Obróć mity w fakty – Strefa Nieruchomości

Autor: Anna Oszajca

Jakie przekonania blokują Cię przed budowaniem wizerunku eksperta?

Wydawałoby się, że w XXI wieku budowanie biznesu w oparciu o siłę i autorytet marki osobistej jest oczywiste. Wydawałoby się, że tak samo oczywiste jest świadome prowadzenie wizerunku eksperta w kanałach online. Szczególnie, że covid wymógł przeniesienie się biznesu, także tego związanego
z nieruchomościami, do sieci. Jak się okazuje, budowanie wizerunku eksperta wciąż nie jest popularnym procesem i może być postrzegane jako coś negatywnego. Na podstawie setek rozmów oraz wywiadów środowiskowych przeprowadzonych z przedsiębiorcami, wyodrębniłam pięć najczęściej powtarzających się mitów na temat budowania wizerunku eksperta w sieci. Są to nieprawdziwe teorie utrwalone w przestrzeni publicznej lub osobiste obawy, wynikające z niewiedzy i strachu. Skonfrontuję się z nimi i, mam nadzieję, raz na zawsze przekonam Cię, że wizerunek eksperta to konieczność, a nie wybór.

1 MIT:
Nie interesuje mnie uprawianie lansu.
Czym jest lans i czym różni się od prezentowania własnych kompetencji i sukcesów? Czy można łączyć te dwa zjawiska? Lans to, mówiąc wprost, obnoszenie się
z czymś, szczególnie z rzeczami materialnymi. Zgodzę się, że granica między reprezentacją domykania kolejnych celów w biznesie a lansem może być krucha. Jednak tę granicę wyznacza intencja. Czy naprawdę uważasz, że pokazywanie się z wyważonym, merytorycznym przekazem jest lansem? Wróćmy do sedna. Jeśli Twoją intencją jest edukowanie ludzi, pokazywanie, jak mogą poradzić sobie z problemem, który ich męczy, to prędzej nazwałabym to misją, aniżeli lansem. Jeśli czujesz, że masz wiedzę i kompetencje, które pozwalają Ci dzielić się z innymi, rób to. Odważnie zwiększaj zasięg i świadomość swojej marki osobistej, nie bój się eksponować swoich mocnych stron. Sprzedajesz najwięcej mieszkań segmentu premium w regionie? Powiedz o tym! Co więcej, napisz case study lub przygotuj webinar, podczas którego opowiesz o swoich metodach. No chyba że Twoim jedynym celem jest zaistnienie. Wtedy zgoda, nazywaj to lansem.

2 MIT:
Wyjdę ludziom z lodówki.
Jeśli obawiasz się, że budowanie pozycji eksperta w mediach może być zbyt intensywne, pozwól mi naświetlić pewien schemat. Prowadzisz swój kanał na LinkedInie, przez który wymieniasz doświadczenia z agentami nieruchomości z innej części kraju. Masz fanpage na Facebooku oraz zarządzasz zamkniętą grupą, skupioną wokół wyjątkowych zabytkowych nieruchomości w Twoim regionie. Prowadzisz komunikację na Instagramie, gdzie pokazujesz home staging inwestycji, które sprzedajesz. Od czasu do czasu także twittujesz. Dochodzą do tego wypowiedzi w lokalnym radiu i wywiady w prasie branżowej. Rzeczywiście, możesz mieć poczucie, że dużo Cię w mediach. Jednak pamiętaj, że Twój odbiorca nie bywa we wszystkich tych miejscach. Zazwyczaj konsumuje jeden z tych kanałów. Dlatego Twoim zadaniem jest aktywność wszędzie tam, gdzie jest potencjalny klient. Co więcej, wybierz cechę, która wyróżnia Cię w biznesie, a następnie eksponuj ją we wszystkich tych kanałach. Nie martw się, że wychodzisz ludziom z lodówki. To złośliwe określenie na postępującą celebrytyzację świata. Skup się na tym, że droga klienta ku Twoim usługom jest często zawiła i musisz zagospodarować każdy etap na mapie jego podróży.

3 MIT:
Muszę pokazywać prywatność
Powiem wprost: nie chcesz pokazywać prywatności, to jej nie pokazuj. Nie musisz. Oczywiście ludzie kochają tzw. backstage. Ale decyzja, co i ile pokazać, należy wyłącznie do Ciebie. Ja patrzę na temat prywatności szerzej. Skoro zbudowałam wokół siebie społeczność, która jest aktywna, z którą prowadzę na co dzień interakcję, oczywiste jest, że wytwarza się między nami relacja. To zwyczajny, naturalny proces: po prostu ludzki. I tak samo ludzkie jest, że przychodzi moment, w którym chcę podzielić się ze swoją społecznością, której na co dzień dostarczam wartościowy merytoryczny content, także niektórymi prywatnymi faktami. Ale pamiętaj: Ty nie musisz tego robić. Możesz skupiać się jedynie na sprawach biznesowych. A jedynym backstage’em, jaki pokażesz, będzie backstage Twoich inwestycji. I to też jest w porządku. Social media dają Ci genialne narzędzie, którym możesz posługiwać się według uznania. Tym narzędziem jest granica. Postaw ją tam, gdzie uważasz za słuszne.

4. MIT:
Ludzie będą mnie krytykować.
Odwrócę kota ogonem. Uważam, że budowanie wizerunku eksperta, funkcjonowanie w przestrzeni publicznej daje Ci przywilej usłyszenia krytyki. Czy w życiu prywatnym nigdy jej nie słyszysz? Pójdę o krok dalej: czy uważasz, że skoro nie słyszysz krytyki, to jej nie ma? W tzw. kuluarach może jej być całkiem sporo, szczególnie jeśli odnosisz sukcesy. Moją radą na zmierzenie się z potencjalną krytyką jest konfrontacja z nią. Jeśli zaoferujesz swoim odbiorcom ciekawy, wartościowy content, zapewniam Cię, że go docenią i będą Cię wspierali jako eksperta. Zapewne też pojawią się malkontenci, ale potraktowałabym ich jako dodatkowy czynnik motywujący.

5 MIT:
Potrzebuję zainwestować dużo pieniędzy.
Jeśli uważasz, że żeby zaistnieć jako ekspert w swojej branży, musisz przede wszystkim zainwestować środki, odpowiadam: bzdura. Owszem, inwestowanie środków w reklamy w internecie czy w artykuły sponsorowane to też opcja w budowaniu personal brandingu. Ale spektakularne efekty możesz osiągnąć także, jeśli działasz organicznie. Uwierz mi, wiem, co mówię. Gdy przeprowadziłam się z Anglii do Polski, postanowiłam zbudować tu nową sieć kontaktów biznesowych. Zainwestowałam swój czas i energię w LinkedIn. Rozesłałam kilkaset wiadomości do osób, które korespondowały z ID mojego klienta docelowego, proponując spotkanie na wirtualnej kawie. W ten sposób organicznie rozwinęłam naprawdę potężną sieć kontaktów, która fantastycznie konwertuje. Miałam okazję także zaprezentować swoje kompetencje, opowiedzieć o swojej firmie oraz dowiedzieć się, co trapi moich odbiorców. Wniosek? Wystarczy mieć pomysł i chęci. To tak, jak w życiu. Jeśli chcesz, szukasz rozwiązania, jeśli nie chcesz, szukasz powodu.

Mam nadzieję, że rzuciłam nowe światło na budowanie wizerunku eksperta w sieci. Pamiętaj, siłą napędową każdej marki, także osobistej, są przede wszystkim merytoryka, zaangażowanie i konsekwencja. Jeśli mądrze poprowadzisz budowanie swojego wizerunku, uzyskasz w tym dużą wiarygodność, angażując wartościową społeczność. Rok 2020 stworzył, także w branży nieruchomości, świadomego konsumenta, który przeniósł się do sieci. Nie pozostaje Ci nic innego, jak schować dawne przekonania do kieszeni i obok skutecznych dotychczasowych działań offline, prowadzić także działania online.

Anna Oszajca

Trener autoprezentacji medialnej i marki osobistej, twórca video, specjalista marketingu z 12-letnim stażem, założycielka Akademii Osobowości Medialnej. Pokazuje, jak wykorzystać kamerę i swój wizerunek do tworzenia silnej marki osobistej i jak występować, żeby inni chcieli to oglądać – a następnie kupować właśnie od Ciebie. Twórca szkolenia “Kamera, Akcja! Autoprezentacja Medialna” oraz “Marka Osobista, Marką Sukcesu”

Przedstawiamy Wam niezwykłą historię siły, budowania siebie i własnej marki osobistej. To zwycięska historia, wybrana spośród wielu nadesłanych do redaktor naczelnej Strefy Nieruchomości® w ramach konkursu realizowanego podczas webinaru w Akademii Medialnej Anny Oszajcy. „Powinniśmy pamiętać, że najwspanialszym osiągnięciem w życiu nie jest fakt, że nigdy się nie upadło, ale to, że po każdym upadku się podnosimy” – to słowa Nelsona Mandeli, które szczególnie mocno przyświecają Anecie Nagler… i jak się okazuje całkiem dobrze opisują niezwykłe losy Diany, która mimo wielu przeciwności, postanowiła nigdy się nie poddać.

Kim jestem?

Nazywam się Diana Mazur, jestem pasjonatką uczenia się i odkrywania nowych możliwości docierania do siebie i innych. Uważam, że najbardziej wartościowym kapitałem w obecnych czasach jest sam człowiek, a własny rozwój osobisty to droga do szczęśliwego, niezamykającego się w możliwościach życia. Buduję swoją markę eksperta, pomagając innym znaleźć drogę do życia w balansie i osiągnąć równowagę wewnętrzną w zgodzie z samym sobą. Fascynuje mnie to, co nieznane. Jestem indywidualistką, wolnym duchem idącym za głosem serca. Mam potrzebę ciągłego rozwoju i nie chodzi o sam cel, ale o drogę, wędrówkę do mojego wnętrza, o wolność wyboru i wiedzę na temat świata i siebie.

Spytasz: dlaczego rozwój osobisty?

