Efektywność to stan umysłu, czyli od laika do cenionego pośrednika – Strefa Nieruchomości

Z Basią Domarus rozmawiała Dorota Nowicka

Dzisiejszym rozmówcą jest Basia Domarus z Trójmiasta, handlowiec z urodzenia, wykształcenia i doświadczenia, liderka gdańskiego oddziału Stowarzyszenia Mieszkanicznik, pośrednik w szeroko pojętym obrocie nieruchomościami.

DOROTA NOWICKA: Basiu, słyszałam, że miniony rok był dla Ciebie mocno wyjazdowy i szkoleniowy. 

BASIA DOMARUS: Zgadza się. W minionym roku miałam 30 wystąpień. Wykłady, warsztaty, prelekcje, spotkania networkingowe, eventy nieruchomościowe. Jak kraj długi i szeroki, pośrednicy ciągle narzekają na to samo. Wszędzie słyszałam: „nasz rynek jest wyjątkowo trudny”, „u nas klienci są inni”, „nasza okolica jest bardzo specyficzna”, „u was idzie, ale u nas ludzie są dziwni”, „nie ma rady na nasze marudy” etc. – wpisz dowolne. A ja na przekór mówię: efektywność to stan umysłu. Jeśli wierzysz, że możesz, to możesz. Jeśli nie wierzysz, to też masz rację. To nasze nastawienie definiuje skuteczność. To, w co wierzymy, jest bardziej twórcze lub zabójcze niż tendencje na rynku. Nie ma znaczenia, za ile pracuje sąsiad. Ważne, abyś Ty sam zdecydował, w jakiej chcesz grać lidze, do jakiej bramki strzelać i ile punktów uzyskasz za rzut. Gdy zaczynałam pracę w branży, zaszokowały mnie metody pozyskiwania nieruchomości do sprzedaży. Przeraziły mnie praktyki młodych stażem pośredników oraz niekompetencja tych bardziej doświadczonych. Zrozumiałam, że polski rynek nieruchomości żyje swoim własnym, trochę nieuporządkowanym życiem. Ludzie wskakują do branży bez przygotowania i nadzoru, a to mocno odbija się na jakości obsługi. Pragnę sprawić, aby pośrednicy byli cenionymi specjalistami, ekspertami od nieruchomości. Pragnę też, by klienci rozumieli naszą pracę, aby chętnie płacili nasze wynagrodzenie, aby nas szanowali i mieli satysfakcję ze współpracy. Słowem – pragnę odczarować polską branżę nieruchomości.

DOROTA: Odczarować branżę to brzmi trochę jak z bajki. Jak chcesz tego dokonać?

BASIA: Dzisiejszy klient oczekuje jakości. Taniość jest passé. Niska cena przegrywa dziś z jakością. W pierwszej kolejności oczekujemy DOBRZE, a dopiero potem tanio. Współczesny klient jest coraz bardziej świadomy i wymagający. Postanowiłam zatem wyjść naprzeciw oczekiwaniom nowoczesnego klienta i opracowałam system, który pozwala sprzedawać szybko i skutecznie, zaprzestałam pogoni za klientami – pozwalam, by sami do mnie trafiali. I tak, odpowiadając na zapotrzebowanie rynku, stworzyłam program o nazwie: NOWOCZESNY POŚREDNIK 2.0!

DOROTA: Powiedz, proszę, co to za program, co zawiera, jakie problemy rozwiązuje. 

BASIA: NOWOCZESNY POŚREDNIK 2.0 to kompletny program, który laika zamienia w dobrze zarabiającego pośrednika. To program inny niż wszystkie. Zawarty w nim materiał jest tak ułożony, aby nawet osobę z zerowym doświadczeniem przygotować do samodzielnej pracy w zawodzie. I tak dowiesz się, jak wyznaczyć cel, dzięki któremu osiągniesz swój sukces zawodowy, rozwiejesz obawy, z którymi boryka się na co dzień pośrednik, zbudujesz perfekcyjny kontakt z klientem, pozyskasz oferty na wyłączność, poznasz zasady negocjacji win-win, dowiesz się, jak przygotować mieszkanie oraz siebie i właścicieli do szybkiej i skutecznej sprzedaży, poznasz wszystkie formalności prawne oraz zasady długotrwałej współpracy z inwestorami, otrzymasz komplet dokumentów niezbędnych do pracy. Pośrednicy najczęściej nie radzą sobie z zimnymi telefonami, z pozyskaniem nieruchomości do sprzedaży, z negocjowaniem swojego wynagrodzenia. Zawsze słyszymy: „Ale inni biorą mniej”. Co zrobić w takiej sytuacji? Na kursie nauczysz się, jak pomimo wszystkich obiekcji klienta podpisać umowę wyłączności na procent, który „jest wyższy niż u konkurencji”, jak skutecznie przyciągnąć klienta kupującego i szybko sprzedać nieruchomość za możliwie najwyższą kwotę.

