Rozmawiała: Aneta Nagler
Twoje życiowe motto to: „Marzyć znaczy móc”. Rozumiem, że z Twoich marzeń zrodził się biznes bycia deweloperem i hotelarzem?
Może zacznę od tego, że przez bardzo długi okres życia miałam ogromny dylemat, ponieważ nie wiedziałam, w którym kierunku powinnam iść. Uczęszczałam do liceum plastycznego, potem studiowałam prawo. Wiele zainteresowań i pasji w końcu jednak zaowocowało. Początkowo była to bardziej zabawa inwestycjami w branży deweloperskiej. Projekty, które powstawały, były małe, ale od początku miały cieszyć. W pewnym momencie zrozumiałam, że ta robota, która w początkowej fazie nie miała w pełni poważnego charakteru, przeobraziła się w profesjonalną pracę. Wraz z sukcesami w deweloperce uwierzyłam we własne możliwości oraz w motto „marzyć znaczy móc” – bo tak naprawdę nie zawsze byłam osobą pewną siebie. Miałam wiele kompleksów, ograniczeń, które udało mi się jednak przezwyciężyć. Dookoła było przecież tak wiele osób, które w branży były już bardzo długo i wiedziały o niej praktycznie wszystko. Jednak krok po kroku przechodziłam kolejne schody i dzisiaj wiem, że ciężką pracą i konsekwentną realizacją swoich pomysłów można osiągnąć wszystko.
Dziś jesteś współwłaścicielką firmy deweloperskiej Szklane Tarasy oraz Hotelu Bacówka Radawa & SPA, działasz prężnie na rynku nieruchomości. A jakie były Twoje początki w tej branży?
Chociaż wszyscy się z tego teraz śmieją, to tak naprawdę wszystko zaczęło się od blaszanego garażu. To była pierwsza nieruchomość, którą kupiliśmy razem z moim mężem, Pawłem. Nie byliśmy nawet wtedy małżeństwem. Później, stopniowo pojawiały się nowe pomysły. Zarobiliśmy pewną sumę pieniędzy, którą następnie inwestowaliśmy dalej. Kiedy mieliśmy dylemat – kupić samochód czy działkę – to zawsze kończyło się na tym drugim. Tak zresztą pozostało do dziś – nieruchomości mają priorytet. Jeśli natomiast chodzi o hotel, to gdy zakupiliśmy działkę, to miały tam powstać trzy domki. A później nasza córka zapytała: „A dlaczego tak?”. Wtedy stwierdziłam: „Dobra, będą cztery gwiazdki” i później to już poszło. Oczywiście, po drodze było bardzo wiele momentów załamania, kiedy ludzie się od nas odwracali i stukali się w głowy. Jednak w tych trudnych chwilach zawsze przychodziły dzieciaki i zupełnie nie zepsute tym całym ludzkim „hejtem” mówiły: „Damy radę!”. No i daliśmy, znowu okazało się, że wystarczy wyzbyć się tkwiących w głowie ograniczeń oraz uwierzyć w hasło „marzyć znaczy móc”, a wszystko dobrze się ułoży
Pomówmy o Szklanych Tarasach. Zaintrygowała mnie wypowiedź, że nie budujecie „gotowców” dostarczonych przez architektów, a każda powstająca u Was inwestycja ma mieć swoją duszę.
Tworzymy mieszkania, w których po prostu chce się mieszkać, a do każdego naszego projektu podchodzimy indywidualnie. Nie interesuje nas nudna i powtarzalna masowość, a każdy realizowany przez nas obiekt musi się czymś wyróżniać. Nasz Zig Zak House ma charakterystyczną elewację w postaci zygzaków, ST Tower to niebanalny kształt i galerie poprowadzone wzdłuż wszystkich kondygnacji, natomiast obecnie budowany nowoczesny wieżowiec ST 55 będzie mieć z kolei 60-metrową ścianę zieleni i kino plenerowe na dachu. Wierzymy, że ten obiekt stanie się nową wizytówką Rzeszowa. Zawsze stawiamy na oryginalność, dlatego gdy dostajemy projekty od architektów to wprowadzamy do nich własne sugestie, poprawki i szukamy takiego pomysłu, który spełni nasze najwyższe oczekiwania. Duży nacisk kładziemy na rozwiązania funkcjonalne. Każdy rzut mieszkania trafia do naszego zespołu w celu omówienia jego wad i zalet. W takim procesie powstaje mieszkanie, w którym ludzie chcą żyć, a nie przeżyć. Tak właśnie powstają inwestycje, które są niepowtarzalne i rozpoznawane w całym mieście.
Co zatem jest najtrudniejsze w byciu deweloperem i hotelarzem? Sprostanie oczekiwaniom klientów czy tworzenie dla nich takich przestrzeni i dostarczanie wartości, które zostaną przez nich pokochane?
