odcień skóry, kręcone włosy (czasami w kolorze blond, co mocno kontrastuje z ich naturalną opalenizną) i nieco afrykańskie rysy. Ich wyspy są relatywnie duże (choć większość trudna do odnalezienia na polskich mapach) i zwykle mają dość wysokie góry. Polinezyjczycy mają jasną karnację
i podobnie jak Mikronezyjczycy kruczoczarne, długie, proste włosy. To, co ich różni, to nieco bardziej zaokrąglone oczy i bardzo puszyste figury ciała.
Są w większości potężnie zbudowani.

Mówi się tu różnymi językami, i to nawet w obrębie jednego kraju. Dla przykładu Federalne Stany Mikronezji składają się z czterech w dużym stopniu niezależnych stanów – Yap, Chuuk, Pohnpei i Kosrae – i mieszkańcy owych wysp nie są w stanie się ze sobą dogadać w języku innym niż angielski. Nawet proste zwroty typu „dzień dobry” czy „dziękuję” brzmią zupełnie niepodobnie.

Około 10 milionów mieszkańców Papui-Nowej Gwinei (to 2–3 razy więcej niż łączna populacja pozostałych 11 odwiedzonych przeze mnie krajów tego regionu) posługuje się ponad 800 (!) językami. Ich lingua franca to tok pisin, czyli kreolska mieszanka angielskiego, niemieckiego (Papua była kiedyś kolonią niemiecką) oraz lokalnych języków plemiennych.

O tym,że wszędzie jest gorąco (ok. 30°C), bo część wysp leży poniżej, a cześć powyżej równika, pisać nie będę. Ani o tym,że wszędzie są piękne plaże, zatoki, że na atolach często się jedzie lub idzie drogą i po jednej stronie widzi ocean, a po drugiej wody laguny. Ani o tym, że rosną malownicze palmy i drzewa kwitnące pięknymi i ładnie pachnącymi kwiatami. Ani o tym, że ludzie są bardzo serdeczni i bardzo gościnni i często, gdy szedłem sobie wzdłuż wyspy, bo chciałem pospacerować, to sami się zatrzymywali, by mnie podwieźć lub zapraszali, bym sobie poleżał na ich hamakach. Ani o tym, że czas tam płynie zdecydowanie wolniej i mniej stresowo (również przez to, że rzadko można tam spotkać sprawnie działający internet). Nie będę o tym pisał, bo są to oczywiste oczywistości. Wyspy Południowego Pacyfiku są po prostu rajskie!

KOLONIALNA PRZESZŁOŚĆ

Na szczęście prawie wszędzie można się swobodnie dogadać po angielsku. Ciekawostką było dla mnie to, że mieszkańcy Vanuatu (była kolonia francuska) zagadywani przeze mnie po francusku woleli odpowiadać mi po angielsku. Niektórzy wręcz nie znają francuskiego – widać, że język ten jest teraz w wyraźnym odwrocie.

Współczesna historia tych krajów to przede wszystkim historia podbojów kolonialnych – brytyjskich, francuskich (do dziś, w listopadzie 2018 r. na Nowej Kaledonii odbyło się referendum niepodległościowe, a wiele innych wysp to nadal terytoria zamorskie Francji), niemieckich (m.in. Papua, Wyspy Marshalla, Mikronezja, a także Nauru do I wojny światowej). Japończycy zajęli wiele wysp w okresie II wojny światowej. Amerykanie do dziś mają w tym regionie wiele terytoriów zależnych (np. Guam czy Mariany Północne), a trzy niezależne kraje – Palau, Mikronezja oraz Wyspy Marshalla – są z USA zrzeszone w tzw. Compact of Free Association. Amerykanie zapewniają ochronę militarną, usługi transportowe (linia lotnicza United), a także swobodny dostęp do amerykańskiego rynku pracy, usług ochrony zdrowia itp. W tych trzech krajach w obiegu są dolary amerykańskie, a na Kiribati oraz Nauru – australijskie. Wyspy Salomona, Fidżi oraz Tonga posiadają własne waluty, ale i tak na monetach widnieje wizerunek angielskiej królowej. Policja na Wyspach Salomona nazywa się RSIPF – Royal Solomon Islands Police Force (w Papui – dość podobnie), a głową państwa nie jest prezydent lub premier, tylko gubernator generalny. Choć wybierany jest przez lokalne parlamenty, to jednak sprawuje władzę w imieniu królowej Elżbiety II.

