Rozmawiała: Aneta Nagler
W projektowaniu wnętrz kieruje się funkcjonalnością. Dba o to, aby finalny efekt był zgodny z estetycznymi rozwiązaniami i oczekiwaniami klientów. Ważne jest dla niej, aby otoczenie i wnętrza w polskich domach stały się miejscem do spędzania czasu z rodziną. Miejscem do odkrywania siebie oraz spotkań z przyjaciółmi.
O kim mowa? Poznajcie Barbarę Lew – architekta i projektanta wnętrz – prowadząca pracownię ARCHIDECK oraz Lew Architekci.
Mówi, że każdy projekt to wyzwanie. Liczy się dla niej, aby zaprojektowane otoczenie dawało ludziom wiele radości dzięki swojej estetyce i dobrze przemyślanym rozwiązaniom. Cały swój czas i energię inwestuje w poszerzanie praktyki w dziedzinie projektowania wnętrz, wizualizacji i designu. A w wolnych chwilach lubi jeździć na wrotkach i zatrzymywać chwile w obiektywie aparatu…
Jesteś waleczną osobą, sądząc po Twoim nazwisku?
Rzeczywiście, często mnie o to ludzie pytają. Moje nazwisko mam jednak po mężu, co nie zmienia faktu, że odda- je ono z pewnością mój sposób bycia. Jestem taką osobą, która lubi w życiu dużo robić. Ze znaku zodiaku jestem Skorpionem i on z pewnością bardziej oddaje mój charakter. Ciągle wyznaczam sobie nowe zadania i z roku na rok coraz szybciej się rozwijam. Dla mnie jest to o tyle niesamowite, że kiedy robię sobie podsumowanie roku, to widzę, że z każdym następnym osiągam coraz więcej i mówię sobie: „ten rok to był niesamowity”. Staram się cią- gle być na bieżąco z trendami i pozna- wać nowe obszary, co pozwala mi być coraz lepszą w tym, co robię.
Połączyliście z mężem dwa cieka- we profile studiów. Czy chodziło o połączenie Twoich studiów na ar- chitekturze z interdyscyplinarną wiedzą PJATK, łączącą obszar sztuk plastycznych, architektonicznych z nowoczesną wiedzą z pogranicza multimediów i sztuk wizualnych?
Moje studia na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej to nie są typowe studia o wnętrzach, to nie jest wyłącznie artystyczny kierunek, raczej są to studia techniczne. Wprawdzie miałam zajęcia z aranżacji i projektowania wnętrz, ale przede wszystkim bardzo duży nacisk kładziony był na wiedzę z dziedziny technicznej. Takim typowym marzeniem każdego architekta, w tym moim, było dobranie się w parę z konstruktorem, żeby móc się idealnie uzupełniać podczas procesu projektowego. Ja z moim mężem byliśmy parą jeszcze przed studiami, uzupełnialiśmy się w każdej kwestii. Wybór jego studiów padł na Polsko-Japońską Akademię Technik Komputerowych i był dla mnie fajną równoważnią. Bartek wybrał studia artystyczne, co prawda nie wybrał kierunku o profilu konstruktorskim, tylko zdecydował się na grafikę komputerową. I wtedy zadaliśmy sobie pytanie, jak to połączyć, żeby wy- korzystać to w naszej wspólnej pracy i spędzać ze sobą dużo czasu. Kiedy pracuję nad projektem i aranżacją wnętrz, moja wiedza zdobyta na wydziale architektury ułatwia mi pracę z klientami. Pojawiają się bardzo często pytania, na przykład w kwestii ścian konstrukcyjnych budynku, instalacji, pionów. Dlatego ta techniczna wiedza pozwala mi na realizację każdego projektu od strony budowlanej. Z mężem świetnie się uzupełniamy pod kątem designu. Bartek skupia się na doborze detali i rozwiązywaniu szczegółów. Jest świetnym wizualizatorem. Doskonale wie, w jakim odcieniu dobrać podłogę czy farby, by najlepiej odzwierciedlić ideę projektowanego wnętrza. Jego artystyczne wyczucie kolorów, dodatków pozwala nam stworzyć doskonały projekt.