I co najlepsze! Coś, czego nie spotkałam do tej w pory ani w Polsce, ani za granicą. Otóż ten program kończy się… sprzedażą mieszkania. Kursanci negocjują ze mną swoje wynagrodzenie, planują od początku strategię, w jaki sposób chcą doprowadzić do transakcji, wyłaniają klienta docelowego, wdrażają swój plan, używają nowoczesnych narzędzi. Finalnie doprowadzają do transakcji i są obecni na akcie notarialnym.

Wspólnie z kursantami wprowadzamy nowe standardy na rynek, nową jakość obsługi. Tworzymy świat, w którym pośrednik jest cenionym specjalistą, kompetentnym i odpowiedzialnym. Świadczy usługi na wysokim poziomie i adekwatnie zarabia.

DOROTA: Basiu, to rzeczywiście coś nowego, tego chyba jeszcze na rynku nie było.

BASIA: To prawda, czegoś takiego jeszcze nie było. Program jest podzielony na moduły i trwa 10 tygodni. Choć jest to wersja on-line, to co tydzień spotykamy się na żywo. W webinariach może uczestniczyć każdy, kto przystąpił do programu, również osoby z poprzednich edycji. Na tych spotkaniach dyskutujemy na temat modułów, ale też o bieżących sprawach uczestników. Rozważamy poszczególne case’y, każdy może zgłosić swój kłopot, jakąś trudność czy rozterkę. Omawiamy pozyskiwane oferty, wspólnie tworzymy opisy nieruchomości, pracujemy na „żywym organizmie”. To jest też miejsce, w którym dzielimy się sukcesami: co poszło dobrze, co zadziałało, co przyniosło zamierzony efekt.

Kursant otrzymuje nieograniczony wgląd do ponad 100 lekcji video, dostępnych także w wersji audio (na rower, do siłowni czy do posłuchania w aucie). Ponadto dostaje skrypt do każdej lekcji, najważniejsze informacje zapisane w formie krótkiej notatki. Wszystkie webinaria są również nagrywane, by móc do nich wracać bądź po prostu odsłuchać, gdy nie było się obecnym.

Na każdym etapie kursu każdy z uczestników ma nieograniczony dostęp do zamkniętej grupy na Facebooku. Tam może (nie czekając na webinar) wrzucić temat, który go nurtuje, jakiś kłopot do rozwiązania, może jakąś branżową ciekawostkę lub po prostu pytanie czy wątpliwość. Każdy moduł zwieńczony jest zadaniem domowym (ja też wykonuję zadanie, aby pokazać przykład) oraz case’ami, dotyczącymi danego tematu.

Powtórzę: ten program zamienia laika w dobrze zarabiającego pośrednika. I co ciekawe, w grupie mamy zarówno początkujących pośredników, nawet takich, którzy jeszcze nic nie sprzedali, a dopiero postanowili podjąć pracę w zawodzie, jak i doświadczonych przedsiębiorców, szefów biur z wieloletnim doświadczeniem.

Wszyscy uczestnicy do tej pory uznali, że najwyższą wartością programu są nasze cotygodniowe spotkania. Masz mnie na żywo przez 2-3 godziny! Masz swojego wykładowcę na wyłączność!

DOROTA: Cóż, brzmi to rzeczywiście dobrze. Do kogo zatem jest kierowany ten program? Kto powinien się tym zainteresować?

BASIA: Do programu może dołączyć każdy, kto chce komfortowo pracować i zarabiać jako pośrednik w obrocie nieruchomościami.

DOROTA: Basiu, powiedz zatem, kiedy i gdzie można zacząć. Z kim się kontaktować w razie pytań, gdzie zaczerpnąć informacje?

BASIA: Za nami pierwsza edycja programu. Informacje na temat kolejnych edycji można znaleźć w social mediach (zwłaszcza na FB). Jeśli chcesz być na bieżąco, zadbaj, by trafić na listę mailingową. Dzięki temu będziesz otrzymywać regularnie nie tylko informacje, ale też korzystne oferty. Jeśli masz jakieś pytania, to zapraszam na stronę www.basiadomarus.pl/nowoczesny-posrednik lub po prostu do kontaktu telefonicznego. Łatwo mnie wygooglować, więc wierzę, że w razie potrzeby mnie znajdziesz. 