8 lat temu, stojąc na krawędzi życia i śmierci, dostałam drugą szansę i prawo wyboru. Przewartościowałam moje życie, zadając sobie pytania: dlaczego, po co, za co, jaki to ma sens, kim jestem i po co tu jestem?
Zaczęło się od procesu leczenia ran emocjonalnych, uporania się z przeszłością i własnymi słabościami, co pozwoliło mi ruszyć do przodu i wyjść z tak zwanej roli ofiary. Pomogło mi to przede wszystkim zrozumieć siebie, innych ludzi i świat, poszerzyć świadomość, zrozumieć sens istnienia oraz rozwinąć swoją osobowość. Nauczyłam się przekraczać własne granice i pokonywać swoje słabości. Wtedy pojawiła się chęć pozostawienia czegoś po sobie, a najlepszym sposobem na to jest pomoc innym. Uważam, że rozwój osobisty daje niesamowite korzyści w życiu każdego człowieka, obojętnie czym się zajmuje.

  • Wzrost poczucia własnej wartości i skuteczności;
  • Wzrost samoakceptacji i pewności siebie;
  • Efektywne zarządzanie swoim czasem;
  • Więcej motywacji do działania;
  • Większa łatwość w nawiązywanie wspaniałych relacji z innymi ludźmi i ich lepsze rozumienie;
  • Nauka asertywności;
  • Więcej spokoju w sobie i lepsze radzenie sobie ze stresem;
  • Osiąganie większej równowagi w życiu;
  • Zadowolenie z siebie i satysfakcja;
  • Duma, kiedy osiągasz coś, co jest dla Ciebie ważne;
  • Miłość i szacunek do siebie;
  • Zaakceptowanie swoich niedoskonałości;
  • Spokój i wiara, że poradzisz sobie w każdej sytuacji;
  • Empatia i zrozumienie dla siebie i innych;
  • Wiedza, w jaki sposób działają i funkcjonują ludzie;
  • Spełnienie i realizacja w tym, co kochamy, co daje nam szczęście;
  • Radość z każdego małego kroku do przodu.

Uważam, że każdy musi dojrzeć do tego momentu, aby móc pracować nad sobą. Zazwyczaj chcemy zmieniać świat i innych, ale nie siebie. Trzeba chcieć i mieć dużo cierpliwości, by modyfikować swoje nawyki i przyzwyczajenia, co jest szczególnie trudne, kiedy zakorzeniły się one w nas czasami nawet pokoleniowo. Od samego czytania książek życie się nie zmieni! To praktyka i zdobywanie konkretnych doświadczeń może odmienić nasze życie… Najpierw świadomość, później porządek, dopiero na koniec nowe możliwości i energia do działania.

Moje przesłanie dla Ciebie – OBUDŹ SIĘ!

Jeśli boisz się zmian lub czujesz strach przed porażką – wyjdź poza swoją strefę komfortu, dostrzeżesz pozytywne rezultaty. Jeśli będziesz bardziej świadomy siebie, znajdziesz obszary, które można poprawić. Jeśli pojawią się błędy i niepowodzenia, traktuj je jako szansę do wzrostu, wyciągnij wnioski i uznaj je za coś pozytywnego, bo właśnie znowu się czegoś nauczyłeś. Nie porównuj się z nikim – możesz uczyć się i czerpać inspiracje z czyjegoś doświadczenia, ale skup się na sobie, podążaj zawsze własną drogą i w swoim tempie. Otaczaj się ludźmi, którzy życzą ci dobrze – stajesz się średnią pięciu osób, którzy są wokół Ciebie. Nie przestawaj się uczyć! Rozwój osobisty to ciągły i niekończący się proces… i to jest piękne, gdyż celem naszego życia jest wzrost i stawanie się coraz lepszą osobą każdego dnia. Zmień nastawienie – umysł to miejsce, w którym wszystko się zaczyna. Twoja myśl w danej sytuacji, interpretacja jej i emocje na jej temat, to moc decydowania w jaki sposób doświadczasz życia. Nie krytykuj siebie, nie osądzaj, nie potępiaj, nie oceniaj, a doceniaj. Najcudowniejszym uczuciem jest to, że możesz pomóc drugiej osobie. Kiedy poznajesz czyjąś historię i pomagasz znaleźć jej jakieś rozwiązanie na jego problem, to radość i wdzięczność, którą widzisz
w jego oczach, jest bezcenna!

Życzę wszystkim spełnienia swoich marzeń,
Diana Mazur

Siła Kobiet – Strefa Nieruchomości

Autor: Gabriela Bajorek

W ciągu ostatniego roku poznałam mnóstwo silnych i przebojowych kobiet! Nie brakowało im mocy, sprawczości, ambicji ani kompetencji. To kobiety, które
w swojej specjalizacji zmierzają na poziom mistrzowski, a skupione są na swoim celu, konsekwentnie robią wszystko, by znaleźć się w miejscu, które dla siebie zaplanowały.

Nie od parady mówi się, że nadchodzi era kobiet, że kobiety w końcu przebijają „szklane sufity”. Kiedyś kobieta na okładce „Forbesa” trafiała się rzadziej niż szóstka w totolotku. Dziś mamy swoją edycję, „Forbes Women”, a coraz więcej Pań zasiada w zarządach firm lub piastuje w nich kluczowe stanowiska, stając się Prezeskami firm.

Dlaczego tak jest?

Doszliśmy w biznesie do punktu, w którym potrzebujemy nie tylko twardych umiejętności zarządczych, ale kluczowe stały się także takie cechy jak empatia, elastyczność czy komunikacja, jak również budowanie relacji. Te z kolei zdecydowanie są domeną kobiet, przychodzą im naturalnie. Kobiety są wielozadaniowe, poukładane, optymalnie zarządzają czasem, lepiej oceniają ryzyko. 77% spośród stu najwyżej ocenianych marek ma w składzie swoich zarządów kobiety.

Zauważyłam też, że kobiety są mocno nastawione na rozwijanie innych, dzięki czemu wyniki obszarów, którymi zarządzają, potrafią w krótkim czasie poszybować w górę. Częściej też sięgają po wsparcie i wbrew pozorom, jest to oznaka siły, a nie słabości. Rozumiemy, że nie musimy być najlepsze we wszystkim – znać się jednocześnie na księgowości, procesach produkcyjnych i prawie. Zdecydowanie skuteczniej jest sięgać po pomoc ekspertów. Po to każdy specjalizuje się w innej dziedzinie, aby łatwo można było tę wiedzę uzupełnić.

Zmagamy się jednak wciąż z przekonaniami dotyczącymi roli kobiety. Kobiety, która powinna być zarówno świetnym liderem, pracownikiem, jak i dobrą żoną czy matką. Obciążone rolą społeczną, często dopada nas poczucie winy i rozdwojenie pomiędzy własnymi wartościami a oczekiwaniami ze strony społeczeństwa czy pracodawcy. Z natury więcej czasu poświęcamy dla domu i dzieci. Pamiętajmy jednak, że nie liczy się ilość tego czasu, a jakość. Często też kobiety chcą dogonić mężczyzn, biegnąc tą samą drogą. Zapominamy jednak o tym, że już na starcie biegniemy z innej pozycji. Przykładem może być tutaj chociażby czas przejścia tej samej ścieżki kariery. Z reguły osiągnięcie wysokiego stanowiska wymaga od kobiety więcej czasu. To samo tyczy się zarządzania – jeśli to kobieta wypowie się
w ostry, zdecydowany sposób, zazwyczaj zostanie skrytykowana, jeśli mężczyzna, będzie to odebrane jako stanowcze czy profesjonalne. Kiedyś podczas jednej
z narad, kiedy było już bardzo emocjonalnie, nagle jeden z kolegów wstał i wyszedł. Skomentowano jego zachowanie następująco: „ten to jest twardy, umie negocjować”. Kiedy w innej firmie tak samo zachowała się kobieta, hasłem, którym skwitowano jej zachowanie było: „foch!”. Jedno i drugie potwierdza, że aby być w tym samym miejscu, już od samego początku musimy postępować inaczej.

Pracodawcy jednak wciąż chętniej opłacają mężczyzn. Dlaczego tak jest? Nadal pokutują stereotypy, utarte sposoby myślenia, które każą patrzeć na kobietę przez pryzmat „pani domu”, ale winę za to ponosi też system edukacji i wychowania. Wychowanie w określonym duchu ukształtowało w nas pewne przekonania. Trzeba jednak nieustannie weryfikować, czy one nam służą, czy może niepotrzebnie podcinają skrzydła i ograniczają w naszych aspiracjach. Czy te przekonania nadal są „nasze”? A może nigdy nie były? Do najczęstszych ograniczających przekonań należy, że bycie zamożną oznacza, że będziesz zapracowana i nie będziesz miała czasu dla rodziny. Tymczasem na przykład sprzedawcy w galeriach handlowych czy pielęgniarki na 24 h dyżurach nie zarabiają kroci… choć prawie wcale nie ma ich w domu. Kolejne pokutujące przekonanie brzmi, że to kobietom trudniej jest odnieść sukces. Ale czy na pewno? Wystarczy, że kobieta podejmie decyzje
i odważy się być konsekwentna, zdecydowana i skoncentrowana na celu, jaki sobie obierze – wówczas jej efektywność przechodzi najśmielsze oczekiwania. Nie podlega dyskusji jednak fakt, że to mężczyźni rzadziej biorą wolne w pracy, generalnie nie korzystają z urlopów tacierzyńskich (nie mylić z ojcowskim),
a sporadycznie z opieki nad dziećmi.

Mając dwa jednakowe CV przed sobą, większość pracodawców wybierze mężczyznę, chociażby z powyższych przyczyn. W efekcie końcowym kobieta zmuszona jest do przyjęcia niżej opłacanej / alternatywnej propozycji. Pamiętajmy jednak, że warto spojrzeć na to całościowo – tj. jeśli rekrutujemy do zespołu złożonego głównie z mężczyzn, warto postawić na pierwiastek żeński. W takim zespole kobieta łagodzi obyczaje, poprawia się komunikacja, a to, w krótkim czasie, ma przełożenie na wyniki finansowe. Chodzi o to, by na etapie rekrutacji spojrzeć i rozważyć nie tylko merytoryczne aspekty danej kandydatury, ale także popatrzeć przez pryzmat umiejętności miękkich i korzyści dla zespołu.

