Wiedza, determinacja i konsekwencja – Strefa Nieruchomości

Wywiad przeprowadziła Aleksandra Zalewska – Stankiewicz

– Wchodzę w ten świat i robię swoje

Jego przykład pokazuje, że niezależność finansową osiągają ci najbardziej pracowici i najwytrwalsi. Nastawiony na ciągłą naukę, z doświadczeniem emigranta, sukces osiągnął w Polsce. Poznajcie Jacka Kłosińskiego z Trójmiasta, który mówi w wywiadzie, że kluczem do sukcesu w jego przypadku okazały się 3 czynniki: nieustanna nauka, determinacja oraz networking.

Aleksandra Zalewska – Stankiewicz: Człowiek czynu, bardzo konkretny – tak można Pana opisać. Zacznijmy więc od konkretów. 8 inwestycji zrealizowanych przez półtora roku i 7 kolejnych w trakcie. A na starcie miał Pan oszczędności, które miały wystarczyć tylko na połowę jednej inwestycji w Trójmieście. Jak osiąga się sukces finansowy w tak krótkim czasie?

Jacek Kłosiński: Taki efekt można osiągnąć, jeśli skupimy się na trzech głównych obszarach: wizja, edukacja i działanie. W moim przypadku zaczęło się od głębokiego pragnienia i ogromnej chęci osiągnięcia czegoś więcej niż praca na etacie i życie z gołej pensji z miesiąca na miesiąc. W pewnym momencie pragnienie zmieniłem w konkretną wizję. Było mi łatwiej, ponieważ miałem z góry wyznaczony konkretny cel i wiedziałem, do czego dążę.

A. Z.-S.: Zaczął Pan działać w nieruchomościach, uzbrojony w odpowiednią wiedzę. Postanowił Pan uczyć się od mistrzów.

J.K.: Tak, ale zanim tak się stało, zastanawiałem się, jakiej wiedzy i umiejętności potrzebuję. Gdzie i od kogo mogę się uczyć? Kogo potrzebuję do mojego zespołu? Brałem też pod uwagę, żeby powierzyć pewne kwestie specjalistom w swojej dziedzinie, zamiast robić wszystko samemu. I tak z listą potrzebnych mi umiejętności i osób, które pomogą mi zrealizować cel, ułożyłem sobie ścieżkę do sukcesu, którą do dnia dzisiejszego konsekwentnie realizuję.

A. Z.-S.: Pewnie na Pana drodze pojawiały się kryzysy i wątpliwości. Co pchało Pana do przodu?

J.K.: Umiejętność samodyscypliny, skłonność do wysiłku i podejmowanie niezliczonej ilości prób i błędów. Tylko od nas zależy, ile razy możemy podnieść się po porażce, wstać i działać dalej. Jak bardzo możemy pracować nad naszym charakterem i rezygnować z chwilowych przyjemności, poświęcając więcej czasu na realizację zadań, które w długoterminowej perspektywie doprowadzą nas do wyznaczonych celów. Ja byłem mocno zdeterminowany.

A. Z.-S.: Jaki sprecyzował Pan swój cel?

J.K.: Po powrocie z Wielkiej Brytanii do Polski postanowiłem zostać inwestorem na rynku nieruchomości. Idąc dalej, miałem plan, aby w niedługim czasie szybko się wzbogacić i zostać pełnoetatowym rentierem. Dzięki podpowiedzi kolegi, trafiłem do Wojtka Orzechowskiego na Warsztaty Inwestowania w Nieruchomości. To spotkanie otworzyło mi oczy. Na warsztatach zdobyłem niezbędną wiedzę i poznałem właściwych ludzi. Od razu po ukończeniu kursu zacząłem realizować strategię Wojtka. Znajdowałem okazje inwestycyjne, pozyskiwałem inwestorów do współpracy i prowadziłem remonty. Kolejny cel był taki, aby automatyzować działania i skalować biznes oraz pozyskiwać coraz więcej mieszkań. I tak upłynęło około 20 miesięcy od momentu, gdy rozpocząłem przygodę z WIWN®. Na starcie dysponowałem kwotą 250 tys. zł. Do tej pory kupiłem 21 mieszkań, z czego 14 zostało już sprzedanych, a łączna kwota zysku z wygenerowanych inwestycji wynosi do tej pory ponad 760 tys. zł.