Wszystko o FLIPACH 200 PYTAŃ DO EKSPERTA – Strefa Nieruchomości

Fragmenty książki

  1. JEŚLI PLANUJĘ OBRÓT WIĘCEJ NIŻ JEDNĄ NIERUCHOMOŚCIĄ, CZY MUSZĘ ZAŁOŻYĆ DZIAŁALNOŚĆ GOSPODARCZĄ?
    (str. 13)
    Jeśli będą to tylko dwie nieruchomości i na tym skończysz swoją przygodę z inwestowaniem, odradzałbym zakładanie działalności gospodarczej. Zwyczajnie się to nie opłaca i raczej nie będziesz miał z tego powodu problemów natury prawnej lub innych. Jeśli natomiast planujesz obracać STREFA ROZWOJU OSOBISTEGO książki nieruchomościami w dłuższej perspektywie czasowej, trzeba założyć działalność gospodarczą zarejestrowaną na własne nazwisko. Po czwartym roku inwestowania, według mojej strategii NSIN (Najskuteczniejszej strategii inwestowania w Nieruchomości), warto przekształcić swoją jednoosobową działalność gospodarczą na spółkę prawa handlowego (spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością lub komandytową). Ustawa o prowadzeniu działalności gospodarczej z 1994 roku mówi o tym, że jeżeli robisz coś w celach zarobkowych i powielasz te działania, jesteś zobowiązany do założenia działalności gospodarczej.
  2. JAK ZACZĄĆ, MAJĄC 30 TYS. ZŁ?
    (str.21)
    Zbadaj lokalny rynek nieruchomości i ustal cenę zakupu, korzystając ze wzoru powodzenia inwestycji, który proponuję na mojej stronie. Wybierz nieruchomość wzorcową. Kwestia finansowania inwestycji za pomocą kredytu jest za każdym razem indywidualna i zależy od wielu czynników: Twojej historii kredytowej, Twojej aktualnej zdolności kredytowej w chwili składania wniosku o kredyt itp. Po zbadaniu rynku wybierz nieruchomość wzorcową, której jesteś pewien. Możesz posiłkować się kredytem mieszkaniowym hipotecznym dla osób fizycznych, na preferencyjnych warunkach, ale może to być także kredyt gotówkowy inwestycyjny lub obrotowy w ramach konta firmowego. Jak widzisz, możliwości jest pełen wachlarz.
  3. JAKIE JEST RYZYKO PORAŻKI, GDY INWESTUJEMY W DUŻYCH MIASTACH, KTÓRYCH NIE ZNAMY? (str. 22-23) Osobiście polecam inwestować w miastach wojewódzkich. To najbezpieczniejszy rynek dla tego typu działań. Odradzam mniejsze miejscowości. Miasto „idealne” powinno charakteryzować się dużą populacją, przemysłem; powinno przyciągać mieszkańców z okolicznych miejscowości oraz z innych województw możliwością podjęcia pracy, nauki i studiów. Większość miast wojewódzkich spełnia te wymagania. Niezależnie, czy jest to Opole, Białystok, Kielce czy Szczecin, Kraków, Poznań, Wrocław lub Warszawa – we wszystkich tych miastach uczestnicy moich warsztatów skutecznie inwestują i odnoszą sukcesy. Rozważając daną miejscowość pod kątem inwestycji w nieruchomości, musisz określić, jakie jest na danym rynku zapotrzebowanie na mieszkania oraz jaka jest wysokość rocznego obrotu na rynku mieszkań. Możesz to oczywiście porównywać z innymi miastami, także przeliczając wysokość obrotu na liczbę mieszkańców. Na przykład jeżeli w Krakowie rocznie sprzedaje się 2 tysiące mieszkań, a Kraków ma 800 tys. mieszkańców, stosunek tej liczby do wielkości populacji wynosi 0,25 proc. W innym mieście (dajmy na to w Lublinie) rocznie sprzedaje się 1,5 tys. mieszkań, a populacja liczy 300 tysięcy, zatem stosunek rocznego obrotu na rynku mieszkań do liczby mieszkańców wynosi 0,5 proc. (przyjąłem dane fkcyjne). Analizując w ten sposób rynek, przyglądając się liczbie zawieranych rocznie