CASE NAURU

Z pewnością znacie historię pucybuta, który stał się milionerem tylko po to, by za jakiś czas wszystko stracić i znów stać się pucybutem. Jest to też historia wielu szczęśliwców, którym przytrafiła się kumulacja w totka. Żyli skromnie i nagle spadły na nich – zupełnie znienacka – ogromne pieniądze. Zaczęli wydawać na lewo i prawo, ale ponieważ nie byli mentalnie ani psychicznie gotowi na zarządzanie takimi dużymi kwotami, to szybko zaczęli te pieniądze tracić, a nieliczne inwestycje okazały się totalnie chybione. Po drodze zdążyli jeszcze skonfliktować się ze swoimi znajomymi i rodzinami. Do grona bogaczy nie przynależeli pomimo posiadanych milionów, a z dotychczasowego środowiska sami się wypisali swoją arogancją i protekcjonalnym tonem wobec dawnych kumpli.

To samo spotkało cały… kraj. Nauru – kiedyś bardzo biedne – w wyniku odkrycia dużych zasobów fosfatów stało się jednym z najbogatszych krajów na świecie. Obywatelom dawano darmowe domy i samochody. Na studia, a nawet do szkoły średniej, wysyłano do Australii, Nowej Zelandii czy USA. Zamiast budować szpitale, chorych wysyłano samolotami za granicę. Rozdawano na lewo i prawo. Duża część przychodów z eksportu została zdefraudowana, a tę część, którą zainwestowano, zainwestowano nietrafnie. Fundusze zamiast się pomnażać, to wyparowały.

Jednocześnie odkrywkowe kopalnie fosfatów kompletnie zniszczyły środowisko. Usunięto dżunglę i zarośla, a w ich miejsce powstał krajobraz księżycowy. Jasny pył z kopalń pokrył całą wyspę. Jasny kolor spowodował odbijanie się promieni słonecznych, a te rozganiały nieliczne chmury, które pojawiały się nad wyspą (Nauru to – nietypowo jak na kraje Południowego Pacyfiku – pojedyncza wyspa o kształcie ziemniaka i łącznej powierzchni ok. 20 km kw.). Zanikły deszcze,
a wraz z nimi resztki lokalnego rolnictwa.

Początkowo się tym nie przejmowano, skoro kraj było stać na import całej żywności. Niestety, wkrótce okazało się, że importowana, wysoko przetworzona żywność z Australii negatywnie odbija się na zdrowiu nieprzyzwyczajonych do takich produktów mieszkańców. Zmiana była zbyt gwałtowna i zaskutkowała jednym z najwyższych na świecie współczynników otyłości oraz cukrzycy. Ludzie zaczęli masowo chorować. Zasoby fosfatów się skończyły. I pucybut milioner znów stał się zwykłym pucybutem. Tyle że otyłym i chorym.

MIESZKAM U BYŁEGO MINISTRA, POZNAJE BYŁĄ PREZYDENTOWĄ

Na szczęście dziś, w porównaniu z sytuacją sprzed około 15 lat, gdy po raz pierwszy odwiedziłem Nauru, sytuacja się nieco poprawiła. Poprawę widać było gołym okiem – nowa flota samolotów, odremontowane lotnisko, na ulicach zamiast starych, całkiem rozklekotanych land roverów, normalna fota w miarę nowych toyot i hond. Oraz – nowość – wiele skuterów. Odremontowane domy. Więcej domów. Wyasfaltowana droga prowadząca dookoła całej wysepki. Nowe supermarkety. Więcej hoteli i restauracji. Pojawił się lokalny oddział University of South Pacific.

Tak się złożyło, że hostel, w którym się zatrzymałem, należy do byłego ministra w rządzie Nauru. Okazał się bardzo miłym człowiekiem i przy piwie kilka razy opowiadał mi o programie reform, który jego rząd wdrażał, by znów postawić Nauru na nogi. Choć nigdy nie był w Polsce, to wiele słyszał o reformach z okresu transformacji polskiej gospodarki. I rzeczywiście sporo było podobieństw, choć oczywiście łatwiej reformować kraj, który liczy 8 tys. mieszkańców Dzięki mojemu gospodarzowi spotykam też Polkę, Mirkę, która na Nauru mieszka od kilkudziesięciu lat, a jej mąż nie tylko przez kilkanaście lat był ministrem finansów, ale przez kilka lat również… prezydentem kraju. Spotkałem też kilka innych osób z lokalnego świecznika. Ale o tym w drugiej części mojej relacji z podróży, którą zamieszczę w kolejnym numerze „Strefy Nieruchomości”.

Sławek Muturi

Osoba w 100 procentach wolna finansowo. Autor bloga www.fridomia.pl oraz ośmiu książek poświęconych wolności finansowej, inwestowaniu w najem oraz dobrym praktykom najmu. Założyciel spółek Mzuri, Mzuri Investments oraz platformy do grupowego inwestowania w najem w formule crowdfund investing – Mzuri CFI. Zapalony podróżnik, który średnio 10 miesięcy w roku spędza poza Polską. Odwiedził każdy kraj na świecie co najmniej raz, w ponad 150 z nich był co najmniej po dwa razy.

[/betterpay]