Najtrudniejsze jest umiejętne pogodzenie aspektu finansowego i estetycznego. Większość inwestorów skupia się na tym, aby uzyskać jak największy wskaźnik powierzchni sprzedażowej, zapominając zupełnie o tym, że obiekt powinien mieć także walory wizualne. Produkuje się dużo mieszkań oraz tworzy wiele hoteli ubranych niejednokrotnie w kiczowate formy. Jeśli nie ocierają się o tandetę, to można je określić, co najwyżej, jako poprawne i nie wychylające się ponad normę. Natomiast jeżeli chce się być widocznym na rynku i osiągnąć sukces w biznesie, to nie można ograniczać się do przeciętności. Ludzie rozwijają się zawodowo, idą do przodu i chcą mieszkać w lepszych miejscach oraz wypoczywać w ciekawych hotelach. Najtrudniejsza jest więc tak naprawdę dbałość o oba te obszary, o które pytasz, czyli sprostanie oczekiwaniom klientów i gości hotelowych i tworzenie dla nich przestrzeni, które zostaną przez nich pokochane.
Powiedziałaś kiedyś w jednym z wywiadów, że sukces to przede wszystkim możliwość robienia tego, co się kocha. To możliwość zajmowania się czymś, co sprawia, że umieramy z tęsknoty za każdym kolejnym dniem, a także możliwość przebywania z ludźmi, którzy sprawiają, że ta tęsknota się potęguje. Czy w tym tkwi sekret Twoich sukcesów?
Tu nie ma żadnego sekretu, ponieważ źródłem sukcesów – to banalne, ale prawdziwe – jest po prostu bardzo ciężka praca. Nie ma drogi na skróty, trzeba się wysilić, angażować się zawsze na 100%. Jako dziecko nie mogłam zrozumieć, o co chodzi mojej mamie, która ciągle powtarzała: „Jak sprzątasz, to sprzątaj dobrze!”, „Cokolwiek robisz, to rób to na 100%”, „Jak chcesz komuś pomóc, to daj z siebie wszystko”. Teraz już wiem. Po prostu szkoda czasu na rzeczy, które będziemy realizować „na pół gwizdka”, nie będą one sprawiały nam przyjemności, a ich jakość będzie pozostawiała wiele do życzenia. To była najwspanialsza nauka, jaką dała mi mama i która pomogła mi stanąć w miejscu, w którym dzisiaj jestem. Do tego doszedł związek z Pawłem – dodajemy sobie wspólnie sił, energii, często śmiejemy się, że działamy na siebie jak narkotyk, który nakręca nas do intensywnej pracy. Recepta zapisana w słowach jest więc banalna, ale prawdziwa: trzeba umieć się wyróżnić, dbać o najwyższą jakość oferty, wierzyć w projekt i konsekwentnie go realizować.
Prowadzisz wiele przedsięwzięć. Prężnie działasz na rynku nieruchomości, prowadzisz hotel, szkolenia, bloga mamahotelarz.pl, wydałaś wraz z mężem książkę „Jak sprzedać mieszkanie i nie zwariować?” i jesteś do tego mamą trójki dzieci. Jak znajdujesz na to wszystko czas?
Doba każdego z nas trwa tyle samo i wyłącznie od nas zależy, ile uda nam się zrobić danego dnia. Najważniejsza jest umiejętność codziennego zmotywowania się do ciężkiej, konsekwentnej pracy. Oczywiście przy dużej liczbie obowiązków i realizowanych zdań niezbędne są narzędzia, które pomogą nam wszystko poukładać, ułatwią nadanie priorytetów, przypomną o deadline’ach. Wspomagać nas w tym mogą nowoczesne aplikacje, ale tak naprawdę wystarczy zwykły notes i kalendarz – co komu pasuje. Bardzo ważne jest też skompletowanie odpowiedniego zespołu, nie możemy przecież zajmować się wszystkim osobiście. Muszą to być osoby kompetentne oraz godne zaufania, ponieważ ciągła kontrola i doglądanie również będą zabierać nam czas, a dla samych pracowników będą krępujące. Mam to szczęście, że udało mi się harmonijnie połączyć wszystkie te elementy, dlatego – chociaż z pewnością nie narzekam na nudę – nie mogę powiedzieć, że cierpię na chroniczny brak czasu.
W 2017 r. wraz z mężem zostałaś uhonorowana nagrodą „Osobowości i Sukcesy Roku 2017”. W 2019 r. dołączyłaś do grona „50 wpływowych kobiet sukcesu”. W tym rankingu znalazłaś się obok m.in. dr Ireny Eris, Katarzyny Grocholi, Nataszy Urbańskiej i Ewy Minge. O czym dziś marzy Joanna Preisner?
Mogą powiedzieć, że jestem kobietą spełnioną zawodowo, szczęśliwą mężatką i mamą kochaną przez swoją trójkę urwisów. To dla mnie najważniejsze. Celem, do którego dążę każdego dnia i który będę realizować do końca mojego życia, jest nauczenie moich dzieci, że marzenia nie spełniają się same. Trzeba je spełniać samemu. Chciałabym, aby miały świadomość, że obok nich przewinie się wiele osób, jedne będą wspierać, inne utrudniać. Najważniejsze, żeby uwierzyli w swoje marzenia i niezależnie od wszystkiego realizowali je konsekwentnie. Sukcesy i spełnienie przyjdą wtedy ze spotęgowaną siłą. I to jest właśnie moje największe marzenie.