transakcji, jesteśmy w stanie ocenić, gdzie sprzedaje się więcej mieszkań w stosunku do liczby mieszkańców. Bezpieczniej jest oczywiście inwestować na rynku, gdzie ten współczynnik jest wyższy. Natomiast nie wyklucza to możliwości inwestowania z powodzeniem w mniejszych miastach, na przykład takich jak Legnica, gdzie jest ok. 100 tys. mieszkańców. Rynek mieszkaniowy w Legnicy zdecydowanie odbiega od warunków w położonym niedaleko Wrocławiu, niemniej jednak to także może być dobry rynek do inwestowania. Wszystko zależy od Ciebie. Sam możesz na własny użytek przeprowadzić takie badania i ustalić procent zbywalności. Zadaj sobie pytanie: gdzie jest większy popyt, gdzie zrobię więcej transakcji? Zasadniczo jeżeli inwestujesz w dużych miastach, ryzyko niepowodzenia jest o wiele niższe niż w mniejszych miastach. Przy czym musisz pamiętać, że inwestycja wymaga Twojej obecności, częstych dojazdów.Jakie są Twoje możliwości w tej kwestii? Jeżeli mieszkasz w odległości do 40 km od miejsca inwestycji i jesteś w stanie w ciągu 30-60 minut dotrzeć do tej nieruchomości, to już bardzo dobrze. Na pewno często pojawi się taka potrzeba. Ale nawet gdy mieszkasz w większym mieście takim jak Łódź, Kraków czy Warszawa, dotarcie do Twojej nieruchomości, szczególnie w godzinach szczytu, może zająć Ci nawet dwie godziny. Dlatego ważne, aby zadać sobie pytanie, czy jesteś w stanie być raz na dwa dni w tej nieruchomości i jej doglądać. Jeśli tak, prace pójdą zdecydowanie sprawniej i poziom ryzyka będzie niższy. 
  4. DECYDUJEMY SIĘ NA ZAKUP KAMIENICY WRAZ Z LOKATORAMI – CO WTEDY? (str. 24-25) Najlepsze rozwiązanie przy tego rodzaju inwestycjach to kupno całej kamienicy. Kamienice niosą ze sobą wiele niespodzianek, więc jeżeli miałbyś się decydować na taką nieruchomość, wtedy najlepiej kupić ją w całości, aby łatwiej nią było zarządzać. Sytuacja, w której kupujesz kamienicę wraz z lokatorami, wydaje się jednak bardziej problematyczna. Musisz bowiem zapewnić mieszkańcom lokale zastępcze. Eksmisja czasami bywa uciążliwa i trudna do przeprowadzenia. Może się okazać, że będziesz miał szczęście i dojdziesz do porozumienia z lokatorami, a oni sami gdzieś się przeniosą, znajdą inne mieszkanie, albo przeprowadzą się do lokalu, który Ty im znajdziesz. Może się jednak zdarzyć, że pojawią się problemy w komunikacji z lokatorami, konieczna będzie eksmisja, co nie należy do łatwych zadań, zwłaszcza wtedy, gdy dochodzą do tego problemy z egzekucją należności od zadłużonych lokatorów. Jednak jest to oczywiście cenne doświadczenie, którego możesz kiedyś zapragnąć. Nabierzesz wprawy i zobaczysz, czy chcesz w taki sposób dalej inwestować, czy nie. 
  5. CO ZROBIĆ, JEŚLI NIE MAM GOTÓWKI? (str.28-30) Gotówka to środek służący dotarciu do celu. Wyobraź sobie, że masz przebyć drogę z Krakowa do Gdańska. Co robisz? Szukasz jakiegoś środka transportu. Czy jego brak sprawi, że Twoje plany nie powiodą się? Podejrzewam, że gdyby Ci bardzo zależało, stanąłbyś na głowie, aby jednak pokonać ten odcinek i dotrzeć do celu. Pożyczyłbyś samochód, kupił lub wynajął. Może przebyłbyś ten odcinek komunikacją publiczną (pociągiem, autobusem), a może poleciałbyś samolotem? Istnieje wiele możliwości i raczej osiągnięcie tego celu nie stanowiłoby dla Ciebie problemu. A teraz masz cel, jakim jest upragniona wolność finansowa, ale okazuje się, że nie masz