Mam misję do spełnienia – Strefa Nieruchomości

Rozmawiała: Aneta Nagler
Wywiad z Zuzanną Nowik

Aneta Nagler: W filmie „Choć goni nas czas” pada pytanie, co jest w życiu najważniejsze. Jak brzmiałaby Twoja odpowiedź?

Zuzanna Nowik: Uważam, że największym dla mnie wyzwaniem jest osiągnięcie równowagi między życiem prywatnym a zawodowym. Ważna jest dla mnie samorealizacja, uwielbiam pracować, ale jednocześnie chcę być oparciem dla moich córek i męża. Na pierwszym miejscu stawiam nasze zdrowie i dobre samopoczucie.

AN: Two j a mama , Ewa Dąbrowska, jest znanym łódzkim architektem. Pewnie jako mała dziewczynka podpatrywałaś ją przy pracy. Już wtedy myślałaś, że wybierzesz podobną drogę zawodową?

ZN: Wyrastałam wśród projektów, wielkich plansz i rysunków. Zdarzało się, że je niszczyłam, kolorowałam kredkami. Ale rzeczywiście, już wtedy, jako młoda dziewczyna marzyłam o tym, aby zostać bizneswoman . W siódmej klasie szkoły podstawowej oświadczyłam mamie, że będę studiować architekturę. Mama odradzała mi ten zawód, mówiąc, że wymaga on wielkiej wytrwałości i jeszcze większej siły przebicia. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że architektura będzie dla mnie drogą do spełnienia dziecięcych marzeń i do realizacji w biznesie.

AN: Z jakiego powodu ten zawód Cię fascynował?

ZN: Wtedy wydawało mi się, że architekt to osoba, która nie tylko projektuje funkcjonalnie budynki, ale jest także odpowiedzialna za coś więcej niż tylko ładną bryłę. To był czas, kiedy nie znałam swojego zadania. Dziś, po przygotowaniu wielu projektów, mam zupełnie inne wyobrażenie o tym zawodzie. Architektura jest bardzo ciekawym zajęciem, natomiast wymaga bardzo dużej cierpliwości w dopracowywaniu projektów budowlanych i wykonawczych. A ten etap już tak bardzo mnie nie fascynuje. Osobiście wolę sam moment kreacji, tworzenia. Najbardziej interesuje mnie początkowa faza inwestycji, czyli pierwsze rozmowy, negocjacje, kreowanie projektu oraz uzgadnianie wszelkich formalności. Dlatego później jest potrzebny ktoś, kto tę moją ideę poprowadzi dalej i tutaj z mamą się świetnie uzupełniamy.

AN: Pewnie z tego powodu nazywasz siebie kreatorką inwestycji deweloperskiej?

ZN: Dokładnie tak. Długo się zastanawiałam, jak można określić moje zajęcie. Składa się ono z wielu elementów. Polega nie tylko na wyszukiwaniu działek i ich formalnym przygotowaniu pod inwestycję, ale także na pozyskiwaniu deweloperów. Uznałam, że słowo „kreacja” ma bardzo dużą moc twórczą i jest bardzo energetyczne. Daje mi dużą motywację do działania.

Jak mówi w wywiadzie, słowo „kreacja” ma bardzo dużą moc twórczą i jest bardzo energetyczne. Dlatego jako kreatorka inwestycji deweloperskich wprowadza nowy zakres definicji słowa architekt kubatury mieszkaniowej. Samą miłość i pasję do zawodu architekta Zuzanna Nowik wyssała z mlekiem matki. Tworzy gotowce inwestycyjne dla deweloperów, komfortowe przestrzenie dla mieszkańców, zachowując ekonomiczne rozwiązania. Uważa, że najważniejsze cechy, które pomagają jej w działaniu w zawodzie, to pomysłowość, uczciwość i wiarygodność. Już na studiach architektonicznych poczuła, że ma szczególną misję do spełnienia w Łodzi!

AN: Można powiedzieć, że każdy projekt jest wyzwaniem. Co jest dla Ciebie najważniejsze w projektowaniu kolejnych przestrzeni deweloperskich?