A. Z.-S.: Co w przypadku Pańskiej działalności okazało się kluczem do sukcesu?

J.K.: Początkowo wydawało mi się, że doświadczenie, które zdobyłem w UK przez dwa lata pracy jako pośrednik nieruchomości oraz moja 3-letnia przygoda
z prowadzeniem firmy remontowej. Dzięki temu miałem łatwiejszy start. Ale kluczem do sukcesu okazały się 3 czynniki: nieustanna nauka, determinacja oraz networking. Oprócz wiedzy, którą zdobyłem na Warsztatach WIWN®, brałem udział w różnych szkoleniach z branży nieruchomości. Dużo inwestowałem i wciąż inwestuję w rozwój osobisty, sporo czytam. Od początku byłem mocno zdeterminowany, nie zrażały mnie niepowodzenia. Był czas, gdy pracowałem 8 godzin na etacie i mimo to każdego dnia potrafiłem obejrzeć siedem, a nawet osiem mieszkań. Pracowałem od rana do późnego wieczora, tak czasem jest i do tej pory. Wszystkim polecam też networking. Bardzo ważne jest, uczestniczyć w spotkaniach branżowych, wymieniać się doświadczeniem i robić wspólne interesy.
W tej branży kapitał ludzki ma znacznie większe znaczenie niż kapitał bankowy

A. Z.-S.: Ma Pan za sobą doświadczenie emigranta. Pracował Pan w Wielkiej Brytanii jako pośrednik nieruchomości. Jak polski rynek nieruchomości prezentuje się w porównaniu do brytyjskiego?

J.K.: Różnice są ogromne, a widać to już na poziomie zakupu nieruchomości. W Anglii zarówno kupujący, jak i sprzedający mają swojego notariusza, co znacznie wydłuża proces zakupu czy sprzedaży. U nas wszystko obsługuje jedna kancelaria, możliwe jest załatwienie wszystkich spraw w jeden dzień, więc moim zdaniem do przeprowadzania flipów zdecydowanie lepsza jest Polska. W Polsce mamy również znacznie wyższy standard wykończenia nieruchomości. W Wielkiej Brytanii domy i mieszkania wyglądają podobnie, na podłogach kładzie się wykładziny, a ściany maluje się na biało lub w kolorze magnolii.

A. Z.-S.: A jakie różnice zaobserwował Pan na rynku najmu?

J.K.: Największe różnice widoczne są w najmie na pokoje. W UK musimy mieć do tego licencję HMO (house multiple occupancy). Polega to na tym, że Urząd Miasta ustala nam warunki dotyczące liczby i sposobu zakwaterowania najemców, co w bardzo dużym stopniu komplikuje proces najmu i ogranicza nasze przychody. W Polsce w obszarze najmu na pokoje oprócz koniunktury nie mamy żadnych ograniczeń.

A. Z.-S.: A co w Wielkiej Brytanii jest łatwiejsze?

J.K.: Na pewno lepsza jest kultura bankowości. W Anglii istnieją nieograniczone możliwości kupowania kolejnych nieruchomości poprzez ich refinansowanie (remortgage).

A. Z.-S.: Które trendy z Wielkiej Brytanii w Pańskiej ocenie przeniosą się do Polski?

J.K.: Myślę, że przejmiemy od Anglików sposób selekcjonowania najemcy. Tam funkcjonuje on bardzo dobrze, dzięki czemu unika się wielu rozczarowań. Nie da
się jednoznacznie powiedzieć, czy to UK, czy Polska jest lepsza do inwestowania w nieruchomości. Życie w każdym kraju ma swoje plusy i minusy, a ten, kto będzie otwarty na naukę i zdyscyplinowany, osiągnie sukces niezależnie od miejsca.