pieniędzy. Co robisz? Zapewniam Cię, że obserwując uczestników moich warsztatów, stwierdzam, że oni nie mają z tym problemów. Są tak zmotywowani, że działają skutecznie i odnoszą sukcesy. Zorganizowanie kapitału na inwestycję nie stanowi dla nich żadnego problemu. Podejmują różnego rodzaju wyzwania. Na pierwszych stronach mojej książki „Zarabiaj na nieruchomościach” opisuję dokładnie, jak pozyskać kapitał i zorganizować finansowanie inwestycji. Możesz oprzeć się na kapitale obcym – pożyczce od sąsiadów, od rodziny, na kredycie w banku lub na innej formie finansowania nieruchomości. Być może masz nieruchomości, które są nierentowne, może masz sprzęt albo inne środki trwałe, których nie używasz, a które mógłbyś sprzedać. Może masz inne możliwości o których jeszcze nie pomyślałeś? To wszystko można wykorzystać – sprzedać, zastawić, wynająć – i zrealizować swój cel. Jeżeli nie jesteś w stanie otrzymać kredytu, ponieważ nie masz zdolności kredytowej, trzeba się zastanowić, co powinieneś zrobić, aby tę zdolność kredytową stworzyć. Dzisiaj naprawdę na wiele sposobów można sprostać oczekiwaniom banków. Zastanów się, co możesz w tej kwestii zrobić. Jeżeli zdolność kredytowa nie wchodzi na razie w grę, pożycz pieniądze od rodziny, znajomych lub przyjaciół. Jeśli nie ma w Twoim otoczeniu jednej takiej osoby, pożycz od czterech. Może musisz najpierw zdobyć ich zaufanie, a może już je masz? Możesz także pożyczyć od innych inwestorów. Na moich Warsztatach Inwestowania w Nieruchomości uczestnicy pożyczają sobie nawzajem pieniądze. Jest to wspaniałe i niesamowite! Zorganizowanie pożyczki w wysokości 15 tys. zł zajmuje nam półtorej minuty, zorganizowanie pożyczki na 100 tysięcy zajęło nam ostatnio dwa dni. Poza tym dysponujemy spółką finansową benton.pl, która pomaga finansować nieruchomości i stanowi świetną alternatywę dla finansowania bankowego. Sposobów jest wiele. Wszystko zależy od Twojej kreatywności. Jeżeli bardzo będziesz chciał kupić daną nieruchomość, pieniądze się znajdą. Ostatnio jeden uczestnik warsztatów z Gdańska zadzwonił i powiedział: „Wojtek, wczoraj kupiłem drugą nieruchomość. Dzisiaj kupiłem trzecią i nie wiem, czy nie popełniłem błędu, bo nie mam już finansowania na tę trzecią nieruchomość. Póki co wpłaciłem tylko zadatek. Czy sobie poradzę?” Odpowiedziałem, że to nie jest żaden problem. I poradził sobie! Jeśli będzie trzeba, pieniądze się znajdą.
  6. CZY NIE LEPIEJ OD RAZU RZUCIĆ PRACĘ I ZAJĄĆ SIĘ INWESTOWANIEM W NIERUCHOMOŚCI NA DUŻĄ SKALĘ? (str.30) Nie, dlatego że szybkie dojście do wolności finansowej jest możliwe tylko wtedy, jeśli pieniądze zarobione podczas inwestowania w nieruchomości reinwestujesz, a nie przejadasz. Dlatego lepiej zaciśnij pasa, obracaj swoim kapitałem, aby go szybko pomnożyć. Zachowaj pracę i stały dochód, który pozwoli Ci normalnie żyć i finansować bieżące potrzeby. To jest według mnie najwłaściwsza ścieżka rozwoju dla początkującego inwestora i najlepszy sposób na osiągnięcie wolności finansowej. Poza tym pamiętaj, że to praca daje Ci dobrą zdolność kredytową. Lepszą zdolność kredytową ma się na etacie, niż wtedy, gdy prowadzimy własną działalność gospodarczą. Zachęcam Cię więc do tego, abyś wytrwał w pracy jak najdłużej. Polecam Ci lekturę książki Roberta Kiyosakiego pt. „Zanim rzucisz pracę w korporacji” dostępną w sklepie internetowym www.skleprentiera.pl.

