Ostra szpilka w deweloperce – Strefa Nieruchomości

Ostra szpilka w deweloperce

Wywiad z Dorotą Dymyt-Holko

Decyzje podejmuje z prędkością Pendolino. Jej cięte, choć zawsze merytoryczne riposty, zapadają w pamięć współpracownikom. – Deweloperka to wciąż męski świat, dlatego zachęcam kobiety, aby uwierzyły w siebie. Ten rynek daje dużo możliwości do samorozwoju i upiększania świata – mówi Dorota Dymyt-Holko, jedna z niewielu kobiet na rynku deweloperskim.

Aleksandra Zalewska-Stankiewicz: Kobiety w branży deweloperskiej to nie tylko inżynierki, architektki czy projektantki, ale także osoby zajmujące się marketingiem czy sprzedażą. Mimo wszystko, jest nas za mało. Z czego to wynika?

Dorota Dymyt–Holko: Rynek deweloperski nadal jest nastawiony na preferowanie mężczyzn. Uważam, że kobiety powinny mocniej wkroczyć do działania i przejąć stery. Nasze umiejętności i predyspozycje doskonale sprawdzają się w tej branży. Jesteśmy o wiele bardziej poukładane, konkretne i zorganizowane. Świetnie odnajdujemy się w sytuacjach stresowych, wtedy nasza kreatywność daje o sobie znać jeszcze bardziej. Musimy uwierzyć w siebie i swoje możliwości.

A.Z-S.: Nadal słyszy Pani opinie, że płeć ma znaczenie w tej branży?

D.D-H.: Panuje stereotyp, że budowlanka to typowo męski zawód. Ekipy budowlane, złożone w większości z panów, nie zawsze chętnie widzą kobietę w roli nadzoru. Kwestie sporne należy wtedy rozstrzygać w męskim stylu. Znacznie trudniej jest egzekwować rygor na budowie będąc traktowaną jak blondynka z kawałów. Dlatego czasem w ramach prowokacji lubię pojawić się na budowie w szpilkach.

A.Z-S.: W jakich innych sytuacjach stereotypowe myślenie na temat roli kobiety daje o sobie znać?

D.D-H.: Wiele razy usłyszałam, że kobieta na budowie przynosi pecha. Niektórzy mężczyźni nie wierzą w nasz profesjonalizm. Takie reakcje zdarzają się zwłaszcza wśród starszego pokolenia. Widzę jednak postępujące zmiany, młode pokolenie stawia na równość i otwartość w relacjach, naturalnie zanika więc stereotyp męskiego świata budowy.

A.Z-S.: Za to Pani świetnie sprawdza się w zarządzaniu mężczyznami. I paradoksalnie pasją do nieruchomości zaraził Panią właśnie mężczyzna.

D.D-H.: Tato od 36 lat prowadzi agencję nieruchomości na Dolnym Śląsku. Jest cenionym specjalistą, który wiele mnie nauczył. Przeszłam długą drogę od pośrednictwa poprzez flipowanie, zarządzanie, aż odnalazłam swoje miejsce w koordynowaniu procesów deweloperskich. Wszechstronne kierunki studiów jakie wybrałam pomagają mi zarówno w budowaniu relacji interpersonalnych, jak również pozwalają na płynne przechodzenie w procedury związane z inwestycjami. Prawo, marketing, wycena nieruchomości, certyfikacja energetyczna, a ostatnio studia deweloperskie w Wyższej Szkole Handlowej w Warszawie, zapewniają mi wewnętrzny spokój, że odnajdę się w każdej sytuacji. Każdy musi odnaleźć swoją drogę, moja była kręta i wyboista, tak jak w przypadku prowadzenia inwestycji, nigdy nie wiemy co może się wydarzyć.

A.Z-S.: Jak w tej branży wspierają się kobiety?