Czujesz się dziś bardziej architektem czy projektantem wnętrz, a może łączysz oba zawody w jednym, myśląc o projekcie dla klienta?
Obecnie jestem bardziej projektantem wnętrz. Na początku przeważała u mnie wiedza techniczna, pozyskana na architekturze. Jednak im dłużej, z biegiem lat projektuję wnętrza, to mogę zdecydowanie powiedzieć, że praktyka jest najlepszym mistrzem. Od lat pracuję we wnętrzach, co nie zmienia faktu, że dalej pracując z klientem czerpię garściami z mojej technicznej wiedzy, szczególnie na poziomie wdrażania projektu. Moje doświadczenie
w tym zakresie nie ogranicza się tylko do projektu, doboru materiałów, wizyt u klienta, ale bardzo często dotyczy nadzoru całego procesu realizacji. Moja wiedza z zakresu architektury przydaje się zatem w dalszym ciągu. Podczas prac ekipy remontowej potrafię wytłumaczyć, dlaczego i gdzie trzeba prze- sunąć np. ściankę działową, czy i na ile można wysunąć wentylację. Ponadto moja rola to również łączenie wiedzy z zakresu kompozycji z umiejętnością wyobraźni przestrzennej. Niektórzy klienci oczekują otwartej powierzchni, inni wolą więcej pomieszczeń o mniejszej powierzchni. Każdy klient jest inny i ma inne potrzeby. Moją rolą jest tak zaprojektować dla nich przestrzeń, aby odpowiadała na ich potrzeby, była funkcjonalna.
Opowiedz o pracy z Waszym klientem? Jesteście na każdym etapie projektu? Czy raczej klienci wolą dostać pomysł, wizualizację i dopiero wtedy następują ustalenia? A może sami przychodzą z własnym moodboardem i oczekują właśnie takich realizacji?
Czasami w projektach indywidualnych klienci przychodzą z własnymi
pomysłami, mają całe tablice zapisanych inspiracji. Wówczas pracujemy na konkretnym pomyśle, wprowadzając jedynie zmiany w kontekście wielkości powierzchni, doboru materiałów, kolorów.
Kiedy klient nie ma własnych pomysłów, mam przygotowaną propozycję różnych wariantów wnętrz. Najczęściej po godzinie wspólnych rozmów i przeglądania inspiracji, klient wybiera ten własny, wymarzony projekt. Wcześniej sam przeglądając zdjęcia nie widzi pomysłu na swoje mieszkanie. Oglądając z projektantem, otrzymuje wskazówki,
jaki kolor do jakiego wnętrza można dobrać, jak uzyskać dany efekt czy zapewnić funkcjonalność wnętrza. Wte- dy łatwiej jest mu podjąć decyzję.
A jak wygląda proces realizacji projektu? Zaczyna się etap wykonania prac i nagle ekipa remontowa psuje Wasz projekt lub stwierdza, że się nie da. Co wtedy? Pomagacie rozwiązać problem, jesteście z klientem aż do momentu namacalnego efektu?
Już na początku klient może sobie wybrać, czy sam realizuje projekt, czy decyduje się na kompleksową ofertę pod klucz. W pierwszym wariancie, mimo że klient dostaje tylko projekt, zawsze może do mnie zadzwonić, żeby skonsultować etap remontowy, np. wykonawca nie popatrzył dokładnie na projekt i położył płytki w niewłaściwym kolorze na podłodze, a zgodnie z projektem miały być zamontowane na ścianie, czy przesunął ściankę o 15 cm, powodując, że np. sofa się nie mieści w projektowanym układzie pokoju albo braknie miejsca na szafę. Wtedy klient kontaktując się ze mną, może otrzymać poradę, co można zrobić dalej, żeby ocalić sytuację. Nigdy nie zostawiam klientów samym sobie. Ale to w takich momentach klienci widzą, że obecność projektanta podczas całego procesu projektowego, aż po wykończenie mieszkania, pozwala im uniknąć wielu problemów i stresujących sytuacji, nie mówiąc już o czasie.
