Pandemia COVID-19 vs deweloperka 2020 – Strefa Nieruchomości

Urszula Socha (Nr 8 str. 48)

Pandemia COVID-19 vs deweloperka 2020

Na rynku nieruchomości można byłoby się spodziewać wszystkiego, ale czy ktoś kiedyś
pomyślał, że zakażeniu może ulec również rynek deweloperski? Raczej nie.
Można było spodziewać się kryzysów gospodarczych, finansowych, bankowych, ale nie
paraliżu wszystkiego na raz. Koronawirus stał się śmiertelnym zagrożeniem dla wielu
startujących, jak i obecnie realizowanych przedsięwzięć deweloperskich.

ZAKURZONE NARZĘDZIA PRACY

To nie jest właściwa pora by stać w miejscu, by szukać wymówek z przeszłości. W tych trudnych chwilach należy wykorzystywać maksymalnie narzędzia pracy, którym nie poświęcaliśmy dotychczas uwagi. Dopracujmy nowe strategie komunikacji z Klientem, zobrazowane prezentacje inwestycji, projektu, większą ilość wizualizacji. Szukajmy rozwiązań w spacerach 3D, komunikatorach dynamicznych, czatach, wideo czy telekonferencjach, by w tych nietypowych okolicznościach móc najpierw obrazami pokazać inwestycję a później móc ją opowiedzieć. Oby te dotąd niewykorzystywane przez nas środki przyczyniły się do zdalnego podpisania umów – które też są zjawiskiem jak najbardziej możliwym. To chwilowe antidotum na „zasmarkany i nie wiadomo jak bardzo zainfekowany” rynek nieruchomości. Działanie nie pozwoli nam na utratę kontaktów z dotychczasową grupą potencjalnych Klientów, przecież sami wiemy jak długo na to pracowaliśmy. Za żadne skarby nie traćmy kontaktu z ludźmi z branży, zabiegajmy o jeszcze bardziej wartościowe onlinowe relacje, bo bezpośrednich kontaktów brakuje wszystkim. Szukajmy rozwiązań, kontentów, innych form przekazu, szukajmy innej komunikacji, bo będzie można je wzbogacić o bezpośrednie kontakty w mam nadzieję niedalekiej przyszłości.

DEWELOPERSKIE POWIKŁANIA PO PANDEMII

Projekty, transakcje deweloperskie z pewnością będą w mniejszym stopniu dotknięte bieżącymi zawirowaniami. Ale w obecnej sytuacji znaczenie słów „w mniejszym stopniu” nabiera innego znaczenia i nie wygląda aż tak źle. Jest trochę zbyt wcześnie, aby ocenić skalę szkód spowodowanych wybuchem pandemii COVID-19, ale jej efekty odczuje z pewnością cała gospodarka, w tym również nasz jakże wydawało się bezpieczny rynek nieruchomości. Jak się okazało on też choruje przez paraliż kancelarii notarialnych, paraliż sytuacji kredytowej, sytuacji bankowej, paraliż urzędników, paraliż kupujących, sprzedających, paraliż komunikacyjny, bezpośrednich spotkań. Mam nadzieję, że mamy do czynienia jedynie z przesunięciem transakcji w czasie. Wszyscy zostaliśmy częściowo zarażeni strachem i wirusem, ale … przejdźmy do pozytywów jakie odnajdziemy w tej trudnej sytuacji.

URZĘDY CHORUJĄ ALE URZĘDUJĄ

W czasie pandemii koronawirusa procedury budowlane można załatwić online – co dotychczas było niespotykanym zjawiskiem i czasem najbardziej wystawiało dewelopera na próbę własnych cierpliwości. Wcześniej nie pozostawało nic innego, jak w konfliktowej sytuacji opanować się, wyjść z urzędu, ochłonąć i próbować wrócić ponownie z wymalowanym uśmiechem na twarzy. Teraz wiele spraw można załatwić online, a na ewentualne uzupełnienie braków formalnych będziemy mieli 14 dni po zakończeniu stanu epidemii. W tym czasie organy te mogą dokonać analizy złożonej elektronicznie dokumentacji, tak by móc załatwić sprawę możliwie szybko po dostarczeniu wymaganych oryginałów. To już jest coś dla dewelopera z doświadczeniem, trzaskającego czasem drzwiami na protest dziwnych urzędniczych interpretacji. Zdarzyło mi się czasem, ale nie warto korzystać z tej taktyki. Za pomocą poczty elektronicznej można załatwić większość procedur takich jak: wydanie pozwolenia na budowę czy na rozbiórkę, zmiany pozwolenia na budowę, zgłoszenia budowy lub innych robót budowlanych, zawiadomienia
o zamierzonym terminie rozpoczęcia robót budowlanych, zawiadomienia o zakończeniu budowy lub wydania pozwolenia na użytkowanie obiektu budowlanego
– o ile Nadzór Budowlany nie ma zakazu wychodzenia na teren inwestycji.