A. Z.-S.: Uważa Pan, że powrót do Polski był dobrą decyzją pod względem zawodowym?

J.K.: Uważam, że to była najlepsza decyzja w kontekście rozwoju zawodowego i osobistego. Dziś robię rzeczy, o których kiedyś mogłem tylko pomarzyć. Wszystko zawdzięczam wyłącznie edukacji i ciężkiej pracy. Kiedyś sądziłem, że sukces finansowy w Polsce mogą osiągnąć tylko ci, którzy wywodzą się z zamożnych rodzin. Ja do wszystkiego musiałem dojść sam.

A. Z.-S.: Twierdzi Pan, że flipy to najlepszy i najbezpieczniejsza forma inwestowania. Dlaczego?

J.K.: Ponieważ zarabiamy już na etapie zakupu nieruchomości, kiedy nabywamy ją poniżej wartości rynkowej. Poza tym flipowanie gwarantuje nam zabezpieczenie własnych środków w postaci mieszkania oraz pełną kontrolę nad finansami w procesie inwestycyjnym. Jednocześnie bardzo ważne jest,
że te inwestycje są krótkoterminowe, a ulokowane środki wracają do nas zaraz po sprzedaży mieszkania. Jeśli dla porównania otworzymy restaurację lub hotel, podpiszemy długoterminową umowę wynajmu na lokal i zatrudnimy ludzi, w momencie kryzysu konsekwencje finansowe będą ogromne. We flipach w każdej chwili możemy zacząć, zrobić przerwę albo w ogóle przestać inwestować. Jeśli nie mamy przychodów, nie mamy też kosztów. A o sukcesie czy porażce może tylko zadecydować odpowiednia wiedza lub jej brak.

A. Z.-S.: Jak flipować z głową, aby na początku się nie zachłysnąć nagłym przypływem gotówki?

J.K.: Inteligencja finansowa to jeden z kilku obszarów rozwoju osobistego, nad którym każdy z nas powinien nieustannie pracować. Najlepiej po prostu nie wydawać tych pieniędzy, a przynajmniej znaczną większość od razu reinwestować w kolejne mieszkania. Dla osób zainteresowanych dyscypliną finansową polecam moim zdaniem najlepszą książkę z tej dziedziny „Finansowy Ninja” Michała Szafrańskiego.

A. Z.-S.: Jaka kwota jest potrzebna na start początkującemu inwestorowi bez doświadczenia, który marzy o niezależności finansowej?

J.K.: Na początku wystarczą niewielkie środki na kursy i szkolenia. To zazwyczaj wydatek sięgający maksymalnie kilku tysięcy złotych. Te pieniądze można spokojnie odłożyć z każdej pracy na etacie. Warto zainwestować, ponieważ wiedza poparta sumienną praktyką szybko przyniesie wysokie rezultaty finansowe. Nie trzeba od razu inwestować własnych pieniędzy. Można także zarabiać na wyszukiwaniu i przekazywaniu informacji o okazjach innym inwestorom, pomagać im
w procesie inwestycyjnym, albo po prostu obracać nieruchomościami, finansując je obcym kapitałem.

A. Z.-S.: Co na początkującym etapie inwestowania jest absolutnie zakazane, aby nie doprowadzić swojego pierwszego flipa do katastrofy?

J.K.: Odradzam inwestowanie bez fachowej wiedzy i wsparcia doświadczonych osób. Jestem absolutnie przekonany o tym, że jeśli ktoś zostanie odpowiednio przeszkolony, a następnie sumiennie odrobi lekcję i wykorzysta skrupulatnie zdobytą wiedzę, na pewno zarobi na inwestycji. W początkowej fazie nie unikniemy błędów. Dlatego ja wybrałem wariant szkolenia z flipów z mentoringiem. Po zakończeniu szkolenia stacjonarnego poza wsparciem Wojtka Orzechowskiego oraz liderów regionalnych otrzymałem kompleksową opiekę prawną, wsparcie przy remontach, a nawet możliwość wspólnego finansowania inwestycji przez innych uczestników warsztatów.