D.D-H.: Zdecydowanie za mało, obserwując fora internetowe w większości rządzą na nich panowie. Staram się wspierać wszelkie inicjatywy po kobiece na rynku nieruchomości, teraz jest czas kobiet. W bliskich mi spółkach deweloperskich znam jedną kobietę, która prowadzi duże inwestycje na terenie Wrocławia, zawsze staramy się współpracować i wspierać jeżeli pojawiają się problemy, które łatwiej jest rozwiązać wspólnie.

A.Z-S.: Jakie czynniki mają wpływ na sukces dewelopera, a raczej deweloperki?

D.D-H.: Dobry zespół, który jest nastawiony na realizację wspólnych celów. Do tego świetny projekt w rewelacyjnej lokalizacji, a o tę lokalizację jest coraz trudniej. Klienci oczekują coraz wyższego standardu przy zachowaniu rozsądnego poziomu cen. Zmieniają się potrzeby i styl życia na co musi szybko reagować rynek deweloperski. Covid zweryfikował projekty inwestycyjne, teraz czas na przygotowanie ich pod potrzeby klienta.

A.Z-S.: Jakie inwestycje obecnie Pani prowadzi?

D.D-H.: W ramach projektu „Lawendowy Mirków” stawiamy pod Wrocławiem osiedle 46 domów w ramach obecnej współpracy z Mieszkaj Logicznie. Wkraczamy też na rynek wołowski z inwestycją „Nowy Wołów”, która obejmuje osiedle 40 domów. Rozpoczynamy projekt „Zielony Domaszczyn”, a w samym Wrocławiu, przy ulicy Krzemienieckiej, budujemy ekskluzywne apartamenty w zabudowie szeregowej. Na brak zajęć nie mogę narzekać.

A.Z-S.: Branża deweloperska bezpośrednio wpływa na życie innych ludzi. Czuje Pani za to odpowiedzialność?

D.D-H.: Za każdym razem chodzi o to, aby dać ludziom coś więcej niż dom. Dlatego nie budujemy zwyczajnych betonowych stref, tylko takie miejsca, które będą żyły z naszymi mieszkańcami. Doskonałym przykładem jest wrocławska inwestycja „Rosarium”, przy której tworzeniu mogłam aktywnie uczestniczyć, wprowadziliśmy konkretne rozwiązania, aby ludziom żyło się lepiej. Na osiedlu powstały strefy adresowane bezpośrednio do dzieci, seniorów czy osób chcących uprawiać sport. Wprowadzaliśmy strefę zieloną, zainstalowaliśmy stoliki do szachów. Dziś klienci, kupując mieszkanie, chcą otrzymać nie tylko miejsce do życia i wypoczynku, ale jednocześnie przestrzeń do kontaktów międzyludzkich.

A.Z-S.: Czyli wracamy do bliskich kontaktów z sąsiadami, do których możemy wieczorem zapukać po szklankę cukru czy w sytuacji kryzysowej zostawić pod ich opieką dzieci. Nie chcemy już anonimowości?

D.D-H.: Odchodzimy od osiedli z drutem kolczastym. Chcemy poznawać sąsiadów, tworzyć z nimi społeczność. Stąd popularność grup sąsiedzkich w social mediach. Z rzeczywistości wirtualnej wychodzimy do ludzi i chcemy budować lokalne więzi, takie minimiasta.

A.Z-S.: Co Panią poza pracą nakręca w życiu?

D.D-H.: Rower i podróże zagraniczne. Lubię kupić bilet i jechać w nieznane. Poznać nowych ludzi, doświadczyć innej kultury i architektury. Spokojne hobby nie jest dla mnie, preferuję quady na pustyni i strzelectwo sportowe. To pomaga oczyścić umysł i zregenerować siły.

A.Z-S.: Czyli lubi Pani adrenalinę również poza budową?

D.D-H.: Jeśli na budowie jest jej za mało, to zawsze można podnieść jej poziom.

Rozmawiała: Aleksandra Zalewska – Stankiewicz