Z BANKÓW UBYWA – NA RYNKU GOTÓWKI
PRZYBYWA

W drugim, trzecim tygodniu zawirowania odebrałam niesamowitą i niespodziewaną ilość telefonów: „Pani Urszulo – chcę kupić apartament, obojętnie jaki metraż, płacę gotówką”. Dziwna sytuacja, ale to były telefony od nowych, potencjalnie zainteresowanych osób, które wycofywały panicznie środki z banków,
ze świecącej na czerwono giełdy, jakiekolwiek środki finansowe z banków chcieli przeznaczyć na zakup nieruchomości. Nikt nie pytał o cenę, ale w rozmowach dominował istotny aspekt zamiany gotówki na coś co dla Klientów jest bezpieczniejsze. Nikt na chwilę obecną nie rozwodził się nad tematem czy będzie
to wynajmował na krótki czy długi termin, część Klientów zamienia pieniądze na coś bezpieczniejszego, co w efekcie nie straci na wartości tak jak nasza złotówka. Tym samym utrzyma swoją wartość a w przyszłości, być może jeszcze zyska. „Klienci uciekają z łodzi na mniejszą łódkę, ale świadczy to o tym, że rynek nieruchomości jest dla nich jedną z najbezpieczniejszych przystani”. Bądźmy świadomi, że konkurencja w nowych, rozpoczynających się inwestycjach będzie mniejsza, ilość nowych projektów przez najbliższy czas będzie szczuplejsza, a wybór ofert z rynku pierwotnego – skromniejszy.

DEWELOPERSKA PRZYSZŁOŚĆ

Zapewne wszystkich Was drodzy deweloperzy: działający, rozpoczynający, budujący apartamenty, wieżowce, domy, Klienci pytają o spadki cen. Nie odpowiem jednoznacznie, bo brakuje mi umiejętności jasnowidzenia, ale logicznie rzecz biorąc na cenę 1m2 sprzedaży kluczowe znaczenie ma wartość wytworzenia 1m2
. Kluczowe znaczenie ma również długość trwającego i paraliżującego okresu pandemii, gdyż miesiąc, dwa nie będzie dla nas tak bardzo szkodliwy, jak okres kilku miesięcy niewiedzy i bezruchu. Im krócej będzie trwała ta niewyjaśniona sytuacja tym lepiej. Jeśli ten stan nieważkości w działaniach potrwa dłużej, to wtedy
do problemów dewelopera dodatkowo dołączą się trudności z dostępnością materiałów, logistyką, transportem, bezpieczeństwem i terminowością zamówień
oraz sytuacją finansową kontrahentów itp. Jakby było mało firmy wykonawcze też „chorują”. Zagraniczna siła robocza wyjedzie i nie wróci, nie dlatego że nie chce, zamknięcie granic spowoduje, że wrócić nie będzie mogła. Dlatego dużym niebezpieczeństwem jest dla nas deweloperów całkowity lub częściowy paraliż branży wykonawców. Ale na jak długo? Na to pytanie nie ma odpowiedzi, ale wniosek jest jeden … wiele czynników będzie wpływało na wzrost kosztów budowy
a co za tym idzie … utrzymanie się lub wzrost wartości sprzedaży. Wracając do samego pytania czy spadną ceny? Małych, bezpiecznych metrażów mieszkań, apartamentów czy domów – NIE. Duże, drogie mieszkania, apartamenty czy domy są obarczone większym ryzykiem spadku cen, te kredytowane przez inwestora czy te do zakupu potencjalnie na kredyt – TAK. Tutaj kluczowe będą ograniczenia możliwości kredytowych, zdolności kredytowej
Klientów jak i kredytowanie przez właściciela, ściśle związane z wymuszoną sprzedażą z powodu utraty płynności finansowej. Reasumując krótkotrwałą chorobę społeczeństwa i przeciwności losu jakoś wytrzymamy, długotrwała choroba społeczeństwa będzie trudniejsza do przetrzymania. Jako deweloper mamy ograniczoną możliwość działania, ale możemy chociaż działać na „pół gwizdka”.

Optymistycznie kończąc pamiętajmy, że: …

„Małe kroki, decyzje czy szanse są często początkiem większych, czy wielkich przedsięwzięć. Nie bój się iść powoli i ostrożnie w czasie kryzysu obawiaj się jedynie stania w miejscu …”

Urszula Socha

Prywatnie jestem szczęśliwą osobą, mamą, Kobietą w Deweloperce, która stara się realizować w każdym zadaniu i każdej dziedzinie. Moja rodzina i moja ukochana druga połówka – równie wyjątkowa jak ja – daje mi ogromną siłę do działania. Dzięki nim mam niesamowitą energię, radość życia, ciągle ambitne plany, do których wspólnie, konsekwentnie dążymy i które wspólnie realizujemy.