Przy wyborze kompleksowej oferty tzw. pod klucz, prowadzimy projekt od A do Z. Jesteśmy od momentu pomysłu, stworzenia wraz z klientem projektu, poprzez wykonanie wraz z wykonawcą, nadzór przy realizacji, aż po efekt końcowy, związany z doborem dodatków, mebli.
Czy klienci częściej wybierają zatem ofertę samego projektu, czy chcą mieć projekt pod klucz, włącznie z wybraniem dodatków do mieszkania?
To zależy. Oczywiście często wynika to z budżetu przeznaczonego na ten cel. Jeżeli klient ma bardzo ograniczony kosztorys, wówczas wybiera sam projekt. Jeżeli może sobie pozwolić na kompleksową usługę, wybiera projekt od A do Z z całkowitym naszym nadzorem, co zawsze polecam, ponieważ pozwala nie tylko uniknąć wielu błędów na etapie realizacji, ale i minimalizuje starty i czas projektu.
Od niedawna wprowadziłam również częściowy nadzór, czyli np. projektu- jemy mieszkanie, następnie sprawdzamy raz w tygodniu ekipę remontową, obserwując postępy prac, ale i zgodność ze specyfikacją. To już pozwala na weryfikację, czy nie wkrada się jakiś błąd i czy projekt zmierza we właściwym kierunku.
Brak nadzoru nad realizacją bardzo często kończy się różnymi błędami i wówczas można już tylko żałować, że nie przemyślało się faktu współpracy z architektem lub projektantem na etapie wykonania projektu.
Ważna informacja dla inwestorów, jeżeli wdrażają projekt bez nadzoru ze strony projektanta, warto każdy błąd wychwycony na początku po- prawić od razu. Im bardziej zaawansowane będą prace, tym koszt przeróbek i zmian będzie o wiele wyższy. Np. błędne miejsca poprowadzenia gniazdek i kabli będą potem skutkowały tym, że trzeba będzie zrywać płytki lub przestawiać meble. Dlatego tak ważne jest kontrolowanie wszystkiego na bieżąco, ponieważ potem zmiany i poprawki są nie tylko bar- dziej kosztowne, ale i wydłużają realizację w czasie.
No dobrze, mamy już etap prac remontowych za sobą. Czas na dodatki. Czy pomagacie w tym procesie aranżacji?
Oczywiście. W projekcie finalny wybór lamp, krzeseł, stołów, mebli czy detali, takich jak: poduszki, koce, zasłony, staje się nieodłącznym elementem naszej pracy, tak aby pokazać klientowi finalny efekt, który bez tych wszystkich elementów czę- sto mógłby zatracić całość naszej wizji. Pomagamy klientowi poprzez wybór tych mebli oraz elementów dekoracyjnych, przygotowując spis produktów, ale i sklepów, w których może je zamówić. Oczywiście zawsze robimy kilka wariantów, np. krzeseł, stołów, mebli, spośród których biorąc pod uwagę różne paramenty, zarówno wizualne, ale i cenowe, klient wybiera docelowy produkt, zgodny z początkowym kosztorysem.
Najciekawszy projekt, jaki realizowała Wasza pracownia – wyzwanie dla projektanta i architekta?
Ostatnio realizowaliśmy bardzo cie- kawą inwestycję – projekt poddasza o powierzchni około 120 mkw. , które z jednej strony miało być niezależnym mieszkaniem, ale jednocześnie miejscem spotkań dla wielu osób, z wy- dzieloną częścią telewizyjno-imprezową. W tym projekcie nie było żadnych ograniczeń, mogliśmy dobierać materiały, intensywne kolory, oryginalne dodatki, jednym słowem – mogliśmy zaaranżować sami całość. Największą radość dają nam na pewno wnętrza mieszkalne. Na pozór niby zawsze jest tak samo, ma być kuchnia, salon, część sypialna, pracownia itp. Później każdy z tych projektów idzie w swoją, indywidualną stronę, gdzie dobieramy za każdym razem inne materiały i w różnych konfiguracjach, np. stosujemy kamień nie tylko na blaty, ale i na ściany czy podłogi. Tak samo jest z zastosowaniem drewna, które zaczyna nam towarzyszyć nie tylko na podłogach, ale i na ścianach, w kuchni, łazience, włącznie z zastosowaniem drewnianych akcentów na sufitach we wnętrzach czy drewnianych mebli.
