Tekst: Aneta Nagler
Rynek premium i kamienice to właściwy kierunek inwestycyjny
Tak wynika z badań przeprowadzonych przez „Strefę Nieruchomości”. Największy potencjał inwestycyjny mają miasta, w których ulokowane są kamienice: Warszawa, Gdańsk, Kraków, Wrocław, Katowice czy Łódź. Wybór miasta to jedno. Drugie to lokalizacja. Centra miast są już mocno wyeksploatowane i trudno znaleźć choć kawałek przestrzeni dla nowych inwestycji. Wielu deweloperom wciąż jednak udaje się zaskoczyć klientów. Najciekawsze wydają się miejsca z historią w tle. Te mogą dać sporo zarobić w przyszłości. Deweloperzy coraz chętniej decydują się zatem na rewitalizowanie historycznych miejsc. To z jednej strony odpowiedź na brak gruntów pod zabudowę w centrach miast, z drugiej sposób na dawanie nowego życia zabytkowym obiektom. Patrząc na europejskie przykłady, tj. londyńskie Soho czy HafenCity w Hamburgu, widzimy, że inwestowanie w tereny rewitalizowane bardzo opłaciło się ówczesnym inwestorom. Dzieje się tak dlatego, że centra miast i kamienice przyciągają artystów i koneserów historii, a za nimi podąża biznes, który wpływa na wzrost wartości nieruchomości.
Co dalej z najmem? Studenci zrywają umowy najmu
Pandemia covidowa dotyka najbardziej studentów. Wg raportu „Portfel Studenta 2020”, co trzeci student zawiesił bądź rozwiązał umowę najmu. Przyczyną są rosnące koszty utrzymania, brak zleceń. Ponad połowa studentów (54 proc.) wskazała, że w ciągu ostatnich 3 miesięcy, w wyniku pandemii covidowej, ich sytuacja materialna pogorszyła się – to najważniejsze wnioski płynące z piątej edycji Raportu „Portfel Studenta” opublikowanego przez Związek Banków Polskich i Warszawski Instytut Bankowości. Jak wynika z kolejnego badania, przygotowanego w lipcu br. przez Centrum AMRON i WIB, pandemia wpłynęła również na sytuację mieszkaniową aż 63 proc. studentów w Polsce. Studenci zrywają lub zawieszają umowę najmu i wyprowadzają się z miasta, w którym studiowali. Wpływ ma na to nie tylko sytuacja finansowa, ale i decyzje uczelni, które zawiesiły zajęcia stacjonarne.
Dokąd zmierza rynek biurowy po lockdownie?
Nad odpowiedzią głowią się wszyscy uczestnicy rynku na całym świecie: deweloperzy, właściciele budynków, zarządcy, najemcy czy inwestorzy. W prognozowaniu trendów pomagają badania, takie jak przeprowadzone właśnie przez firmę Knight Frank w Europie. Przebadano 225 firm w Europie, działających w 927 biurach. Kluczowe pytanie, to jak będą wyglądały biura przyszłości. Pewne widoczne trendy stawiają na elastyczność biznesu – w zakresie nieruchomości, technologii i stylu pracy. Czy zatem rynek biurowy czeka przetasowanie? Z pewnością. Wielu pracowników doceniło zalety pracy zdalnej w czasie pandemii. Brak konieczności dojazdu do biura, możliwość pracy w skupieniu, wysoka produktywność indywidualna w takim trybie pracy, ale też spadek przepływu informacji np. między działami może mieć wpływ na zwiększenie elastyczności podziału czasu pracy.
Dla firm oznacza to konieczność rozwoju kompetencji cyfrowych pracowników i technologii wykorzystywanych w biurze, ale i zastanowienia się czy warto nadal inwestować w duże biura. Dlatego, wg badań przeprowadzonych przez „Strefę Nieruchomości” widocznie widać, że część firm decyduje się na przedłużenie obecnych kontraktów na rok, maksymalnie dwa lata, aby kupić czas na podjęcie bardziej wiążących decyzji. Niektórzy najemcy podejmują decyzję o podnajmie części wspólnej powierzchni, czy też decydują się na rozwiązania niewiążące ich długoterminową umową, przechodząc na coworki i biura serwisowane.
