Tekst: Kuba Midel
Tu czas się zatrzymał, a zaczęło się sielskie życie. Z nutą nostalgii wspominam każdy pobyt w Krainie Wielkich Jezior.
Kuba Midel
Co zrozumiałem po tym sezonie? Że należy realizować marzenia, by sprawdzić, czy warte były zachodu.
[betteroffer]
TO TYLKO FRAGMENT ARTYKUŁU.
ABY WYKUPIĆ DOSTĘP DO CAŁOŚCI, KLIKNIJ W PRZYCISK KUP TERAZ.
[/betteroffer]
[betterpay amount=”1.00″ button=”http://www.strefanieruchomosci.info/wp-content/uploads/2019/01/kup-teraz.png” validity=”0″ validity_unit=”d” ids=””]
rodzina i marzenie
Na Mazurach spędzałem wakacje z dziadkami już jako przedszkolak. Później jako nastolatek przyjeżdżałem na kajakowe obozy wędrowne. W dorosłym życiu odwiedzałem je przynajmniej raz w roku. Koronawirusowa blokada wyjazdów sprawiła, że spędziłem na Mazurach aż półtora miesiąca podczas kilkunastu wypadów z rodziną i znajomymi. Stały się moim drugim domem w tym dziwnym i zwariowanym czasie.
Jako przedsiębiorca i motorowodniak od dłuższego czasu marzyłem o swojej łodzi, ale zawsze pojawiał się jakiś ważniejszy finansowy cel lub wymówka. Większość pieniędzy i czasu inwestowałem w rozwijanie firm i inwestycje w nieruchomości. Wiele osób odradzało mi zakup własnej jednostki, która stałaby się dla mnie źródłem niepotrzebnych wydatków i problemów organizacyjnych. Decyzja była odwlekana przez wiele lat, aż wiosną postanowiłem zmierzyć się
z przedmiotem westchnień i wrócić do realizacji moich marzeń.
wolność i radość
I tak odkryłem Mazury na nowo. Poczułem wolność od wielkomiejskiego gwaru, pędu i natłoku spraw. Czy jest coś piękniejszego niż moment, kiedy nie muszę się spieszyć, by oddać łódź? Kiedy mogę zostać i dryfować na wodzie kilka dni dłużej, bo akurat pogoda dopisuje? Wtedy skupiam się na tym, co najważniejsze.
Na pięknie przyrody, na lustrze wody, na wsłuchiwaniu się w ciszę, na patrzeniu na leniwe chmury. Zapominam o miejskiej codzienności, a dzień przebiega
w naturalnym rytmie.
Nawet kiedy pada deszcz lub wieje zimny wiatr, czuję, że jestem elementem całego ekosystemu, a nie turystą, który przyjechał na mazurski weekend do ekskluzywnego hotelu. Podziwianie krajobrazu jezior z poziomu wody sprawia, że staję się jego integralną częścią, a nie wyłącznie biernym obserwatorem. Kontakt z wodą nie tylko mnie uspokaja, lecz także skłania do refleksji. Moje dzieci nie potrafią się tutaj nudzić, a szybka przejażdżka czy samodzielnie przygotowany posiłek sprawia radość całej załodze.
spokój i spełnienie
Dostrzegłem też, że ludzie którzy przyjeżdżają na Mazury, nie przypominają turystów znad polskiego morza. Tutaj największym szpanem jest stary kapelusz, uśmiech na twarzy i własnoręcznie złapana ryba na wędkę. Lubię śpiew przy ognisku, ale jeszcze większą frajdę sprawia mi widok zachodu słońca w cichej zatoczce, pogodna twarz mojej żony oraz radość dzieciaków. Okazuje się, że brak większych wygód na ciasnej przestrzeni przestaje przeszkadzać. Odkrywam, jak niewiele potrzebujemy do szczęścia.
Co zrozumiałem po tym sezonie? Że należy realizować marzenia, by sprawdzić, czy warte były zachodu. Że warto nauczyć się być nieco z boku, by dostrzec siebie. Umieć wyłączyć się na chwilę i w dobie skrajnej, globalnej dezinformacji skupić się na tym, co naprawdę ważne. Przeżyć dzień po swojemu, bez poczucia winy,
że można było zrobić w tym czasie coś bardziej opłacalnego. Dłuższy pobyt na Mazurach umożliwił mi poznanie ich od swojej dzikiej, mniej turystycznej strony. Dał mi również szansę spojrzenia w głąb siebie i znalezienia odpowiedzi na wiele pytań.
Polskich Mazur nie można porównywać do chorwackich kurortów lub greckich wysp. Mazury nie potrzebują głośnej reklamy. To my choć raz na jakiś czas potrzebujemy niepowtarzalnej ciszy Mazur. Poza sezonem, kiedy nie ma jeszcze ludzi, można tu spotkać człowieka, o którym bardzo często zdarza nam się zapominać. Siebie samego!
[/betterpay]