Wielu kobietom, które spotykam, towarzyszy też poczucie niezasługiwania, jakby wierzyły w to, że nie są wystarczająco dobre. Z reguły najpierw muszą pracować nad sobą, aby wzmocnić poczucie własnej wartości. Na przykład mężczyzna widząc ofertę pracy przewyższającą jego kwalifikacje, nie waha się zaryzykować, tymczasem kobieta zastanawia się, czy w ogóle uczestniczyć w rekrutacji. Podobnie wygląda kwestia wyceny swojej pracy. Kobiety często obawiają się, że podana przez nie stawka nie zostanie zaakceptowana. Powtarzam im, że zasługują na bycie zamożnymi oraz na to, aby ich praca była godziwie wynagradzana, że mają prawo zarabiać pieniądze i wydawać je zgodnie ze swoimi wartościami i potrzebami. Bogactwo, pieniądze, sukces – to wszystko jest dobre, jeśli osoba, która je osiąga jest dobra i wartościowa – a takie właśnie są kobiety, które poznaję.

Przestańmy więc rozmyślać nad tym, czego nam brakuje, i skoncentrujmy się na tym, co możemy zrobić, wykorzystując możliwości i atuty, które mamy.

Gabriela Bajorek
Zawodowo od ponad 11 lat zajmuje się optymalizacją procesów w różnych obszarach zarządzania przedsiębiorstwem, od 7 lat zajmująca stanowiska kierownicze. Uwielbia rozwijać ludzi, motywować i prowadzić ku realizacji ich celów oraz planów życiowych.

Tylko odważne marki zarabiają! – Strefa Nieruchomości

Wywiad przeprowadziła Aneta Nagler

Pracowała przez dwa lata z marką Daniela Siwca, wspierała markę Rozsądnych Braci i wiele innych brandów z branży nieruchomości. Dziś pracuje z Orłami
Nieruchomości – deweloperami z Gdańska. Tworzy profesjonalne brandy. Jaka jest? Skuteczna, rzetelna, nastawiona na działanie. I bardzo lojalna wobec
swoich klientów. Mówi, że „tylko odważne marki zarabiają”, a ona stymuluje klientów do rozwoju i przełamywania czasem ich własnych granic. Poznajcie Justynę Sprawkę, która opowiada, jak odnieść sukces i przede wszystkim pozostać w tym procesie autentycznym.

Aneta Nagler: Piszesz na swojej stronie, że budujesz skuteczne marki osobiste. Jak to się robi? Jak pracuje się z różnymi branżami? Każda firma ma przecież inną specyfikę.

Justyna Sprawka: Najbliższa jest mi branża nieruchomości, bo znam ją najlepiej, przynajmniej przez tych ostatnich 5 lat, kiedy pracowałam z różnymi markami. Znam klientów, wiem, co się dzieje na rynku. Pracuję też z innymi firmami, między innymi z branży IT czy prawniczej. Współpraca ze mną zaczyna się od rozmowy z klientem, podczas której ustalamy jego potrzeby. Czasem jest to jedno spotkanie, czasem dwa, trzy. Bo nie zawsze klient jest od razu otwarty na moje propozycje. Przede wszystkim muszę go wysłuchać, ustalić, w czym on widzi problem, co chciałby rozwijać lub zmienić w swojej marce, z czym się mierzy, czy może liczyć na wsparcie innych. Rozmawiamy też szczerze o budżecie. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że budowanie marki jest czymś, co kosztuje.

A. N.: Bardzo często spotykam się z takimi informacjami, że samemu można zbudować swoją markę i sprzedawać drogie produkty. Co Ty o tym sądzisz?

J. S.: Nie do końca bym się zgodziła z tym, że nie potrzebujemy wsparcia kogoś z zewnątrz. Na początku, rozmawiam z klientami o ich oczekiwaniach, ale też
o tym, jak widzą taką współpracę. Później robię dość dogłębny audyt, czyli sprawdzam wszystko, co klient do tej pory zrobił. Jeżeli jest to klient, który szkolił lub jeżeli jest to klient z branży nieruchomości i ma jakieś działające biura, to w pierwszej kolejności robię audyt w zakresie: social media, strony internetowej, oferty klienta. Krok po kroku przechodzę ścieżkę klienta. Rozmawiam z zespołem, patrzę, jak on funkcjonuje, co możemy zmienić, czy może potrzebujemy jeszcze kogoś zatrudnić, a może ktoś jest nam zbędny, jeżeli chodzi o koszty. Rozmawiamy o tym, jaki klient ma budżet na marketing – a tu często jest starcie z oczekiwaniem klienta. Klient ma najczęściej bardzo duże oczekiwania przy niewielkim budżecie. Nie możemy budować rozpoznawalnej i liczącej się marki, przeznaczając niewielkie kwoty na marketing. Klienci nie są świadomi, że samo wystąpienie na scenie to są koszty od kilku tysięcy złotych. To samo, jeżeli chodzi o wykupienie jakiegoś artykułu sponsorowanego czy reklamy

A. N.: A czy klienci mają świadomość, że budowanie marki nie odbywa się nagle, po dwóch, trzech spotkaniach. Że to wieloetapowy proces wielu działań wewnętrznych i zewnętrznych?

J. S.: Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że nie mają świadomości. Dużo klientów zgłasza się do mnie na konsultacje, sądząc, że jeżeli spędzę z nimi cały dzień,
to od razu wskażę im drogę do sukcesu. To tak nie działa. Na początku każdemu klientowi mówię, że budowanie marki jest długofalowym procesem. To nie jest tak, że my się spotkamy 2 razy, ja zrobię listę, gdzie klient ma się pokazać i co wykupić, i to załatwi sprawę. Klienci wiedzą, że social media to mus, ale dla branży nieruchomościowej nie jest to wystarczające, jeśli myślimy o zbudowaniu silnej marki.

A. N.: Twoja rola wg mnie to z jednej strony uszycie na miarę sprawnej i metodycznej drogi, jak budować dany brand, a z drugiej strony uświadomienie klientowi, że jest to długofalowy proces.

J. S.: Do każdego klienta podchodzę indywidualnie. Moimi klientami są osoby, które mierzą się z brakiem czasu. Są to głównie deweloperzy, inwestorzy, prawnicy. Stąd też decydują się na współpracę ze mną, ponieważ ja pomagam klientowi, towarzyszę mu i w miarę możliwości zdejmuję cały ciężar organizacyjny. Po pierwsze znajduję miejsce, po drugie negocjuję wszystkie warunki wystąpień, przygotowuje strategię, ogarniam marketing i współpracę
z agencjami, odpowiadam za backstage wystąpienia, jestem obecna na szkoleniach i wystąpieniach z klientem. Pomagam także docierać do innych partnerów biznesowych. Klientowi pozostaje jedynie dostarczenie samej treści merytorycznej.

A. N.: W mojej opinii nie ma czegoś takiego jak schemat budowania marki.

J. S.: Dlatego zawsze powtarzam, że nigdy nie napiszę książki: „Jak budować markę krok po kroku?”. Dla mnie każdy klient startuje z innego miejsca, ma inne zasoby, jest w innej sytuacji, ma różne oczekiwania i różne wsparcie. Żaden klient nie dostaje ode mnie gotowych schematów działań, które ma wykonać. Zawsze działamy indywidualnie.

A. N.: Wspomniałaś, że masz najwięcej klientów z branży nieruchomości. Jak buduje się brandy i marki dla branży nieruchomościowej, gdzie mamy do czynienia z bardzo zapracowanymi osobami?

J. S.: Przede wszystkim z góry uprzedzam klienta, co będzie należało do zakresu jego obowiązków, których ani ja, ani mój zespół nie jesteśmy w stanie z niego zdjąć. To przede wszystkim przygotowanie merytorycznej części. Klient dostaje ode mnie wytyczne, jakich treści od niego potrzebuję. Czyli jeżeli szkoli
z deweloperki lub z kawalerek, to potrzebuję bardzo szczegółowe harmonogramy takich szkoleń, żebyśmy pod to mogli ułożyć działania promocyjne. Tak samo video czy webinary – to najczęściej marki osobiste – dlatego udział klienta w nagraniu jest nieodzowny. Jednak co się tyczy samej promocji, reklamy, obsługi social media, przygotowania strony, aspektów technicznych i organizacyjnych – w to nie angażuję mojego klienta, zajmuję się tym już z moim zespołem.

A. N.: Marka osobista powinna być unikalna, żeby się wyróżniać na tle konkurencji. Jak to osiągnąć? Jak wydobyć z klienta, z którym pracujesz, te jego niepowtarzalne cechy?

J. S.: Nie jest to łatwe i wymaga wielu rozmów. Każdy z nas ma swoją historię. Historię tego, jak doszedł do miejsca, w którym jest obecnie. Najczęściej po pierwszym czy drugim spotkaniu pytam klienta o jego historię, słucham jej, notuję i staram się wydobyć z niej wszystko, co może inspirować innych do działania. Próbuję zawsze przekonać klientów, żeby budowali markę na tym, kim są tak naprawdę. Osobiście uwielbiam marki, które są autentyczne, i jestem wielką przeciwniczką kreowania marek „na siłę”. To, co mnie bardzo fascynuje w branży nieruchomości i w historiach moich klientów, to fakt, że większość z nich przeszła iście hollywoodzką drogę „od zera do milionera”. Żaden z nich nie dostał spadku, nie miał wielkich pieniędzy ani jakiegoś dużego wsparcia. Wszystko,
co mają, osiągnęli swoją ciężką pracą. Bardzo to szanuję i podziwiam.

A. N.: Najpierw przygotowujesz zatem w oparciu o tę unikatową historię całą strategię. A jak z czasem?

J. S.: Bardzo często jest tak, że pracuję na tzw. deadline’ach, czyli mówię klientowi, że choćby się waliło i paliło, to my musimy coś wykonać do danego dnia.
Z oporem pracuje się trudno. Bardzo często słyszę, że po prostu klient tego nie zrobi, bo na przykład nie ma czasu. I tyle. Wówczas moim zadaniem jest znalezienie innej drogi do osiągnięcia naszego wspólnego celu.

