Wywiad Adamem Pustelnikiem Wiceprezydentem Miasta Łodzi przeprowadziła Aneta Nagler
Każdy z nas przychodzi z określonymi talentami, tylko nie zawsze zdajemy sobie z nich sprawę. Jeżeli nie potrafmy określić jaki mamy cel i misję, to brniemy po omacku i nie wiemy, w którym kierunku podążamy. Adam Pustelnik sam mówi, że „cel i misję ma dość jasno określone”. Jego talentem jest wysoko rozwinięta umiejętność łączenia ludzi. Cel sam w sobie. Rozumie i przyciąga biznes do Łodzi, ponieważ wie, jakimi argumentami kierują się inwestorzy. Urodził się w Niemczech, studiował w Polsce, w Stanach, w Londynie, w Genewie. Mieszkał w wielu krajach, zdobył doskonałe wykształcenie. Posiada łatwość i swobodę poruszania się w strefe publicznej i biznesowej. Dla mnie jest takim łącznikiem, mostem między tymi światami. Rozmawialiśmy o zmianach, pomysłach i jego wizji Łodzi. Jedno wiem na pewno – z takim ludźmi, jak Adam Pustelnik, Łódź na pewno skazana jest na sukces.
Aneta Nagler: Mieszkałeś w wielu krajach, otrzymałeś światowe wykształcenie, pracowałeś w administracji publicznej oraz w międzynarodowych korporacjach. Czy te doświadczenia pomagają Ci dziś w realizacji działań, które piastujesz jako I wiceprezydent Łodzi?
Adam Pustelnik: Myślę, że nie przeszkadzają. Urodziłem się w rodzinie, która wyemigrowała w czasach PRL do Niemiec. Takie doświadczenie, które powoduje i zmusza kogoś, żeby odnalazł się w nowym środowisku, buduje jego odporność i charakter. To pozwala wykształcić umiejętności odnalezienia się w każdej sytuacji. Podobnie było z pierwszymi siedmioma latami mojego życia w Niemczech, tak było z liceum w Teksasie. To są bezcenne doświadczenia, ponieważ pozwalają złapać szerszą perspektywę, nabyć umiejętność zaadaptowania się w nowym środowisku, I uważam, że to wnosi wartość w nasze życie.
A.N.: Szkoła podstawowa w Niemczech, matura i studia w USA. Następnie Oksford, Genewa. A teraz jesteś w Polsce. Wszędzie mamy inną społeczność, inne pomysły na biznes. Czy ta umiejętność asymilacji elementów z różnych kultur oraz wszechstronność Twojej edukacji pomaga w zarządzaniu i tworzeniu nowej wizji dla Łodzi.
A.P.: Do swojego wykształcenia i edukacji podchodziłem dość pragmatycznie. Uważam – i to rekomenduję każdemu– że należy się uczyć przez całe życie. I wielu mądrych ludzi to podkreśla, że rozwój w siebie jest najważniejszą wartością. Kiedyś byłem na spotkaniu z Wojciechem Sobierajem, założycielem Alior Banku. Spotkanie było Londynie, gdzie akurat prezes Sobieraj był prelegentem. Rozpoczął swoje wystąpienie od takiego sformułowania: „Hey, I’m Wojtek, I like learning”. Powiedział to facet około pięćdziesiątki, który pracował w głównych firmach consultingowych na świecie, założył Alior Bank, a oprócz tego prowadzi teraz fintechowy start-up z dużym sukcesem i jest przez wielu ludzi uważany za jedną z największych osobowości polskiej bankowości. I właśnie on stwierdził, że najbardziej w całym swoim życiu lubi się uczyć. Mimo, że wydawałoby się, że akurat on jest już w Himalajach swoich osiągnięć zawodowych i doszedł do rzeczy, które dla większości z nas są w ogóle poza zasięgiem – to nie zaprzestał permanentnego doskonalenia się.
A.N.: Osobiście uważam, że to jest bardzo dobry kierunek. Nieustanne kształcenie jest nieodłącznym warunkiem rozwoju człowieka.
A.P.: Ja zawsze inwestowałem w wiedzę i to rekomenduję każdemu. To pozwala łapać szerszą perspektywę – to po pierwsze. A po drugie – jest to pewnego rodzaju ubezpieczenie na życie. Odpowiednio inwestując w kompetencje, w edukację nie jesteśmy więźniem jednego miejsca, jednego stanowiska, jednej pracy, mamy pewną swobodę w myśleniu, bo ta ustawiczna nauka daje komfort i poczucie, że można się odnaleźć wszędzie.
A.N.: Mieszkałeś w tylu państwach. Dlaczego wybrałeś Łódź?