Do tego dochodzi projektowane przez nas oświetlenie, gdzie skupiamy się nie tylko na oświetleniu głównym, ale dużą uwagę poświęcamy tzw. oświetleniu klimatycznemu, robiąc podświetlenia półek, ścian, zasłon. Staramy się, aby nasze projekty były funkcjonalne, ale i wprowadzały przytulną atmosferę.
Jaki typ projektów wybierają Polacy? Czy dominuje jakiś określony styl, np. klasyczny, skandynawski? Jakie tendencje obserwujecie?
Bardzo różnie się to przedstawia. Każdy z naszych klientów ma inny styl. To trochę jak z ubraniami. Z mieszkaniami jest podobnie. Musi odzwierciedlać styl i upodobania inwestora. Z naszych obserwacji takim przewijającym się trendem jest minimalizm. Mamy wiele projektów, w których ukrywamy półki, instalacje, stosujemy maksymalnie uproszczone szafki, po to aby uwydatnić, zwiększyć i uporządkować przestrzeń. Stosujemy proste bryły, proste formy, skupiamy się głównie na funkcjonalności, na pełnej prostocie wnętrza.
Styl skandynawski rzeczywiście gości często w naszych projektach: jasne, proste i przytulne wnętrza.
Mamy też bardzo dużo projektów w ramach tzw. oferty premium, gdzie klienci decydują się na klasyczne akcenty i pomysły. Poza bielami, klienci oczekują ozdobnych, złotych elementów przy komodach, sofach, zastosowania ekskluzywnych tapet. Ale nawet przy wy- borze klasycznego stylu staramy się go łączyć z nowoczesnymi trendami.
Za Wami kilka ważnych nagród: wyróżnienie Freelanceres 3D i pierwsza nagroda w konkursie Muraspec „Ściana kluczowym elementem wnętrza publicznego”. A przed Wami? O jakiej nagrodzie marzysz?
Największym wyróżnieniem byłaby na pewno dla mnie nagroda European Property Awards – międzynarodowa nagroda w zakresie aranżacji wnętrz. To jest na pewno ten kierunek, w którym chciałabym podążać. Oczywiście po drodze jest dużo konkursów w zakresie aranżacji – od designu detali, przez projekty poszczególnych pomieszczeń, np. łazienek, aż do projektów całych wnętrz mieszkalnych czy wnętrz publicznych. To jest na pewno jakaś część mojej drogi jako projektanta. Nie tylko komercyjne realizacje są priorytetem. Konkursy to też bardzo ważna część naszego życia zawodowego. Udział w nich to nie tylko możliwość zdobycia prestiżowej nagrody, ale jest to również szansa na osobisty rozwój. Projektując na konkurs, nie mamy żadnych ograniczeń ani wytycznych, mamy pełną swobodę artystyczną. Możemy puścić wodze wyobraźni i tworzyć to, co chcemy.
A co lubisz robić w wolnym czasie, gdy już nie ma projektów nad głową?
Uwielbiam fotografować, chodzić na spacery lub jeżdżąc na wrotkach, zwiedzać daną przestrzeń. Najbardziej jednak odpoczywam, zwiedzając dane miasto i zatrzymując daną chwilę lub obraz w obiektywie mojego aparatu. To jest coś, co daje mi wolność i pozwala się zrelaksować. Mam też w planach uruchomienie sklepu, w którym będzie można nabyć moje fotografie. Jest to moja ogromna pasja. I na ten moment chciałabym, aby pozostała w sferze mojego czasu wolnego. Jest to w planach na przyszłość. I niech na razie tak zostanie.