A. N.: Próbujesz ich otwierać? Mówisz: „Spróbujmy inaczej. Nie chcesz robić filmu, to ukryjemy kamerę i tak nagramy materiał”?

J. S.: Robimy podobnie. Tzn. jeżeli klient mówi, że nie jest gotowy na to, żeby nagrywać profesjonalne filmy, zaczynamy od tego, że nagrywamy w biurze telefonem. Klient po jakimś czasie już zaprzyjaźnia się z nowym medium. Następnie zapraszamy do biura kogoś, kto ustawi nam światło, kamery. Wszystko metodą małych kroków – w końcu budowanie marki to proces. Mało ludzi rodzi się od razu gwiazdami, wymiataczami sceny, gwiazdami YouTube’a. Bardzo często to jest ciężka praca od podstaw. Głównie to praca z przekonaniami klienta. Czasem biorę do współpracy osoby merytoryczne, które mówią klientowi, jak się ustawić do kamery czy jak pracować głosem.

A. N.: A co znaczą słowa „tylko odważne marki zarabiają”? Bo masz takie powiedzenie pod swoją własną marką: #tylkoodważnemarkizarabiają.

J. S.: Jeżeli nie masz odwagi na działania, których nie dokonywał nikt inny z Twojej branży, będzie Ci bardzo trudno zaistnieć. I nie mówię tu o kontrowersji,
o pójściu w negatywne emocje. Natomiast uważam, że obecnie, kiedy marek jest tak dużo, należy czymś się wyróżnić i trzeba mieć odwagę, żeby to zrobić. Jeżeli zgłasza się do mojego aktualnego klienta społeczność i mówi: „Chcemy się spotykać, integrować, rozmawiać face to face” – i oni to robią, to nie rozumiem, czemu ta branża w związku z covidem ich za to hejtuje. Pamiętajmy, że nikt tam nikogo na siłę nie ciągnie. Oni mają odwagę i m.in. dlatego podjęłam decyzję o współpracy z taką marką. Robią coś, czego nie robi nikt inny. Tak jak Daniel Siwiec, z którym pracowałam przez dwa lata. Miał odwagę nagrywać bardzo odważne filmiki na YouTube, mówić to, co myśli, występować pomimo wielu swoich słabości.

A. N.: Szczerość to chyba najważniejszy element współpracy dwóch stron, szczególnie jeżeli mamy wpływ na budowanie czyjegoś wizerunku.

J. S.: To przede wszystkim klient jest odpowiedzialny za efekt naszych działań. Ja zawsze będę mu towarzyszyła i będę podsuwała nowe pomysły, ale to, czy on je weźmie pod uwagę i wdroży, to już zależy od niego. Wielokrotnie klienci muszą mi zaufać, by zacząć robić rzeczy, na które nie są gotowi.

A. N.: A jak klient mówi: „To mi się podoba. Ta koncepcja jest słuszna. Ale te kwestie, które sugerujesz, nie podobają mi się, nie będziemy tego realizowali”, to przekonujesz, jakie są korzyści czy odpuszczasz?

J. S.: Zawsze walczę o swoje projekty. Dopiero jeżeli widzę po kliencie, że on definitywnie tego nie zrobi, to odpuszczam, ale za chwilę staram się i tak dojść do celu, tylko trochę inną drogą. Jestem z tych bardzo walecznych osób. W ogóle uważam, że jeżeli spotykam klienta, który i tak będzie robił tylko to, co on chce,
to my niewiele dalej zajdziemy. Nie można liczyć na inny efekt, robiąc wciąż to samo. Wielu klientom wydaje się, że ze strategii powybierają tylko te elementy, które im pasują. Niestety tak to nie wygląda. Budowanie marki to także przełamywanie jakichś swoich wewnętrznych oporów, rozwijanie siebie i próbowanie nowych rzeczy. To długa, mozolna praca. Ale na końcu tej drogi zawsze jest sukces. I ja towarzyszę klientowi w całym tym procesie.

Fotografia Wnętrz – Strefa Nieruchomości

Poczuj atmosferę domu

Dawno temu, podczas kryzysu, stało sobie mieszkanie, którego nikt nie chciał kupić. Nie było w centrum miasta ani w modnej dzielnicy. Nie było zbyt ustawne ani świeżo po remoncie. Właściciel zostawił w nim swoje wysłużone meble oraz trochę niepotrzebnych klamotów.

Justyna Saderska (Nr 11 str. 91)

Justyna Saderska (Nr 11 str. 91)

Dawno temu, podczas kryzysu, stało sobie mieszkanie, którego nikt nie chciał kupić. Nie było w centrum miasta ani w modnej dzielnicy. Nie było zbyt ustawne
ani świeżo po remoncie. Właściciel zostawił w nim swoje wysłużone meble oraz trochę niepotrzebnych klamotów. Kilku agentów nieruchomości próbowało
je sprzedać, jednak nieliczni zainteresowani bardzo kręcili nosem, a ci bardziej bezpośredni oferowali kwotę dużo poniżej ceny rynkowej. Mieszkanie smutniało
z miesiąca na miesiąc. Nie było w nim życia, ciepła, przyjemnej krzątaniny – po prostu brakowało mu troskliwego mieszkańca, który rozpromieniłby swoim sercem ciemne i posmutniałe kąty. Aż pewnego dnia zjawił się nowy, zupełnie inny agent nieruchomości. Mieszkanie z dużym zaskoczeniem obserwowało nowego agenta, który w przeciwieństwie do jego poszarzałych poprzedników, wydawał się aż nadto optymistyczny. Drugiego dnia przyszedł z kobietą i całą górą jakiegoś sprzętu. „No tak, jakby mało tu było gratów” – pomyślało mieszkanie, ponieważ było już trochę rozgoryczone całą tą swoją sytuacją. Kobieta porozstawiała sprzęt (jak się okazało fotograficzny), a agent przestawił stół i krzesła, przesunął kanapę i przetarł kurz. Fotografka dreptała po całym mieszkaniu (dziwnie przyjemne uczucie po tak przeciągającej się pustce): raz kucała, raz wchodziła na stołki, robiła wygibasy, niemal fikołki. Po trzech godzinach wyszli oboje. Mniej więcej w tym samym czasie, w wynajętej i nieco przyciasnej kawalerce, pewna Kaśka przeglądała w Internecie mieszkania na sprzedaż. Marzyła o tym, żeby się w końcu wyprowadzić z wynajmowanego lokum, które niezbyt lubiła. Śniła o większym metrażu, gdzie znajdzie miejsce na kącik krawiecki, ponieważ lubiła po pracy usiąść przy maszynie. Mieszkania deweloperskie nie były w zasięgu jej limitu kredytowego, więc od razu przeszła do ogłoszeń z drugiej ręki. Miała za sobą już kilka spotkań z agentami, ale żadne mieszkanie jej nie ujęło. Jednak dzisiaj pojawiło się nowe ogłoszenie – poczuła dreszcz. Jej oczom ukazało się nasze mieszkanie. Kompletnie nieidealne, do remontu, z przejściowym pokojem, ale to okno…! Piękne, stare, duże okno z firanką taką samą, jaką pamięta z domu ukochanej babci, w którym spędzała całe wakacje. Okno, franka, światło – to wszystko na jednym zdjęciu było jakby obrazkiem marzeń Kaśki, pocztówką z lepszego życia. Następnego dnia mieszkanie ujrzało Kaśkę i jakby wstąpiło weń nowe życie. Jej kroki łaskotały podłogę, a głos odbijał się przyjemnym echem od ścian. Dziewczyna poczuła, że mieszkanie pragnie być jej, nie potrafiła ukryć zachwytu i po paru miesiącach remontu zamieszkali razem i żyli długo i szczęśliwie. Fotografia wnętrz to nie tylko dobry sprzęt, poprawne kadrowanie, odpowiednie oświetlenie. To nie tylko estetyczne zdjęcia. Historia, choć podkoloryzowana, wydarzyła się naprawdę: kobieta kupiła mieszkanie bez negocjacji, ponieważ zakochała się w oknie z firanką. Co się wydarzyło? Poczuła, że to miejsce dla niej,
że będzie jej tam dobrze, że to będzie jej dom.

Na zdjęciach chcę pokazać nie tylko przestrzeń, ale przede wszystkim klimat, jaki w tej przestrzeni panuje. Zależy mi na jak najdokładniejszym pokazaniu wnętrza, żeby odbiorca wyobraził sobie, poczuł atmosferę tam panującą. Jeśli czujesz, że podchodzę do tego nieco romantycznie, to masz rację. Techniki może nauczyć się każdy, ale nie każdy podejdzie do tej profesji z sercem i wrażliwością. Moi klienci są świadomi tego, że moja praca przekłada się na realny zysk. Ten zysk to zarówno sprzedaż nieruchomości w lepszej cenie, jak i profesjonalny wizerunek firmy.

Na pewnej konferencji jeden z początkujących inwestorów zadał mi pytanie, czy fotografia ma faktycznie jakieś znaczenie w sprzedaży mieszkań. Odpowiedziałam, że fotografia wnętrz w biznesie nieruchomości ma nie tylko jakieś znaczenie, jest kluczowa. Ale ma sens jedynie w wykonaniu profesjonalisty.

Czy to jest magia?

Lubię wierzyć, że tak, ale prawda jest trochę mniej bajkowa. Po prostu ładne zdjęcia przyciągają uwagę i wyróżniają się na tle większości ogłoszeń lub reklam.
Najcieplej wspominam te telefony lub wiadomości po kilku dniach od sesji: „Pani Justyno, sukces! Mieszkanie sprzedane w dwa dni od wystawienia”.

To jest magia.

Justyna Saderska Profesjonalna Fotografka Wnętrz. Doświadczona fotografka współpracująca z inwestorami na rynku nieruchomości od 2018 roku. Specjalizuje się w maksymalizowaniu zysków przy wynajmie i sprzedaży mieszkań, domów oraz lokali komercyjnych.