A.P.: Po prostu lubię Łódź. Tu zdecydowanie lepiej się mieszka niż wskazywałby na to, jeszcze nie tak dawno, wizerunek miasta, który miał swoje deficyty. Stąd jest wszędzie blisko, jest bardzo dostępna infrastruktura dla dzieci. Korzystanie ze żłobków, z przedszkoli bez ograniczeń jest ogromną zaletą i wydaje mi się, że wielu moich kolegów mieszkających na co dzień w Warszawie marzyłoby o takiej dostępności, jaką my tu mamy. Zarazem jest to miasto, które oferuje pełną ofertę wszystkiego, co jest potrzebne do tego, żeby korzystać z miasta w czasie wolnym. Ze wszystkich – zwanych ładnie z angielska – amenities na poziomie zupełnie europejskim, zarazem w bardzo przystępnych progach. Przyjechaliśmy do Łodzi z rodzicami z Niemiec w 1995 r. i wtedy Łódź daleko odbiegała od swojego obecnego stanu – wizualnie i rozwojowo.
A.N.: We wrześniu 2020 r. zostałeś pierwszym wiceprezydentem Łodzi i prawą ręką Prezydent Hanny Zdanowskiej. Jasne i ciemne strony tej funkcji.
A.P.: Nie co dzień dostaje się szansę współkształtowania kierunku rozwoju miasta. Możliwość uzyskania wpływu na miejsce, z którego pochodzę ja i moja rodzina, była dla mnie niepowtarzalną szansą. Ale trzeba pamiętać, że taka funkcja jest niejednoznaczna. Patrząc na tę nominację z zewnątrz można widzieć tylko sukces, ale funkcjonowanie w sferze publicznej rodzi też dużo różnych obciążeń. Swoboda działania i elastyczność w instytucji publicznej, a na tzw. rynku biznesowym jest zupełnie inna. Tutaj działa się w systemie wielu różnych ograniczeń i zależności. Trzeba uszanować nasz lokalny checks and balances, który powoduje, że, po pierwsze, jest bardzo ograniczone pole do arbitralnych decyzji. Po drugie, musi być brana pod uwagę wola wielu interesariuszy. Po trzecie, trzeba zawsze brać pod uwagę aspekt społeczny w podejmowaniu decyzji. I po czwarte, należy dokonywać analizy inwestycji i otoczenia, w którym się funkcjonuje.
A.N.: Taka funkcja daje możliwość wpływania na rozwój miasta, połączenia wiedzy i doświadczenia zdobytego na polu biznesowym. Czy decydując się na pracę w urzędzie i zostawiając biznes, miałeś własną wizję rozwoju Łodzi?
A.P.: Obejmując takie stanowisko, trzeba brać pod uwagę ciągłość strategiczną. To nie jest tak, że nagle wchodząc w strukturę urzędu, mając wiele różnych pomysłów, zaczerpniętych z biznesu, można tak po prostu wywrócić stół z kartami. To tak nie działa. Funkcjonowanie w urzędzie i dla miasta to jest ciąg tysięcy decyzji, a pandemia pokazała, że trzeba zachować pewną dozę elastyczności i być otwartym na zmiany.
A.N.: Masz otwarte podejście do roli biznesu i kapitału zewnętrznego w rozwoju miasta. Pracowałeś kilka lat w Urzędzie Miasta oraz w zdobyłeś doświadczenie w sektorze prywatnym – jak możesz zatem wykorzystać te doświadczenia i wiedzę?
A.P.: Wydaje mi się, że to co ja mogę wnieść do aktualnej strategii, to dobre zrozumienie rynku prywatnego. Kapitału, który wiem, gdzie się kumuluje i jaką kieruje się logiką. Uważam, że inwestycje prowadzone w Łodzi są punktem wyjścia do właściwie wszystkich innych dziedzin. Ogromna część procesów, które dzieją się w mieście, w państwie, jest zależna od zamożności obywateli, od możliwości rozwoju i od wypełnienia kapitałem, a, który to kapitał wnoszą pracodawcy, inwestorzy. To jest tak, że moglibyśmy zadekretować istnienie miliona restauracji w danym punkcie – jeśli nie będzie dostatecznie dużej liczby ludzi, których będzie na to stać, żeby z nich korzystać, to będzie krok jałowy.
A.N.: Wizytówką Łodzi są kolejne miejsca: Manufaktura, EC1, Monopolis, imponujący projekt na terenie imperium włókienniczego Karola Scheiblera, projekty Revisit Home. Do tego projekt miasta, czyli rewitalizacja łódzkich kamienic idą pełną parą. Łódź z roku na rok pięknieje i przyciąga inwestorów, o czym mogą świadczyć nowo powstające inwestycje. Co jeszcze można zrobić, żeby przyciągać kolejny kapitał?
