Rozmawiała: Marta Kubacka
– Zrobiłem w swoim życiu wiele biznesów, a sukces przyniosły tylko aktywności zgodne z ideą koniczynki – twierdzi Jakub Midel, biznesmen, rentier, twórca „Akademii Bogactwa”, autorytet w branży nieruchomości. Sukces jego kanału na YouTubie jest ogromny. Dlatego zapytaliśmy go, na czym polega fenomen koniczynki i czy w obecnej sytuacji na rynku nieruchomości można odnieść sukces.
Czy można żyć tylko z inwestycji w nieruchomości?
Oczywiście. Można żyć z inwestycji w nieruchomości, a nawet trzeba. Trudnością może być bariera finansowa. Aby zacząć inwestować, wcześniej trzeba zarobić. Na początek warto prowadzić własny biznes albo mieć pracę z dobrą prowizją. Życie z najmu skierowane jest bardziej do osób, które się już dorobiły. Mój przykład pokazuje, że można korzystać z życia dzięki cyklicznym dochodem pasywnym. Niedawno wróciłem z 6-tygodniowej podróży. Przez ten czas nic złego w biznesie się nie stało, i to właśnie zawdzięczam nieruchomościom.
Co sądzisz o aktualnym trendzie w najem krótko- i długoterminowy? Który na tę porę jest odpowiedniejszy i na którym można najwięcej zarobić?
Najem krótkoterminowy to trudny biznes. Nie znam nikogo, kto się tym zajmuje i może spokojnie żyć. Ja, moi znajomi, kursanci i inni w najbliższym otoczeniu żyjemy z najmu długoterminowego. Umowy zawieramy na minimum rok lub dwa. Wynajmujemy głównie lokale użytkowe i małe mieszkania. Na najmie długoterminowym zarabia się mniej, ale życie staje się spokojniejsze. Teraz mieszkania zdrożały o jakieś 30–40%, zwłaszcza małe. Prawdopodobnie dużo mniejszych inwestorów zrezygnuje z tej aktywności, ale to dobra informacja dla tych wytrawnych – będzie od kogo odkupić mieszkania na wynajem. Nie jest tak łatwo, jak było jeszcze kilka lat temu, ale wciąż opłaca się inwestować. Może nie ma już tylu okazji, ale są jeszcze nieruchomości w rozsądnych cenach.
Wymyśliłeś koniczynkę finansową: rób to, co umiesz, co lubisz, czego ludzie potrzebują i za co chcą zapłacić. To rzeczywiście tak działa i jest gwarancją sukcesu?
Jestem na to najlepszym przykładem. Zrobiłem w swoim życiu wiele biznesów, a sukces przyniosły tylko aktywności zgodne z ideą koniczynki. Pieniądze są bardzo ważne na początku. Trzeba jednak pamiętać, że w biznesie powtarzalne czynności stają się nudne. Wtedy ogromne znaczenie ma to, czy zajmujesz się tym, co lubisz. Ja lubię nieruchomości i dlatego to robię, ale to nie jest zajęcie dla każdego. Kilka biznesów zrobiłem bez koniczynki i upadły od razu. Potwierdzam, że model koniczynki finansowej działa i polecam podejmować decyzje biznesowe według tego schematu.
Uczysz innych przedsiębiorczości, ale w wywiadach otwarcie mówisz, że biznesu nie da się nauczyć. To dlaczego to robisz?
Jestem dobrym psychologiem i obserwatorem, sportowcem i przedsiębiorcą. Mając takie doświadczenie, można kogoś nakierować, ale rzeczywiście uważam, że biznesu nie da się nauczyć z książek ani szkoleń. Biznes trzeba trenować i mieć do niego predyspozycje. Uczelnie managerskie i ekonomiczne to kuźnie pracowników, a nie przedsiębiorców. Istnieją również kursy typu: Jak zostać milionerem w dwa tygodnie. Udaje się nawet znaleźć naiwnych, którzy w to wierzą i za to płacą. Niestety to nie działa, bo przedsiębiorczość to przede wszystkim ciężka praca.
Do kogo trafisz ze swoim przesłaniem?
Inaczej do życia podchodzą 20-latkowie, a inaczej 40-latkowie. Do młodszych ludzi nie trafię, bo nie rozumieją, że aby zarobić, trzeba się wcześniej napracować. Ci starsi wiedzą, że samo nic nie przychodzi, potrzebują tylko wskazówek, w którą stronę podążać. Celuję do ludzi, którzy są w wieku 30–50 lat i mają już swoją firmę. Oni wiedzą, czym jest biznes, a ja tylko wskazuję im drogę, niczym dyrektor finansowy. W tej chwili przyjeżdżają do mnie na konsultacje i szkolenia grupowe ludzie z całej Polski oraz osoby, które wyemigrowały, zarobiły i chcą wrócić do kraju. Przekazuję swoje doświadczenia i wiedzę, jak skutecznie inwestować w nieruchomości i kierować swoim biznesem.