Portfolio: fotografkawnetrz.pl
E-mail: justyna@fotografkawnetrz.pl
Telefon: 576 315 659

Wnętrza luksusowe – Strefa Nieruchomości

Zofa Malicka (Nr 11 str. 95)

Wnętrza luksusowe – co to oznacza w dzisiejszych czasach

Według definicji słownikowej luksus to warunki zapewniające wygodne życie, przyjemność, na którą rzadko można sobie pozwolić, lub drogi przedmiot, ułatwiający czy uprzyjemniający życie. Czy definicja ta ma swoje odzwierciedlenie w projektowaniu przestrzeni do życia? Jak dziś rozumieją luksus inwestorzy zlecający projekt i aranżację domu lub mieszkania architektom wnętrz?

Jeszcze stosunkowo niedawno, bo w latach 90. ubiegłego wieku, luksus kojarzył się ze złotem, pałacowym przepychem i… niezbyt dobrym gustem. Dziś, dzięki dużo większej dostępności do usług architektów wnętrz, a także do niezliczonych źródeł inspiracji, świadomość inwestorów i ich wymagania względem wymarzonego wnętrza poszły w nieco innym kierunku. Klienci biur projektowych zdają sobie sprawę z tego, że warto postawić na jakość i to właśnie za nią są
w stanie naprawdę dużo zapłacić. Nie chodzi jedynie o jakość materiałów, ale także o jakość życia, czyli lokalizację spełniającą oczekiwania klienta, widok
za oknem (dla niektórych będzie to las i pusta przestrzeń bez sąsiadów tuż obok, dla innych Pałac Kultury i wieżowce w centrum Warszawy) oraz wnętrza dokładnie dostosowane do indywidualnych potrzeb domowników. – Myślę, że dla większości z nas obecnie największą wartością w życiu jest właściwie rozumiana wolność, gdzie możemy świadomie wybierać spośród dostępnych na wyciągnięcie ręki zasobów. Do tego spokojne, rodzinne życie, pozbawione skrajnych zmartwień, realizowane w zrównoważonym komforcie – mówi Aleksander Jankowski z pracowni JIO.

Jak to się przekłada na wnętrza?

Luksusem jest dziś posiadanie mieszkania lub domu, który nie będzie nas ograniczać. Takie wnętrze powinno być przemyślane i podzielone na strefy dopasowane
do potrzeb mieszkańców: strefę relaksu, prywatną przestrzeń, gdzie możemy pobyć sami, miejsce do pracy, przygotowywania posiłków, spotkań ze znajomymi itp. Taki dom nie musi być wcale duży, ale mądrze zaprojektowany, wielofunkcyjny i otwarty na potrzeby mieszkańców. Narracja całego wnętrza powinna być tak poprowadzona, byśmy czuli się tam szczęśliwi w wielu różnych sytuacjach. Zwłaszcza dziś, kiedy spędzamy w domach tak wiele czasu. Chodzi o to, żeby wnętrza nas nie ograniczały i żebyśmy dobrze się w nich czuli. Dlatego już na etapie projektu musimy przewidzieć jak najwięcej sytuacji i potrzeb, które nasz dom będzie mógł zaspokoić. Wtedy można go uznać za luksusowy. Natomiast przepych i zbytek nie jest dziś miarą luksusu. Jeśli zamkniemy się w złotej klatce,to dalej będzie to klatka – mówi architekt Aleksander Jankowski, założyciel i współwłaściciel pracowni projektowej Jankowski i Opyrchał. Podobne spostrzeżenia ma architekt Joanna Kulczyńska-Dołowy z pracowni Kulczyński Architekt. – Luksus to przestrzeń, widok za oknem, wysokość pomieszczeń, dobrze zaprojektowane funkcje pomocnicze, takie jak spiżarnie, pralnie, garaże, komunikacja. W luksusowych wnętrzach nie są to gorszej jakości pomieszczenia, wykończone tańszymi materiałami, tylko równoprawne przestrzenie, nie ustępujące jakością salonowi czy sypialni. Klienci zwracają także uwagę na inwestycyjny potencjał wnętrza, inwestują w elementy i materiały wykończeniowe trwale z nim związane – podłogi, okna, okładziny ścian. Wzrosło też zainteresowanie sztuką, którą również postrzegają jako lokatę kapitału.

Wyznacznikiem luksusu są także wnętrza urządzone ze smakiem, zgodnie z trendami przy użyciu odpowiednio dobranego wyposażenia – mebli, lamp, płytek czy armatury – z perfekcyjnie dopracowanymi detalami. – Luksus to też designerskie dodatki i meble, które przemycają sztukę do wnętrza.

Jednak nie zawsze przestrzeń luksusowa oznacza wystawność i przepych – minimalistyczne aranżacje również cechuje luksus. Tak szybko jak zmieniają się trendy,
dla każdego z nas może też zmieniać się definicja luksusu. Jednak z całą pewnością niezależnie od stylu, dobry projekt obroni się przez wiele lat – mówi
Adam Budzyński, prezes Pracowni Architektury Wnętrz Deco-room.

Strefa, książki – Strefa Nieruchomości

Wojciech Orzechowski (Nr 11 str. 89)

200 pytań do eksperta od obrotu nieruchomości

Autor: Wojciech Orzechowski

Ta książka to prawdziwe kompendium wiedzy w jednym tomie. Jej autor – Wojciech Orzechowski od 21 lat działa w biznesie i ma za sobą udział w kilkudziesięciu transakcjach kupna-sprzedaży lokali mieszkalnych i komercyjnych. I to nie jedyna jego książka! Może już wcześniej wpadł Wam do ręki bestseller „Zarabiaj na nieruchomościach”.

„Wszystko o flipach” pozwoli Wam poznać odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania zadawane przez osoby rozpoczynające swoją przygodę z inwestycją w nieruchomości. Wykorzystaj wiedzę i doświadczenie Wojciecha Orzechowskiego na własną korzyść!

Tajemnice pieniądza i zarządzania kapitałem.

Dla inwestorów, biznesmenów oraz rentierów

Autor: Ryszard Jaszczyński

Pieniądz ma swoje różne oblicza… Dlatego weź do ręki książkę Ryszarda Jarczyńskiego i daj się wtajemniczyć w świat gospodarki i polityki. Każdy, kto podjął już w swoim życiu próbę znalezienia dochodowej inwestycji, wie, jak trudne jest to zadanie i ile wymaga ono wysiłku. A ponieważ współczesne otoczenie biznesowe zmienia się w zawrotnym tempie, to nawet najlepsze dzisiejsze wskazówki inwestycyjne już po kilku miesiącach mogą się okazać niestety nietrafne! Dlatego tylko
jedna rada zawsze się sprawdza: dostrzegaj zmiany w świecie pełnym kłamstw, manipulacji i nadmiaru informacji, podążaj za nimi i wykorzystuj je na swą korzyść.

Czarny Łabędź

Autor: Nassim Nicholas Taleb

To pozycja, która osiągnęła miano najbardziej proroczej książki XXl wieku i jest obowiązkowa dla wszystkich, którzy chcą żyć świadomie w dzisiejszym, pełnym niepewności i niebezpieczeństw, szybko zmieniającym się świecie.

Bestseller Nassima Nicholasa Taleba analizuje zjawisko Czarnych Łabędzi – niespodziewanych wydarzeń, które spadają na nas znienacka i odciskają piętno
na całym naszym życiu. Dla każdego skala „ciężaru” tych wydarzeń jest inna. Dla jednych to wybuch wojny, dla innych utrata pracy, bądź pozostając przy
aktualnościach – pandemia koronawirusa. To doświadczenia, które całkowicie zmieniają podstawy naszego życia i dopiero nabranie pewnej perspektywy pozwala nam je zracjonalizować.

Czarny Łabędź jest wielką zagadką… Kto ma ochotą rozwiązać ją wraz z autorem?

Motivazione.

O prawdziwej motywacji

Autor: Roman Kawszyn

Zależy Ci na ciągłym rozbudzaniu wewnętrznej motywacji i samorozwoju? Mamy dla Ciebie książkę idealną. Autor Roman Kawszyn krok po kroku poprowadzi Cię do źródeł Twojej największej siły motywującej w życiu. A czasem może się to okazać droga pełna bólu, smutku i zaskakujących zwrotów akcji.

Wyrusz z nim w przygodę w głąb siebie, odkryj co jest Twoim celem, czym jest spełnienie i co robić, by żyć ze sobą w zgodzie.

Czarodziej, Twórca, a może Opiekun? – Strefa Nieruchomości

Marta Oziemblewska (Nr 11 str. 87)

Dlaczego powinieneś określić archetyp Twojej marki?

Statystyczny Polak codziennie styka się z tysiącami przekazów marketingowych. Jedne mija beznamiętne, inne robią na nim piorunujące wrażenie. Dlaczego niektóre marki szturmem zdobywają naszą sympatię? Dzieje się tak, ponieważ propagują wartości podobne do naszych, odpowiada nam ich charakter i styl komunikacyjny. Analogicznie postępujemy przecież w relacjach z ludźmi – szukamy wspólnych mianowników, pasji, ideałów…

Jak zatem stworzyć intrygujący i spójny wizerunek marki? Niezbędna będzie profesjonalna strategia komunikacji. Choć składa się na nią mnóstwo istotnych zagadnień – w tym analiza SWOT, rozpoznanie konkurencji czy określenie grup docelowych – w artykule pochylę się nad teorią archetypów. Pozwala ona nadać marce ładunek emocjonalny – dzięki temu firma może opowiadać historię i budować własną wizję świata.

Nie zapomnij się przedstawić!

Właściciele firm często zapominają, że to, co dla nich jest oczywiste, nie musi takie być dla potencjalnych klientów. Zamiast opowiedzieć o sobie, od razu przechodzą do komunikacji sprzedażowej. Jest w tym pewna niespójność – to tak, jakbyś oczekiwał od nowo poznanych osób, że będą znały Twoje imię, choć się im nie przedstawiłeś. Zacznij od podstaw – zastanów się, jakim typem dewelopera jesteś i jakie ideały Ci przyświecają. Istnieją rozmaite czynniki, które wyróżniają Cię na tle konkurencji – musisz tylko je dostrzec. Gdy właściwie rozpoznasz swe mocne strony, będziesz umiał się doskonale zaprezentować.