Polecamy książki – Strefa Nieruchomości

Polecamy (Nr 8 str. 80)

Polecamy książki

Autor: Wojciech Orzechowski
Zarabiaj na nieruchomościach

Książka dostępna również w wersji: audiobook, e-book oraz w wersji anglojęzycznej.
Wojciech Orzechowski przeprowadzi Cię przez cały proces inwestycyjny. Bez ryzyka. Z gwarantowaną szansą na duży zysk. Ta książka to kompendium wiedzy
na temat osiągnięcia wolności finansowej. Nie przegap Swojej szansy!

Fragment książki „Zarabiaj na nieruchomościach”, rozdział VI, str. 65-69

Wady ukryte w mieszkaniu

Przybliżę Ci teraz lepiej temat dotyczący cech nieruchomości, które mogą mieć negatywny wpływ na przyszłą Twoją transakcję szybkiej jej sprzedaży. Może
się zdarzyć tak, że kupowana przez Ciebie nieruchomość jest już wyremontowana. Nie jest to zaprzeczeniem wcześniejszych założeń dotyczących zarobku na danej inwestycji. Po prostu możesz kupić, wyremontować i sprzedać z zyskiem lub kupić wyremontowaną i także sprzedać z zyskiem. Jeśli sprzedający zaproponuje
Ci cenę sprzedaży na tyle atrakcyjną, abyś mógł ją dalej odsprzedać z zyskiem, to również możesz w taką nieruchomość zainwestować. Przewagą na pewno jest
to, że jeżeli kupujemy mieszkanie do remontu, możemy je odnowić dokładnie wg naszego uznania. Nieruchomość już wyremontowana może nie być spójna sama w sobie pod względem wykończenia, nie wszystkie elementy mogą do siebie pasować. Jeśli mieszkanie jest już odnowione, musimy zaufać ekipie remontowej, pracującej dla poprzedniego inwestora. Jeżeli remont był wykonywany w celu sprzedaży mieszkania, to szczególnie należy zwrócić uwagę na jakość jego wykonania, żeby się nie okazało, że prace zostały ukończone nienależycie. Pytaniem jest, czy na wykonane elementy sprzedawca dał gwarancję. Szczególnie należy zwrócić uwagę na warunki gwarancji montażu okien, futryn i drzwi wewnętrznych, drzwi wejściowych, paneli podłogowych, kaloryferów, elektryki i hydrauliki. Wszystkie te elementy powinny być przygotowane zgodnie ze sztuką budowlaną.

1. OKNA

Jeżeli chodzi o okna, zwróć uwagę, czy są zamontowane równo w pionie i w poziomie, czy przy montażu nie powstały żadne uszkodzenia oraz na to, czy okna
się nie rozklejają. Sam byłem zmuszony reklamować okna, które na spojeniach w narożnikach niestety rozszczelniły się. Otwórz na próbę każde skrzydło z każdego okna i zobacz, czy odpowiednio się ono zamyka. Oczywiście, jeżeli nie zamyka się odpowiednio, może to być winą ustawień samego skrzydła, a to można wyregulować. Należy zatem sprawdzić przed zakupem mieszkania, czy okno zostało należycie zamontowane, wyregulowane i uszczelnione. Tak samo zweryfikuj montaż parapetów.

2. DRZWI

Sprawdź także montaż drzwi, które tak jak okna powinny być odpowiednio wypoziomowane i trzymać pion. Sprawdź także dźwiękoszczelność i jakość materiału. Przeprowadź test, polegający na mocnym zamknięciu drzwi tak, aby trzasnęły o futryny, a potem sprawdź, czy nic złego z nimi się nie stało. Możesz wykonać
to sam lub dla bezpieczeństwa poproś Właściciela. W codziennym użytkowaniu, a szczególnie gdy mamy małe dzieci lub wrażliwą na hałas żonę lub teściową
– drzwi mogą trzaskać znacznie częściej:). Pytanie, co się wtedy stanie ze ścianą przy drzwiach, wykończeniem oraz z samymi drzwiami. Zweryfikuj także,
czy drzwi mają uszczelki. Jeżeli zostały już wymienione drzwi wejściowe, to zapewne posiadają gwarancję, pod warunkiem, że zostały zamontowane w zgodzie
ze sztuką budowlaną. Sprawdzamy zatem, czy trzymają pion i czy nie są już widoczne jakieś zniekształcenia drzwi. Pianka montażowa potrafi z czasem wypchnąć drzwi, co sprawi, że ich tafla będzie się zniekształcać.

3. PODŁOGI

Podłogi również powinny być położone zgodnie z założeniami sztuki budowlanej. Zazwyczaj panele, czy deski podłogowe w instrukcji montażu mają zaznaczone warunki uznania ewentualnych reklamacji. Najkrótsza część panelu lub deski nie powinna mieć mniej niż 30 cm, a ich łączenia powinny na zmianę się przeplatać. Warto oderwać listwę przypodłogową, która jest przy panelu, czy desce w zetknięciu ze ścianą, aby zobaczyć, czy montażysta zostawił minimum 1 cm odległości
od ściany. Podłoga podczas użytkowania „pracuje”, pod wpływem ciepła materiał może się rozszerzać. Sytuacja taka sprawi, że panele, parkiet czy deski uwypuklą się. Prawdopodobieństwo takie jest zwiększone, jeżeli odległość zamontowanych paneli od ściany nie została właściwie zachowana.