ZN: Najpierw muszę sama przekonać się do danej lokalizacji. Jeśli jej nie czuję, nie podejmuję się współpracy. Ale gdy się na nią zdecyduję, staram się projektować przestrzeń w taki sposób, abym sama zechciała w danym miejscu zamieszkać.

AN: Jak łączysz potrzeby wszystkich stron? Inne ma deweloper, jeszcze inne inwestor, a inne cele i założenia masz Ty jako architekt.

ZN: W tym momencie skupiam się na przygotowaniu mieszkań inwestycyjnych, które ludzie kupują pod wynajem albo jako lokatę kapitału. Szukając terenów pod takie inwestycje, kieruję się lokalizacją. Drugie kryterium to optymalne wykorzystanie zagospodarowania działki. Grunty drożeją, a każdy metr jest niezmiernie ważny. Dlatego trzeba projektować mądrze, aby zmieścić jak największą liczbę miejsc postojowych, odpowiednio nasłonecznić mieszkania i przede wszystkim – zagwarantować lokatorom wygodę. Każdy chciałby przecież mieć miejsce do relaksu, do przygotowania posiłku, przechowywania ubrań czy rozwieszenia prania.

AN: W jaki sposób zaprojektować 30-metrową kawalerkę, aby była funkcjonalna?

ZN: W takim mieszkaniu można spokojnie zaprojektować dwa pokoje, a w jednym z nich sypialnię, gdzie zmieści się podwójne łóżko z szafą. Jednak aby wygospodarować jak największą powierzchnię użytkową, mieszkanie musi być dosyć głębokie. Wówczas możemy wyodrębnić w nim różne strefy. Jeśli głębokość mieszkania wynosi 8 metrów, wtedy w głębszych częściach, przy korytarzu, w strefie wejściowej, robimy duży lar na szafę. Projektujemy pokój z aneksem
kuchennym, przy oknach część wypoczynkową z miejscem na łóżko, na biurko i na telewizor. Aby mieszkania wydawały się bardziej przestronne, niż są w rzeczywistości, staram się projektować duże okna, witryny i drzwi balkonowe. Zawsze znajduję miejsce na parapety, ponieważ pod nimi można ukryć grzejniki,
a na parapecie postawić piękne kwiatki, które uwielbiam hodować.

AN: Jakie mieszkania cieszą się teraz największym zainteresowaniem?

ZN: Te mniejsze, o powierzchni od 29 do 35 metrów kwadratowych, gdzie można wyodrębnić dwa pokoje. Wciąż popularne pozostają mieszkania średniej wielkości, od 35 do 40 metrów. Jeśli ktoś kupuje mieszkanie 50-metrowe, zazwyczaj chce w nim wydzielić trzy pokoje. To jest możliwe, ale staram się nie projektować sypialni mniejszych niż 10 mkw.

AN: Coraz więcej osób chce się wyprowadzić na obrzeża albo w ogóle poza granice miasta. Zauważasz taki trend?

ZN: Rzeczywiście jest coraz większe zainteresowanie gruntami pod zabudowę, domami jednorodzinnymi, bliźniakami czy zabudową szeregową. W pandemii doceniliśmy dostęp do własnych ogródków. Ale myślę, że ludzie wolą kupować takie mieszkania w granicach miasta. Ci, którzy zdecydowali się zamieszkać na całkowitych peryferiach, zaczynają wracać. Okazuje się, że codzienne dojazdy do pracy czy szkoły stanowią duży problem. W ostatnim czasie przygotowałam kilka działek pod osiedla jednorodzinne.

AN: W zawodzie działasz od 15 lat. Zdarzyło Ci się pracować przy bezproblemowej działce?

ZN: Takie nie istnieją. Przy każdej nieruchomości trzeba rozwiązać jakieś problemy. Moja praca to ciągłe podejmowanie wyzwań i zmaganie się z trudnymi sytuacjami. Polega nie tylko na przygotowaniu koncepcji urbanistycznych, występowaniu do gestorów sieci o warunki przyłączenia czy uzyskiwaniu decyzji
o warunkach zabudowy. Zdarza się, że działam jako pośrednik, czyli poszukuję dla moich klientów inwestorów przygotowanego terenu, na którym można wybudować osiedle. Inwestorzy zgłaszają się do mnie również po to, abym dokonała analizy możliwości zagospodarowania terenu, analizy ryzyka, jakie niesie
za sobą zakup danej nieruchomości.