Wyróżnia się dwanaście archetypów – ze względu na wyznawane wartości dzieli się je natomiast na cztery grupy. Dla Twórcy, Władcy i Opiekuna kluczowe są kontrola i stabilność. Kochanek, Błazen i Towarzysz dążą do zadowolenia i przynależności. Motywacjami Bohatera, Czarodzieja i Buntownika są władza
i mistrzostwo. Niezależność i samorealizacja to cele Niewinnego, Mędrca i Odkrywcy. Masz przed sobą podstawową kwalifikację – musisz jednak pamiętać,
że na każdy typ składa się ponadto zestaw indywidualnych cech:

  • Twórca to innowator i artystyczna dusza. Chce wyrażać
    siebie i przekuwać kreatywne wizje w rzeczywistość. Do
    jego obaw należy pospolitość i wtopienie się w tłum.
  • Władca reprezentuje markę cieszącą się autorytetem.
    Dba o bezpieczeństwo – swoje oraz osób, za które jest
    odpowiedzialny, w tym wypadku przyszłych właścicieli
    mieszkań.
  • Opiekun to typ altruistyczny, który ponad wszystko
    pragnie pomagać innym. Jest gotowy do wyrzeczeń w imię
    wyższych celów, a jego komunikację cechuje emocjonalność.
  • Kochanek odzwierciedla namiętność i piękno. To naturalny wybór
    dla wielu marek ekskluzywnych, kreujących przed klientem wizję luksusowego życia.
  • Błazen to dusza towarzystwa. Jego komunikacja jest zaczepna i zaskakująca.
    Profile obfitują w rozrywkę i przyjemny content, nakłaniający odbiorców do interakcji.
  • Towarzysz to marka, która zdecydowanie nie chce
    przewodzić – zamiast tego wtapia się w codzienność
    użytkownika na tyle efektywnie, że ten nie wyobraża sobie bez niej dnia.
  • Bohater udowadnia swą wartość poprzez ciągły rozwój
    i dążenie do doskonałości. Przekaz jest bardzo motywujący i namawia do osiągania celów.
  • Czarodziej umożliwia klientom doświadczanie magicznych chwil,
    a taką jest niewątpliwie nabycie własnego lokum. W jego komunikacji
    szczególnie istotny jest wymiar psychologiczny.
  • Buntownik oferuje pionierskie produkty i rewolucyjne
    rozwiązania. Marka jest niezłomna – wyraża poglądy,
    nawet jeśli nie mieszczą się one w społecznie przyjętych
    ramach.
  • Niewinny jest uosobieniem dobra – na każdym kroku
    pokazuje troskę o bezpieczeństwo i satysfakcję klientów.
    Jego szczerość sprzyja tworzeniu długotrwałych relacji.
  • Mędrzec opiera komunikację na wiedzy – zamiast opinii
    przedstawia fakty i twarde dane, próbując w ten sposób
    edukować swoich odbiorców.
  • Odkrywca jest indywidualistą – pragnie być wolny
    i kroczyć własną ścieżką. Projektuje przestrzenie, w których
    użytkownicy czują się swobodnie.

Czy na tym etapie któryś z wyliczonych archetypów przypomina Ci Twoje podejście? A może masz wrażenie, że jesteś połączeniem dwóch wariantów? Tak, jest
to możliwe. Możesz identyfikować się jednocześnie na przykład z Twórcą i Mędrcem. Najważniejsze jest jednak to, żebyś pozostawał wierny temu założeniu
i zachowywał konsekwencję działań marketingowych.

Dlaczego spójność w działaniach marketingowych jest tak istotna?

Co sprawia, że widząc reklamę przez ułamek sekundy wiemy, jakiej marki dotyczy? Konsekwencja w działaniach promocyjnych! Przyzwyczajamy się do Key Visualu, tonu komunikacji, temperatury języka, dlatego oczekujemy od firmy określonych przekazów. Jeśli nagle odchodzi od wypracowanego schematu, może wydawać się odbiorcy obca. Działanie w zgodzie z archetypem to gwarancja spójności. Gdy w Twojej głowie pojawia się jakakolwiek wątpliwość, odwołaj się
do zachowań i wartości typowych dla obranego wariantu. Nie oznacza to oczywiście, że należy zrezygnować z kreatywnych koncepcji i działać szablonowo. Ubieraj błyskotliwe kreacje w znany klientom ton. Zręczne poruszanie się w założonym zakresie pozytywnie wpłynie na rozpoznawalność marki i jej wyniki sprzedażowe.

Marta Oziemblewska
Absolwentka dziennikarstwa i medioznawstwa na
Uniwersytecie Warszawskim, copywriter i specjalista
ds. marketingu nieruchomości w agencji BrandMaster
oraz redaktor portalu Deweloperni.pl. Od lat współpracuje z deweloperami, prowadząc ich social media
i tworząc dla nich efektywne kampanie reklamowe.

Marka osobista i nieruchomości, – Strefa Nieruchomości

Anna Oszajca (Nr 11 str. 85)

czyli jak zbudować wizerunek eksperta w 2021 roku?

Personal branding, czyli budowanie marki osobistej, w dzisiejszym świecie to już nie tyle kwestia wyboru, co po prostu konieczność. Szczególnie po krytycznym roku 2020, w którym niemal cały świat, w tym branża nieruchomości, przestawił się na działania online. Szybko okazało się, że także w biznesie najwięksi gracze używają narzędzi do budowania marki osobistej, a ci, którzy odrobili pracę domową wcześniej, wysunęli się na prowadzenie. Profesjonalne zarządzanie swoim wizerunkiem to jedno z najpotężniejszych narzędzi biznesowych XXI wieku, szczególnie w perspektywie tak szybko zachodzących zmian. Rok 2020 dobitnie pokazał, że online jest siłą nowoczesnego biznesu i to tu trzeba zaznaczyć swoją obecność – także profesjonalnie. Zacznij rok 2021 nowym otwarciem, jakim będzie świadome budowanie własnego wizerunku na tak dobrze Ci znanym rynku nieruchomości.

Anna Oszajca (Nr 11 str. 85)

Ale zacznijmy od początku. Odpowiedzmy sobie na pytanie, czym jest marka osobista. Autorem pojęcia jest Tom Peters, który w wydanej w 1997 roku publikacji
The Brand Called You zebrał stosowane od lat praktyki w jeden szyld pod tą właśnie nazwą. Peters pisał, że każdy może być dyrektorem generalnym swojej marki osobistej. Dziś personal branding najprościej byłoby opisać jako proces świadomego kreowania cech, które wyróżnią Cię na tle innych osób działających w branży. Z zalet budowania swojej marki osobistej korzystają dziś nie tylko ludzie mediów, ale przede wszystkim ludzie biznesu, profesjonaliści, którzy mają otwarty umysł na nowoczesne zarządzanie swoim wizerunkiem i traktują go w kategoriach marketingowych. Jeśli ciągle masz wątpliwości, jak się zabrać za budowanie własnej marki osobistej, jeśli boisz się, że wchodzisz na teren, gdzie inni sobie już świetnie radzą, albo jeśli nie wiesz, czy jest Ci to w ogóle potrzebne, bo przecież nieruchomościami obracasz w tzw. realu, w czterech prostych krokach pokażę Ci, dlaczego warto i jak się odnaleźć w tym procesie.

1. Zdefiniuj swoje Dlaczego?

Jak już wyżej zaznaczyłam, świadome budowanie marki osobistej w nieruchomościach z czasem spowoduje zbudowanie solidnego fundamentu, na którym oprzesz swoją pozycję jako inwestora. Pamiętaj jednak, że musisz działać strategicznie. Zarządzanie marką własną to złożony proces, który należy dokładnie zaplanować. Najlepiej, jeśli najpierw odpowiesz na pytania: Dlaczego to robię? Dlaczego branża nieruchomości to mój konik i dlaczego jestem w tym dobry? Co mogę dać od siebie ludziom jako inwestor? Jakimi wartościami się kieruję? Co sprawia, że jestem autentyczny? Kto jest odbiorcą moich inwestycji? Przemyślany personal branding pozwoli Ci nie tylko na zdobycie rozpoznawalności w środowisku innych inwestorów. Silna marka osobista będzie dla Ciebie także dźwignią do budowy solidnej pozycji w branży nieruchomości, co następnie przełoży się na większą stopę zwrotu z podejmowanych inwestycji.

2. Eksponuj to, co najważniejsze

Dążysz do tego, aby inni kojarzyli Cię z Twoimi talentami, imponującymi inwestycjami czy wypracowanymi kompetencjami specjalisty na rynku nieruchomości. Jesteś ekspertem w tym, co robisz, masz wiedzę na tematy niszowe lub takie, na które jest zapotrzebowanie – wykorzystaj to. Eksponuj cechę, która Cię wyróżnia. Podkreślaj ją w social mediach, w nagraniach video, w rozmowach z kontrahentami. Niech ta cecha rozgości się na dobre i będzie Twoją wizytówką, Twoim lejtmotywem, który nieustannie przewija się w komunikacji z grupą docelową. Dbaj o spójność w kanałach, za pomocą
których komunikujesz się z odbiorcą. Przykładaj uwagę do tego, by treści, które publikujesz, były angażujące i merytoryczne. Nie ulegaj obawie, że będziesz „wychodzić ludziom z lodówki”. Dzielisz się wiedzą, merytoryką, która broni się sama w sobie. Obracasz się wśród osób, które są zainteresowane tą samą dziedziną, nie bój się być widocznym i charakterystycznym. Zbuduj sobie swoją własną niszę! Jeśli Twoim konikiem są inwestycje w nietypowych miejscach, jeśli specjalizujesz się w tematyce home stagingu lub działasz w segmencie premium – mów o tym. Pamiętaj, że to Ty decydujesz, na czym budujesz komunikację z grupą odbiorców. Masz całkowitą kontrolę nad tym, co i kiedy umieszczasz.