4. ŚCIANY

Poproś o projekt mieszkania, o ile taki jest dostępny. Jeśli właściciel nim nie dysponuje, dostaniesz go w odpowiedniej komórce spółdzielni mieszkaniowej
lub administracji. Zwróć uwagę, czy ściany były przebudowywane. Jeżeli takie zmiany były i ściany zmieniły swoje miejsce, to dowiedz się, czy inwestor wykonał prace, uzyskując pozwolenie na budowę (w przypadku zmian dotyczących ścian działowych takie pozwolenie nie musi być konieczne). Sprawdź sam, czy obecne prawo budowlane wymaga takich pozwoleń. Ponadto, w przypadku modyfikacji sieci elektrycznej w mieszkaniu, wymagane jest stworzenie projektu tej sieci. Jeżeli na ścianach są gładzie, warto posłużyć się latarką w telefonie komórkowym, aby sprawdzić, czy są idealnie gładkie. Światło wydobywające się z takiej latarki dokładnie pokaże Ci wszystkie nierówności. Tym prostym sposobem ocenisz jakość wykonanych prac, nie tylko przy sprawdzaniu mieszkania wyremontowanego, ale także mieszkania własnego, które jest obecnie remontowane.

5. KUCHNIA

Jeżeli kupujesz mieszkanie, w którym kuchnia posiada zabudowę meblową, czyli są tam nowe meble i nowy sprzęt elektryczny – sprawdź, czy jest na to gwarancja i jaki okres pozostał do jej zakończenia. Zweryfikuj, czy meble zostały zamontowane prawidłowo w pionie i w poziomie. Jeżeli mieszkanie było remontowane
i zastosowano płyty gipsowe, należy skontrolować, czy nie ma pęknięć i poprosić o gwarancję, co najmniej roczną, gdyby się okazało, że będą odpadać lub pękać.

6. ŁAZIENKA I UBIKACJA

W łazienkach sprawdź, czy przy położonych glazurach i terakocie ściany trzymają pion, czy może występują odchylenia od pionu oraz czy podłoga trzyma poziom. Warto posłużyć się latarką w telefonie komórkowym, aby sprawdzić, czy wszystkie płytki licują ze sobą. Włącz latarkę i dostaw do ściany. Za pomocą światła zobaczysz, czy płytki są równo położone. Możesz także położyć poziomicę i zweryfikować, czy są pod nią znaczne przerwy. To samo dotyczy podłogi. Jeżeli ekipa remontowa wykonuje wymianę glazury i terakoty w Twoim własnym mieszkaniu, kontroluj podczas prac „pion” i zabezpiecz się w umowie, że jeżeli „piony”
nie zostaną zachowane, wykonawca będzie musiał poprawić wykonane prace lub nie otrzyma wynagrodzenia.

7. INSTALACJA HYDRAULICZNA

Sprawdź należyty stan „hydraulik”, czyli czy nie występują nigdzie przecieki. Skontroluj to bardzo dokładnie. U jednego z moich znajomych okazało się,
że przez ponad miesiąc, w słabo widocznym miejscu, sączyła się woda z nieuszczelnionej złączki pod zlewem, a ponieważ mieszkanie było na parterze, znajomy zalał komuś piwnicę. Gdyby to było na piętrze, szkody u sąsiada na dole byłyby większe. Zapytaj też, gdzie umieszczone są wodomierze (czy mają plomby) oraz
czy są odpowiednie zawory odcinania wody. Miałem przypadek, w którym ekipa budowlana, wymieniając rury doprowadzające wodę do mieszkania, zamontowała tylko zawór odcinania wody zimnej. Zaworu odcinania wody ciepłej już nie wykonali.

8. INSTALACJA GRZEWCZA I ELEKTRYCZNA

Powinieneś też sprawdzić odpowiedni przekrój rur do kaloryferów – jeżeli takie były wymieniane, a także instalację elektryczną. Zażądaj odpowiedniej dokumentacji technicznej potwierdzającej to. Jeżeli wymieniana była instalacja elektryczna i przewody pozostały w tych samych miejscach, wystarczy, że będzie to zrobione na tzw. zgłoszenie budowlane w Urzędzie Miasta. Jeżeli natomiast linie elektryczne zmieniły swoje miejsce, to powinien być wykonany techniczny projekt tych linii, również powinno być uzyskane pozwolenie na budowę (sprawdź, czy obecne prawo tego wymaga). Poproś o zdjęcia z remontu, by zweryfikować, w których miejscach nowe przewody elektryczne zostały położone. Ta informacja przyda Ci się w przypadku dokonywania montażu szafek na ścianach, czy innych elementów, które będą wymagały wiercenia otworów. Tym samym zabezpieczysz się i zminimalizujesz możliwość przewiercenia przewodu elektrycznego. Odkręć dowolne punkty elektryczne typu kontakt, gniazdko i sprawdź, czy ta elektryka jest faktycznie wymieniona. Obejrzyj dokładnie skrzynkę rozdzielczą prądu. Sprawdź, czy jest nowa i czy tam również podłączone są nowe linie elektryczne. Zobacz, czy licznik elektryczny jest zaplombowany i posiada homologację. Zweryfikuj także, ile punktów elektrycznych jest pod daną linią i ile linii w ogóle występuje. Oświetlenie górne powinno mieć oddzielną linię, tak samo jak oświetlenie kontaktowe i kuchnia. Każda linia powinna mieć oddzielny wyłącznik prądu.