AN: Czyli jesteś również od tego, aby wskazać inwestorowi potencjalne zagrożenia?

ZN: Moja starsza córka w tym momencie powiedziałaby: „Mamo, to jest po prostu taki challenge”. Analiza ryzyka jest niezwykle ważna, ponieważ pozwala inwestorom zaoszczędzić pieniądze albo po prostu ustrzec ich przed podjęciem się zbyt ryzykowanego projektu. Choć oczywiście wiele trudnych spraw można rozwiązać. Potrzebna jest do tego wiedza, doświadczenie, kontakty i pomysły. Najwięcej nauczyłam się, realizując inwestycję „Nova Lipova” przy ul. Pogonowskiego w Łodzi. Wtedy zrozumiałam, że mogę sama przygotowywać nieruchomości do sprzedaży i znajdować na nie klientów. Największa trudność polegała na tym, że przez sam środek działki biegł gigantyczny ciepłociąg, który nie miał wpisanej służebności w księgę wieczystą. Ostatecznie udało nam się umieścić go w garażu podziemnym, a koszty przebudowy poniósł gestor sieci. Duże doświadczenie zdobyłam też, projektując wraz z mamą remonty kamienic
w ramach łódzkiego programu „Mia100 Kamienic”. Nie tylko zdobyłam wtedy wiedzę merytoryczną, ale nauczyłam się rozmawiać z ludźmi językiem korzyści.

AN: Czyli stawiasz też na relacyjność?

ZN: Tak. I na uczciwość. Uważam, że ona zawsze procentuje i pomaga rozwiązywać najtrudniejsze sprawy. Wierzę, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście. Budowanie relacji wymaga zrozumienia potrzeb obu stron transakcji, a przygotowanie nieruchomości bardzo dużej cierpliwości. Jednak nie można tego robić
za wszelką cenę. Przykładem niech będzie działanie, które w branży nazywa się kolokwialnie „wyciskaniem PUM-u”. Nie chodzi o to, aby „wyciskać” każdy metr kosztem mieszkańca, ale o to, aby tworzyć funkcjonalną przestrzeń, z zyski em dla dewelopera i inwestora oraz dobrą ceną z korzystną funkcją dla klienta.

AN: A jak oceniasz zabudowę miasta Łodzi?

ZN: Zawsze miałam poczucie, że w Łodzi mam do spełnienia misję. I przyszedł taki moment, że mogę ją odbudowywać i rozbudowywać. Robimy to razem z moim mężem, który rewitalizuje kamienice. Staramy się projektować i budować mieszkania w taki sposób, aby były uzupełnieniem sąsiedniej architektury. Promotorem mojej pracy dyplomowej był architekt miasta, Marek Janiak. Uczył tego, aby chronić każdą belkę stropową, ponieważ architektura to nasz dobytek. Takie rozumowanie jest mi bliskie. W projektowaniu chodzi o to, aby zachować toż samość miasta, tworząc jednocześnie budynki przyjazne dla mieszkańców.

AN: Sama też inwestujesz?

ZN: Tak. Założyliśmy spółki, w ramach których wyszukujemy nieruchomości, kupujemy je i przygotowujemy jako gotowce inwestycyjne dla deweloperów. Wielu z nich chętnie kupuje działkę z decyzją o pozwoleniu na budowę i z projektem wykonawczym. Nie tracąc czasu na trudno przewidywalne terminy uzgodnień.

AN: A o czym marzysz? Oprócz tego, żeby spełniać siebie i projektować funkcjonalne mieszkania.

ZN: Chciałabym być znana w świecie biznesu i nieruchomości i wzbudzać w nim wyłącznie pozytywne emocje. Marzę, aby w Łodzi realizowanych było jak najwięcej inwestycji, w których będę miała swój udział i świadomość, że przyczyniłam się do budowania piękna miasta. Przykłady moich realizacji
znajdziecie na stronach zuzannanowik.p l oraz grupapro.pl , na które serdecznie zapraszam.