3. Odwołaj się do emocji

Działasz na rynku nieruchomości, zapewne więc zdążyłeś się już przekonać, że w tej branży czynnik human to human jest szczególnie ważny. Ludzie ufają drugiemu człowiekowi, nie cegle. Tam, gdzie w grę wchodzą duże inwestycje, duże pieniądze, zaufanie jest bardzo ważne. Philip Kotler, autor podręczników z dziedziny marketingu, pisał, że prawdziwie silna marka oferuje korzyści nie tylko na poziomie racjonalnym, ale również emocjonalnym. Osadź swoją markę na tych dwóch fundamentach, odwołując się do kompetencji oraz wzbudzając zaufanie i pozytywne skojarzenia. Pamiętaj, marka osobista to obietnica: profesjonalizmu, kompetencji, ale także pewnych emocji, wśród których najważniejszą jest zaufanie. Głównym produktem (tak, celowo użyłam tego słowa), który reklamujesz, jesteś Ty sam. Spraw, by klient, gdy chce się dowiedzieć, jaka jest struktura popytu w odniesieniu do poszczególnych nieruchomości, w pierwszej kolejności myślał o Tobie.

Anna Oszajca Twórca marek osobistych i trener autoprezentacji medialnej. Pokazuje jak wykorzystać social media do budowania reputacji i jak występować, by kreować profesjonalny wizerunek. Autorka szkoleń: „Marka Osobista, Marką Sukcesu”, „Kamera, Akcja! Autoprezentacja Medialna” oraz „Jak wyzwolić w sobie kreatywność”. Jeśli chcesz rozwijać markę i skutecznie promować swoje działania w Internecie, umów się na wstępne konsultacje: kontakt@annaoszajca.com

4. Networking, czyli siła kontaktów

Jeśli marka osobista, którą świadomie i strategicznie kreujesz w sieci, stanie się silna, pomoże Ci to łatwiej budować kontakty biznesowe także w środowisku offline. Gdy zaczniesz być widoczny, zaznaczysz swoją obecność na mapie, ludzie stopniowo zaczną Cię zapraszać do udziału w konferencjach branżowych, do wygłaszania prelekcji, prowadzenia szkoleń, które dodatkowo będą znakomitą okazją do poszerzania strefy wpływów. Branżowy networking jest bardzo ważny. Dzięki aktywnym kontaktom zaczniesz czerpać korzyści w oparciu o siłę rekomendacji. Mądry networking pozwoli Ci zbudować nie tylko skalę działań, ale i prestiż. Kontakty biznesowe to bardzo silne narzędzie, bez niego trudno osadzić się na stałe w branży. Na sam koniec pamiętaj: budowanie silnej marki osobistej na rynku nieruchomości to działania, o których powinieneś myśleć w długim horyzoncie czasowym. To inwestycja, której stopa zwrotu nastąpi za pewien czas. Pozwoli Ci wypracować w głowie dystans, dzięki któremu spojrzysz na swoje działania zawodowe z lotu ptaka, mogąc je nieustannie weryfikować. Da Ci także dostęp do wiedzy, które cechy cenią w Tobie ludzie i co wpływa na Twoją reputację. Szczerze namawiam Cię do tego, by wśród Twoich postanowień na rok 2021 znalazło się budowanie świadomego personal brandingu. Nadal nie jesteś przekonany? Niech przemówi do Ciebie fakt, że jeśli odpuścisz sobie ten aspekt, wkrótce może się okazać, że zostajesz z tyłu i giniesz z mapy osób liczących się w branży.

Zrób z życia arcydzieło! – Strefa Nieruchomości

Aneta Nagler (Nr 11 str. 81)

Rozmowa z Fryderykiem Karzełkiem odcisnęła się w mojej głowie i myślach bardzo intensywnie. W tej rozmowie, każda sekunda była dla mnie ważna. I powiem Wam, że gdy przeprowadzałam ten wywiad, to czułam, że we mnie samej następuje zmiana. I znów patrzę na wiele rzeczy inaczej. Rozmawialiśmy z Fryderykiem o samodyscyplinie. O szczęściu. O tym, jak ważne jest, aby wiedzieć, jaki jest nasz cel i misja w życiu. Dla kilku tysięcy osób, które oglądają go od 2,5 roku, dzień w dzień, każdego dnia o 5.55 jest mentorem i autorytetem. To ogromna jednak odpowiedzialność, gdy wpływamy na życie innych, gdy zmieniamy ich punkt widzenia. A częstokroć budzimy ich do życia, jak w filmie „Choć goni nas czas”, o którym rozmawiamy w trakcie tego wywiadu. Zapraszam Was w podróż do świata Fryderyka Karzełka i „Heksagonu Szczęścia”.

Aneta Nagler: Codziennie od ponad roku o symbolicznej godzinie 5.55 budzisz, motywujesz ludzi do działania. Mówisz, że to Twój ulubiony czas oraz nawyk – samodyscyplina, którą narzucasz sobie, żeby dawać ludziom wartość i zmieniać ich życie. Czy to jest właśnie Twoja misja, żeby prowokować innych do zmiany?

Fryderyk Karzełek: Muszę Ci powiedzieć, że od samego początku Klubu, czyli od 21 lipca 2018 r. codziennie od blisko 1000 dni jestem o godzinie 5.00 na nogach bez względu na to, czy to jest weekend, czy sylwester. Gdy człowiek się przyzwyczaja do pewnych nawet niekomfortowych sytuacji, to pokonuje swoje ograniczenia. Jak się wejdzie na mój fanpage, to codziennie o 5.55 jest tam transmisja i moi widzowie wiedzą, że mogą tam znaleźć coś inspirującego, coś ważnego. A gdy pytasz o moją misję, to opowiem Ci historię pewnej książki, która zmieniła moje życie.

A.N.: Zgadnę, że będzie o „Kawiarnii na końcu świata”…

F.K.: Tak. Ale nim opowiem o samej książce, nadmienię, że usłyszałem o niej, kiedy wędrowałem z Polski do Santiago de Compostela. I gdy po 3 miesiącach byłem we Francji, można powiedzieć na końcu świata, to spotkałem tam grupkę Niemców. Zacząłem sobie z nimi rozmawiać i okazało się, że oni wyruszyli do Hiszpanii właśnie zainspirowani tą książką. Opowiedzieli mi o tym, jak ta książka wpłynęła na ich życie i spowodowała, że jeden z nich zrezygnował z pracy, której nienawidził, i postanowił całkowicie zmienić wszystko z dnia na dzień. To mnie szalenie zainteresowało. Okazało się jednak, że ona nie występuje w formie audiobooka. Musisz wiedzieć, że ja idąc na tę wędrówkę mojego życia, każdego dnia nadawałem o 5.55. I pewnego dnia zapytałem moich Klubowiczów, czy znają tę pozycję. Pewna dziewczyna z Niemiec zaoferowała mi, że ona będzie mi ją czytać, nagrywać i wysyłać systematycznie. I tak oto będąc w drodze przez 555 km idąc w podróż moich marzeń, słuchałem „Kawiarnii na końcu świata”.

A.N.: Zainspirowała Cię filozofia i sens trzech pytań?

F.K.: Tak. Pierwsze pytanie brzmiało: dlaczego tu jesteś? Jak się później okazało, jest to pytanie o sens naszego życia. To się zresztą przewija w kolejnej książce „Wielka piątka”. Ja sobie wielokrotnie wcześniej zadawałem pytania o to, jaki mam cel, misję. I wiedziałem, że nie może to być przypadek. Dotarło do mnie, że to, co robię w klubie, to jest zwieńczenie moich prawie 30 lat życia – motywowanie innych do działania. I powiedziałem sobie… A to było jeszcze przed wyzwaniem, gdy kończyłem prowadzenie programu przez 555 dni. Powiedziałem wtedy, że w ostatni dzień tego wyzwania, przedłużę nasz Klub o tyle dni, ile przyjdzie osób rano na live’a.

A.N.: I tego dnia o godzinie 5.55 zalogowało się na Twój kanał aż 6602 osoby. Ludzie podjęli decyzję, że codziennie przez kolejnych 18 lat będziesz dalej wyznaczał ich drogę życia.

F.K.: Na to wygląda. Zatem pomyślałem sobie, że skoro 6602 osoby chcą, żebym robił to dalej, no to tak będzie I to jest w tej chwili mój tzw. sens istnienia. Ja przywiązuję do tego ogromną wagę, żeby codziennie rano dać ludziom odrobinę inspiracji, dobrych myśli. Moją misją jest sprawianie, żeby ludzie się budzili w swoim życiu, co ja nazywam przełomem albo przebudzeniem. To jest taki moment w naszym życiu, kiedy niemożliwe staje się możliwe. Ja uwielbiam to określenie. Przeżyłem TO przebudzenie po raz pierwszy i właściwy 30 lat temu. Od tego momentu w zasadzie zmieniło się wszystko. Wszedłem na ścieżkę
bardzo mocnego rozwoju. Ale potrzebowałem na to aż 28 lat, żeby znaleźć to właściwe swoje miejsce, wędrując do Santiago de Compostela, przez 555 godzin marszu, co dla mnie było swoistym znakiem i przeznaczeniem.

A.N.: Nawiązując jeszcze do książki „Kawiarnia na końcu świata” ostatnio na nowo odkryłam moc pytania: „Gdzie się wybierałeś, zanim do nas wstąpiłeś?”. I tak sobie myślę, że ta książka, mimo swej lekkiej formy – takiej biblijnej przypowieści, daje głębię, o której Ty często wspominasz w Klubie 555.

F.K.: Nie wiem, czy wiesz, ale jestem mocno pod wpływem pewnego filmu –„Choć goni nas czas”. To jest film z Morganem Freeman i Jackiem Nicholsonem. Otóż ten film pokazuje prawdziwą głębię i prawdę o nas samych, że to życie mamy tylko jedno i że warto je przeżyć, tak, jak my sami chcemy. W związku z tym, ja w pewnym momencie zdałem sobie sprawę z tego, że nie chcę na końcu mojej drogi poczuć, że moje życie mogło wyglądać inaczej, a ja tego nie zrobiłem.

A.N.: Ten film pokazuje ogromną prawdę. Kiedy dwóch chorych i początkowo obcych sobie ludzi staje się przyjaciółmi. I ten moment, gdy obaj dostrzegają, że tak naprawdę nie przeżyli swojego życia, tak jak chcieli, że zatracili tak wiele bardzo cennych sytuacji i możliwości, aby być szczęśliwymi. I to jest takie piękne, że oni dopiero tę podróż swojego życia zaczynają w miejscu chyba najmniej odpowiednim. W szpitalu, na końcu swojej drogi życiowej.

