Wywiad z Kamilem Siedleckim przeprowadziła Aleksandra Zalewska-Stankiewicz
Zdjęcia własność: Kamil Siedlecki
Kamil Siedlecki zaczynał od sprzedawania proszku do prania. Zrobił karierę zawodową w branży farmaceutycznej. Procesy sprzedażowe nie mają przed nim tajemnic. Od dwóch lat z sukcesami wprowadza je w życie w swojej firmie „Wymarzone Mieszkania”. Zaczynał w Siedlcach i w Warszawie, w planach ma inwestycje na całą Polskę.
Niemal każdy zastanawia się, jak zrobić, by mniej pracować, a więcej zarabiać. Tobie udało się to osiągnąć. Jak to możliwe?
Droga była ciężka i długa, i nadal jest. Pochodzę z rodziny, w której się nie przelewało. Moi rodzice bardzo dużo pracowali, aby żyło nam się normalnie, lecz pomimo tego były momenty, że było ciężko finansowo. Od początku mojej drogi zawodowej bardzo dużo pracowałem. Można powiedzieć, że w pewnym momencie stałem się pracoholikiem. W spółce farmaceutycznej doszedłem do zawodowego sufitu. Przez 7 lat w domu byłem tylko gościem. Moim marzeniem było zorganizowanie sfery zawodowej w taki sposób, abym miał czas na normalne życie. Dzięki temu, że zoptymalizowałem i wprowadziłem pewne procesy zaczerpnięte z korporacji, w branży nieruchomości udało mi się wszystko perfekcyjnie zorganizować. Ale wróćmy do hasła: „Mniej pracować, więcej zarabiać”. Myślę, że w moim przypadku to nie jest jeszcze ten etap. Może nastąpi on za 5 lat, a może nigdy. Nie chcę i nie potrafię stanąć w miejscu. Dziś dywersyfikuję swoje dochody. Wiele osób prosi mnie dziś o mentoring. Zapewne za chwilę zajmę się też tą sferą rozwoju zawodowego na poważnie.
Mówi się, że najpierw musi być trudno, aby potem było łatwo. Jakie trudności zniechęcały Cię na początku fipowania?
To były trudności na każdym kroku: od technicznych, po brak relacji z odpowiednimi ludźmi, którzy byli potrzebni na poszczególnych etapach, aż po wielość zadań, nad którą nie panowaliśmy. Był czas, kiedy razem z żoną kupowaliśmy materiały do czterech mieszkań jednocześnie. A jeśli robisz kilka rzeczy na raz,
nic nie będzie funkcjonować dobrze. Wtedy postanowiłem: zrób coś, żeby zapobiegać problemom, które mogą się pojawić. Dlatego wprowadziłem optymalizację. Dziś mam wszystko poukładane w taki sposób, że jestem w stanie przygotowywać na sprzedaż 20/30 mieszkań jednocześnie.
Czyli doszedłeś do etapu, kiedy potencjalnym zyskiem możesz dzielić się z innymi.
Tak, bo nie ma nic fajniejszego jak poczucie, że możesz odpowiednio wynagrodzić swoich współpracowników. Obecnie ludzi, którzy pracują z „Wymarzonymi Mieszkaniami” jest około dwudziestu. Cały czas budujemy strukturę, mamy pomysły, co zrobić z kolejnymi osobami. Chroniąc swoją wiedzę, jesteśmy w stanie zatrudniać osoby, które pracują tylko dla nas. Pilnujemy, aby projekty naszych mieszkań nie wyciekały na zewnątrz. Mamy szefa ekipy, który jest osobą niezwykle zorganizowaną. W ogóle uwielbiam się otaczać specjalistami, którzy są lepsi ode mnie i od których mogę się uczyć. Lubię dawać ludziom przestrzeń do działania. Na przykład projektanci mają całkowicie wolną rękę. Oczywiście, pracują na naszych budżetach, ale staramy się nie ingerować w ich pomysły.
Czy w Twojej działalności inwestycyjnej jest miejsce na spontaniczność?
Lubię spontan, zresztą często jest tak, że spontanicznie podejmujemy decyzje w biznesie, ale też często najlepsze spotkania ze znajomymi są właśnie na spontanie. Na przykład dzisiaj wyjeżdżamy na weekend na Pomorze. Oczy wiście spontanicznie działając muszę być też przygotowany i mieć obok planu A, plan B i C.