Recesja na świecie będzie płytsza niż początkowo sądzono
Ożywienie w światowej gospodarce wpłynęło na wydanie nowego raportu na temat globalnego PKB. Zgodnie z najnowszą prognozą OECD (Organizacji ds. Współpracy Gospodarczej i Rozwojowej), światowe PKB zmaleje z 6 proc. do 4,5 proc. OECD liczyło się ze spadkiem globalnego PKB o 7,6 proc. Jednak zrewidowało swoje wcześniejsze prognozy. Wpływ na decyzję ekonomistów miało silne odbicie gospodarki Chin, które według OECD może w tym roku liczyć na wzrost PKB o 1,8 proc., podczas gdy kwartał temu zanosiło się tam na spadek o 2,6 proc. Wyraźnie poprawiły się też rokowania USA. Największa gospodarka świata ma się w tym roku skurczyć o 3,8 proc., zamiast o 7,3 proc.
A co w strefie euro?
OECD wciąż oczekuje głębokiej recesji. PKB ma w tym roku zmaleć o 7,9 proc., zamiast o 9,1 proc., przy czym gospodarka Niemiec ma się skurczyć o 5,4 proc., zamiast o 6,6 proc. W czerwcu OECD wzbudziła spore poruszenie nad Wisłą przewidując, że polska gospodarka skurczy się w 2020 r. o ponad 7 proc. Już wtedy zarówno polscy, jak i europejscy ekonomiści zgodnie oceniali, że to prognozy zbyt pesymistyczne. W nowym raporcie OECD nie przedstawiła jednak zrewidowanych prognoz dla Polski. Analizując jednak u nas wyraźne odbicie w eksporcie oraz zwiększenie wydatków konsumpcyjnych, spadek będzie zdecydowanie niższy.
III kwartał w polskiej go- spodarce na plusie. Czy IV również nas zaskoczy?
II kwartał nasza gospodarka odnotowała spadek PKB o 8,2 proc. Ale już za III kwartał prognozy są wręcz optymistyczne. Analitycy Banku BNP Paribas spodziewają się wzrostu o około 6 proc. w III kwartale. To efekt „odwilży” po wiosennym lockdownie. Głównym motorem wzrostu wydatków konsumpcyjnych był w ostatnim czasie odroczony popyt, który nie mógł zostać zaspokojony w okresie marzec-maj. W największym stopniu wzrosła sprzedaż odzieży, samochodów oraz paliw, które przyczyniają się również do napędzania eksportu, który odpowiada za lwią część naszego PKB. Produkcja przemysłowa powróciła do poziomu sprzed pandemii, choć straty w okresie marzec-maj nie zostały w pełni odrobione. Eksperci Banku BNP Paribas wskazują, że odroczony popyt wciąż może wspierać tempo wzrostu produkcji w najbliższym czasie, zwłaszcza w branży samochodowej, meblowej i odzieżowej.
Dane makroekonomiczne z przełomu II i III kwartału wskazują na silne ożywienie aktywności gospodarczej. Niemniej jednak w ostatnim czasie pojawiły się sygnały, że trwające obecnie ożywienie może spowolnić w kolejnym IV kwartale. Sygnalizują to m.in. wskaźniki wyprzedzające np. PMI dla przemysłu przetwórczego czy bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej, który w sierpniu pogorszył się do poziomu -5.3 po okresie trzymiesięcznego dynamicznego wzrostu. Uważamy, że obecnie trwające ożywienie nie wynika z trwałego wzrostu popytu, a raczej jest wynikiem odreagowania na ograniczenia.
Wzrost wydatków wspierany był przez różnego rodzaju transfery i dotacje pochodzące z „tarczy antykryzysowej”. Po zaspokojeniu odroczonego popytu może dojść do wyhamowania wysokiej dynamiki wzrostu wydatków konsumpcyjnych. Wg analityków banku, w IV kwartale tempo ożywienia może ulec ponownemu osłabieniu. W okresie październik- -grudzień eksperci banku spodziewają się wzrostu o około 0,5-1 proc. w ujęciu kwartalnym i spadku PKB o około 3 proc. r/r.