F.K.: Każdy z nas powinien zadać sobie to pytanie, a co jeżeli na koniec twojego życia ktoś ci pokaże życie, jakie mogłeś mieć, a nie zrobiłeś tego, bo ci się nie chciało. Jestem zwolennikiem znalezienia tego swojego arcydzieła w życiu. I nie chodzi wcale o to, żeby być kolejnym Stevem Jobsem, Jackiem Nicholsonem albo kimś absolutnie wyjątkowym, tylko żeby znaleźć odpowiedź na pytanie „dlaczego tutaj jestem?” A gdy w tym filmie Morgan Freeman, stojąc na szczycie piramidy Cheopsa, mówi do Jacka Nicholsona, że starożytni Egipcjanie wierzyli w to, że zostaną im zadane dwa pytania, czyli czy byłeś w życiu szczęśliwy
i czy twoje życie dawało szczęście innym ludziom, to sobie myślę, że o to chodzi. Aby się odrodzić, żyć pełnią i spełniać swoje marzenia.

A.N.: Ty je spełniłeś wędrując do Santiago de Compostela. I nawet wtedy o 5.55 łączyłeś się ze swoją społecznością każdego dnia przez 3 m-ce, co było dla mnie zadziwiające. Fryderyku, czy Tobie się chciało…..

F.K.: Chcesz znać odpowiedź na to pytanie? Nie chciało mi się.

A.N.: To dlaczego to zrobiłeś?

F.K.: Bo chciałem.

A.N.: Mimo, że było ciężko i każdego dnia walczyłeś z trudem, to tępiłeś w sobie chochlika, który szeptał, po co Ci ten pot, zmęczenie, odciski.

F.K.: Widzisz różnicę. Emocjonalnie mi się nie chciało, ale racjonalnie ja chciałem. Moja część emocjonalna krzyczała z rozpaczy każdego dnia. Jak ja dochodziłem po 30 km do celu i musiałem usiąść i wymyślić jeszcze, co chcę powiedzieć, napisać zapowiedź, to oczywiście, że mi się nie chciało. A rano, jak budzik mi dzwonił, to tym bardziej mi się nie chciało. Ale ja chciałem, bo ja rozumiałem, jak jest to ważne dla wielu ludzi. Ten aspekt samodyscypliny propaguję w Klubie 555 oraz w „Heksagonie Szczęścia”.

A.N.: Chciałam Cię zapytać właśnie o heksagon, o te 6 obszarów naszego życia, które jeżeli działają w harmonii, to pozwalają nam być spełnionymi.

F.K.: Tak. Mało kto sobie zdaje sprawę z tego, że to są pewnego rodzaju wartości podstawowe, które decydują o naszym poczuciu szczęścia i spełnienia w życiu. To jest jedno z pytań w „Kawiarni na końcu świata” – czy czujesz się osobą spełnioną? Zauważyłem na pewnym etapie, kiedy już stworzyłem heksagon, że jeżeli gdzieś mi w którymś z tych obszarów nie grało, to ja się nie czułem szczęśliwy. I bardzo często jest tak, że któryś element heksagonu szwankuje, to czujesz dyskomfort i brak pełni. Gdy zdrowie mi szwankowało, gdy relacje nie były na właściwym poziomie. Albo jak brakowało na coś pieniędzy. Nawet gdy nie czujesz satysfakcji z pracy. Wtedy przestajemy się czuć tak naprawdę szczęśliwi, możemy być co najwyżej zadowoleni. Szczęście jest wtedy, kiedy jest pełnia tego wszystkiego.

A.N.: Jak Cię ostatnio słuchałam, to zapadł mi w głowie taki moment, kiedy powoływałeś się na cytat z Iana Browna, że jeżeli dźwigamy nasze trumny pełne martwych chwil i się zadręczamy, to gdzieś tam cały czas jesteśmy nieszczęśliwi. To też jest taki bardzo ważny temat dla mnie – aby te emocje i różne przeżycia, czasem bardzo trudne, nie ściągały mnie w dół. I te słowa zapadły mi głęboko w pamięć. Jak mówił Napoleon Hill najważniejszą i najcenniejszą wartością naszego życia jest dążenie do tego, aby być szczęśliwym. Mimo wszystko i mimo wszelkich przeciwności.

F.K.: Cel sam w sobie.

A.N.: Fryderyku, a co widzisz każdego dnia w lustrze, patrząc na siebie? Spełnienie, sukces, motywację, szczęście?

F.K.: Widzę człowieka zaangażowanego, który każdego dnia zadaje sobie pytania: „Co mogę jeszcze zrobić, żeby stać się odrobinę lepszym?”. Człowieka, który docenia powtarzalność kropli drążącej skałę, że ewolucja jest dużo lepszym zjawiskiem niż rewolucja. Aczkolwiek rewolucja czasami też jest niezbędna, żeby się na przykład obudzić. Widzę człowieka, który czuje się szczęśliwy, spełniony, bo znalazł odpowiedź na pytanie, co jest sensem jego istnienia. Widzę człowieka, który ma mnóstwo marzeń do spełnienia i liczy po cichu na to, że zostanie wynaleziony eliksir wydłużający życie.

A.N.: Myślę, że Ty przez te kolejnych 18 lat w Klubie 555 będziesz miał tyle cennych myśli do przekazania, że życie wielu ludzi stanie się na nowo czystą kartą do zapisania, którą Ty im pomożesz zapełnić.

F.K.: Powiem tylko tyle, że ja przeczytałem jakieś 10 lat temu, że naukowcy potrzebują 30 lat, żeby taki eliksir wynaleźć. Przeczytałem to w jakiejś naukowej gazecie. Zostało więc jeszcze 20 lat. Jestem dobrej myśli. Trzeba tak myśleć

A.N.: Cudowne! Bardzo Ci tego życzę i dziękuję za tą cudowną rozmowę.

Polecamy książki – Strefa Nieruchomości

Strefa Rozwoju Osobistego
Polecamy

Autorzy:
Bennett Michael,
Bennett Sarah

Pieprz uczucia.
Jak rozwiązywać
nierozwiązywalne
problemy

Książka dr. Michaela I. Bennetta i Sarah Bennett odmienią Twój sposób myślenia o rozwoju i samym sobie. Zabawnie napisany antyporadnik pozwala zrozumieć, że na pewne rzeczy nie masz wpływu. To nie jest kolejna książka, której autorzy obiecują, że odmienią Twoje życie w tydzień. Płynąca z niej lekcja jest prosta: przestań się nad sobą użalać. Pogódź się z tym, że pewne straty nie przestają boleć, życie nie będzie lepsze, a Ty nie będziesz doskonała/doskonały.
Poradnik w zabawny sposób pokazuje:

  • jak przestać analizować porażki z przeszłości i zaakceptować negatywne myśli, które do Ciebie napływają?
  • jak myśleć o samorealizacji, ale bez dreszczy i strachu przed porażką?

Jeśli zatem chciałbyś dołączyć do grona tych ludzi sukcesu, którzy zamiast godzinami leżeć przed telewizorem, chcą poszukać rozwiązań, to koniecznie chwyć po ten egzemplarz.

Tylko z tym numerem, powołaj się na kod rabatowy,
a kupisz książkę z rabatem na www.skleprentiera.pl
TWÓJ KOD RABATOWY:
SN.10
(kod ważny do 31.12.2020)

Autor:
Diamandis Peter H.,
Kotler Steven

Śmiało!
Jak stać się wielkim,
zamożnym
i wpływowym

Ta książka to manifest przedsiębiorcy sukcesu. Autorzy omówili w niej schemat wykładniczości sukcesu, omawiając takie zagadnienia jak:

  • technologie wykładnicze, dzięki którym ścieżka
    od pomysłu do fortuny staje się znacznie krótsza;
  • zagadnienia związane z psychologią śmiałości,
    dzięki której nauczysz się myśleć w większej skali;
  • czynniki zwiększania ludzkiej efektywności;
  • wykorzystanie siły tłumu do odnajdywania błyskotliwych rozwiązań;
  • stosowanie crowdsourcingu i crowdfundingu.

Tylko z tym numerem, powołaj się na kod rabatowy,
a kupisz książkę z rabatem na www.skleprentiera.pl
TWÓJ KOD RABATOWY:
SN.10
(kod ważny do 31.12.2020)

Autor:
Brian Tracy

Maksimum osiągnięć

Chcesz być kowalem swego losu? Ta książka to solidny i systematyczny wykład wiedzy menedżerskiej. Najcenniejsze w tej książce są pomysły co zrobić, aby przezwyciężyć wszechobecne w naszej osobowości przekonanie, że przecież tego nie zdołam osiągnąć. Co zrobić, aby przybliżyć swój cel? Wiarygodność książki wzmacnia fakt, że autor Brian Tracy, jeden z najlepszych światowych specjalistów w szkoleniu kadry handlowej, sam zastosował tę wiedzę w praktyce.

Tylko z tym numerem, powołaj się na kod rabatowy,
a kupisz książkę z rabatem na www.skleprentiera.pl
TWÓJ KOD RABATOWY:
SN.10
(kod ważny do 31.12.2020)

Autor:
Sinek Simon

Zaczynaj od DLACZEGO.
Jak wielcy liderzy
inspirują innych
do działania

Poznaj siłę DLACZEGO warto zadawać pytania!
Przewróć kilka stron i poznaj prosty wzór, sposób myślenia, działania i komunikowania się, dzięki któremu przywódcy są w stanie skutecznie zainspirować swoje otoczenie. Wczytaj się w historie Martina Luthera Kinga juniora czy Steve’a Jobs’a i przekonaj się, że wszyscy liderzy, którzy kogokolwiek inspirują, myślą, działają i komunikują się z innymi z pominięciem ogólnodostępnych schematów. Każdy z nas może zdobyć tę umiejętność. Przy odrobinie dyscypliny każdy lider lub organizacja mogą skutecznie oddziaływać na innych. Przeczytaj wszystkie porywające opowieści i naucz się być skutecznym przywódcą. Przyciągnij do siebie ludzi i trwale zmień oblicze biznesu.

Tylko z tym numerem, powołaj się na kod rabatowy,
a kupisz książkę z rabatem na www.skleprentiera.pl
TWÓJ KOD RABATOWY:
SN.10
(kod ważny do 31.12.2020)