A.P.: Należy tworzyć warunki, żeby ten kapitał czuł się tu dobrze i stabilnie. Często stabilność, nawet jeśli jest okraszona wieloma ograniczeniami, jest ogromną wartością. Wspominasz o Fuzji, Monopolis, czy Nowym Centrum Łodzi. Każdy z tych projektów jest efektem i wynikiem skutecznego przyciągania inwestycji i inwestorów. Zatem stworzenie odpowiednich warunków to jest jeden punkt.
A.N.: To już się dzieje, np. powstający projekt wielopoziomowych parkingów w Nowym Centrum Łodzi w ramach partnerstwa publiczno – prywatnego (PPP). Jest to świetna perspektywa, żeby przyciągać kapitał oraz udostępniać tereny pod zewnętrznych inwestorów.
A.P.: PPP jest po prostu bardzo dobrym narzędziem prorozwojowym w rękach i miasta, i państwa. Wspomniałem Łódź – Księży Młyn 19 lider / inwestor • STREFA SPOTKAŃ o tym, że bardzo istotne jest tworzenie warunków, żeby kapitał mógł napływać, rozwijać się i prosperować. Aby tak się stało bardzo ważne jest sukcesywne usuwanie barier. Sądzę, że zaangażowanie mnie w urząd miało taki właśnie cel, popularyzację narzędzia, jakim jest PPP. Aktualnie pracujemy nad wytypowaniem kilkunastu innych projektów, których lista będzie udostępniona w I kwartale br. Nieustająco trwają prace w tym zakresie. Natomiast wydaje mi się, że takim najbardziej oczywistym punktem i miejscem, gdzie Łódź ma solidne argumenty, narzędzia i zasób, będą mieszkania komunalne.
A.N.: Powiedziałeś, że Łódź jest skazana na sukces i gdybyś nie wierzył w tę wizję, to nie podjąłbyś się działań i pełnienia tej funkcji.
A.P.: Łódź z kilku przyczyn jest skazana na sukces w sensie gospodarczo-miejskim. Jedną z nich jest osadzenie infrastrukturalne w Łodzi oraz jej lokalizacja acja nienaturalna, gdyby takie miasto nie prosperowało. Atutem jest sprzężenie infrastrukturalne z Warszawą, które, w moim mniemaniu, jest dla nas przewagą konkurencyjną, bo pozwala Łodzi długofalowo być beneficjentem bliskości Warszawy. Jak spojrzymy na różnego rodzaju metropolie na świecie, takie dualne – Dallas-Forth Worth czy Filadelfia- -Nowy Jork – spokojnie oprócz głównego ośrodka, którym zawsze była, jest i będzie Warszawa, która ma wszystkie instytucje centralne, właściwie wszystkie centra korporacyjne, to Łódź korzysta na swojej lokalizacji. I dlatego wróżę jej sukces.
A.N.: A tak już prywatnie, co wywołuje uśmiech na Twojej twarzy?
A.P.: Co wywołuje uśmiech? Rodzina, dom, czyli to, co dla mnie najważniejsze. To dla nich zdecydowałem się przyjąć propozycję zostania wiceprezydentem Łodzi. Chcę zmieniać nasze rodzinne miasto. To właśnie rodzina jest źródłem mojej radości. A z rzeczy bardziej przyziemnych, ostatnio namiętnie śledzę taki profil na Instagramie @make_life_harder. Lepszej kuracji śmiechem próżno szukać. Wiceprezydent Miasta Łodzi Adam Pustelnik z rodziną w samym środku kraju i Europy. Usytuowanie przy wiodącej nitce autostrad, bliskość do centralnego portu komunikacyjnego powoduje, że to byłaby sytuacja nienaturalna, gdyby takie miasto nie prosperowało. Atutem jest sprzężenie infrastrukturalne z Warszawą, które, w moim mniemaniu, jest dla nas przewagą konkurencyjną, bo pozwala Łodzi długofalowo być beneficjentem bliskości Warszawy. Jak spojrzymy na różnego rodzaju metropolie na świecie, takie dualne – Dallas-Forth Worth czy Filadelfia- -Nowy Jork – spokojnie oprócz głównego ośrodka, którym zawsze była, jest i będzie Warszawa, która ma wszystkie instytucje centralne, właściwie wszystkie centra korporacyjne, to Łódź korzysta na swojej lokalizacji. I dlatego wróżę jej sukces.
A.N.: A tak już prywatnie, co wywołuje uśmiech na Twojej twarzy?
A.P.: Co wywołuje uśmiech? Rodzina, dom, czyli to, co dla mnie najważniejsze. To dla nich zdecydowałem się przyjąć propozycję zostania wiceprezydentem Łodzi. Chcę zmieniać nasze rodzinne miasto. To właśnie rodzina jest źródłem mojej radości. A z rzeczy bardziej przyziemnych, ostatnio namiętnie śledzę taki profil na Instagramie @make_life_harder. Lepszej kuracji śmiechem próżno szukać.