Czym wyróżniają się „Wymarzone Mieszkania?
Staramy się, aby nasze mieszkania przewyższały jakością mieszkania oferowane na rynku, zarówno jeśli chodzi o materiały, jak i ich wykonanie. Wyróżniamy
się tym, jak mieszkanie jest zaprojektowane oraz w jakich lokalach i budynkach się znajduje. Każde mieszkanie musi być oryginalne. Obecnie inwestujemy tylko na rynku pierwotnym. Jesteśmy kompleksowi i w pełni profesjonalni. Uwielbiamy obsługiwać klienta na najwyższym poziomie. Możemy załatwić kredyt, załatwić formalności za klienta. Wysłać po niego taksówkę czy zorganizować mu transport. Od początku dążyliśmy do tego, aby proponować jakość na najwyższym poziomie, ponieważ sami jesteśmy wymagający. A klienci doceniają serwis na najwyższym poziomie.
Dziś mam wszystko poukładane w taki sposób, że jestem w stanie przygotowywać na sprzedaż 20–30 mieszkań jednocześnie. Lubię dawać ludziom przestrzeń do działania.
Prowadzisz wiele inwestycji jednocześnie. Jak może usprawnić proces flipowania, aby zaoszczędzić czas i pieniądze?
Przede wszystkim trzeba pracować z najlepszymi fachowcami. W mojej poprzedniej firmie struktury sprzedaży budowałem sam, aż byłem gotowy do tego aby zatrudniać ludzi. W mojej pierwszej pracy, zaczynając w handlu jeździłem od wsi do wsi, sprzedając proszek do prania. Już wtedy wiedziałem, jak wielką wagę trzeba przywiązywać do obsługi klienta. Bardzo ważne jest też myślenie o tym, co w danej chwili robisz. Kiedy ładowałem do auta towar, zawsze zabierałem też dużo tzw. drobnicy (zapałki, mydła itd.). Robiłem to po to, aby mieć czym wydawać resztę, nie w formie gotówki tylko drobnicy. Trzeba maksymalnie wykorzystywać daną chwilę. Dla mnie wykorzystaniem tej chwili jest wprowadzenie inteligentnej obsługi. Dziś świadomość klienta jest coraz większa. Dlatego będziemy wprowadzać oferty mieszkań inteligentnych.
W jakim kierunku zamierzasz prowadzić firmę „Wymarzone Mieszkania”?
Na pewno będę stawiać na projekty deweloperskie. Planuję też rozwinąć się w kierunku szkoleń i mentoringu. Myślę, że dobrze się w tym odnajduję. Chciałbym też wydać swoją książkę. Będzie składała się z trzech części, wymyśliłem już dla nich tytuły. Chcemy otworzyć biuro projektowe – wyjątkowe pod wieloma względami technicznymi i kompleksowymi – które będzie działało na całą Polskę. Zamierzamy też rozwijać parasolowo markę firmy.
Co jest dla Ciebie najważniejsze w biznesie?
Przede wszystkim, aby mieć szczęście w ludziach. Często podkreślam, że dla mnie ekipa wykończeniowa jest ważniejsza niż klient. Ważne jest też, aby właściwie dzielić się zadaniami. Wtedy ten biznes ma sens i nie pojawiają się zbędne konflikty. Jestem szczęśliwy, że mam dobrego wspólnika.
Kamil Siedlecki
Od 15 lat rozwija się w sprzedaży, gdzie przez ostatnie 6 lat pełnił funkcje Dyrektora Sprzedaży Biznesowej w jednej ze spółek farmaceutycznych. Swoją przygodę
z nieruchomościami zaczynał pod okiem mentora Wojciecha Orzechowskiego, uczestnicząc w jego Warsztatach WIWN®. Przeprowadził i zakupił łącznie ponad 60 nieruchomości pod inwestycje. Stworzył markę „Wymarzone Mieszkania”, którą skutecznie rozwija w swoim regionie. Od ponad pół roku prowadzi szkolenia
w zakresie optymalizacji procesów biznesowych przy inwestycjach w nieruchomości. Od 2019 r. występuje na spotkaniach regionalnych WIWN® jako prelegent.
Współautor IV etapu Warsztatów WIWN®.