Podczas oglądania nieruchomości sprawdzaj po kolei każdy element mieszkania i notuj to, czego możesz użyć w przyszłości, jako argumentu w negocjacjach zbijania ceny. Skontroluj koniecznie takie elementy jak:

  • montaż okien, futryn i drzwi (w tym wejściowych)
  • montaż paneli podłogowych,
  • stan kaloryferów,
  • instalację elektryczną i hydrauliczną,
  • zabudowę kuchenną,
  • szafy wnękowe,
  • sposób położenia glazury i terakoty.

Książka dostępna na: skleprentiera.pl

Jak pozbywać się blokad? – Strefa Nieruchomości

Wojciech Orzechowski (Nr 8 str. 78)

Jak pozbywać
się blokad?

Chciałbym poruszyć temat blokad. Być może jakieś masz. Ja znam je z autopsji. Blokady mogą mieć wpływ na nasze życie, na to, do czego dochodzimy bądź nie.

Kiedy byłem na studiach, bardzo mocno musiałem się skupić na nauce języków. Mój rocznik był eksperymentalny i pomimo że studiowałem ekonomię na KUL-u, miałem 6 godzin angielskiego i 4 godziny niemieckiego w tygodniu. Nigdy nie byłem dobry w tej dziedzinie. Moja lektorka twierdziła, że zupełnie się do tego nie nadaję, i mocno mnie cisnęła. Angielski spędzał mi sen z powiek. Pani na każdych zajęciach raczyła mnie niezbyt przyjemnymi komentarzami, krytykowała mnie na każdym kroku. Zastanawiała się, w jaki sposób dostałem się na studia, mając tak małe umiejętności językowe. Nie zaliczyłem angielskiego na drugim roku i rok trzeci musiałem robić warunkowo. Studia kończyły się egzaminem FCE, ale oczywiście go nie zaliczyłem. Czułem się totalnym głąbem pod względem językowym. To przekonanie pozostało ze mną na długie lata.
Później okazało się, że nie jestem taki zupełnie beznadziejny, bo mieszkałem we Włoszech przez 2 lata. Tam nauczyłem się języka włoskiego na poziomie komunikatywnym. Kiedy przejeżdżałem przez Niemcy czy Austrię, korzystałem z języka niemieckiego i się dogadywałem. Ale trauma z językiem angielskim była bardzo silna.
Pewnego dnia zgłosiłem się do Szkoły Głównej Handlowej. Postanowiłem zrealizować swój cel i zapisałem się na studia doktoranckie. Jednak moja pani promotor uczuliła mnie, że część egzaminów odbędzie się w języku angielskim. Zestresowałem się – na myśl o tym języku robiło mi się niedobrze. Wróciły wspomnienia
ze studiów. Po kilku oddechach przyszedł mi do głowy pewien pomysł.
W naszym zespole mieliśmy wspaniałą tłumaczkę, Jessicę. Jessica przetłumaczyła niektóre moje książki na angielski. Poprosiłem ją, by mnie podszkoliła, ostrzegłem ją równocześnie, że mój poziom angielskiego jest marny i będzie to dla niej naprawdę trudne zadanie. Jessica uparła się, żebyśmy porozmawiali
po angielsku. Wzbraniałem się przed tym, nie używałem przecież języka przez 20 lat, ale w końcu uległem. Umówiliśmy się na rozmowę. Okazało się, że poszło całkiem gładko i wcale nie jestem takim głąbem. Rozmawialiśmy przez godzinę. Jessica mnie pochwaliła i… zostałem odblokowany.
Kiedy przyjechał do Polski Robert Kiyosaki, miałem okazję z nim rozmawiać. Każdy z nas miał swoją prelekcję podczas konferencji. Przez trzy wieczory porozumiewałem się w języku angielskim. I naprawdę świetnie mi szło. Gdyby nie upór Jessiki, nie odzyskałbym swobody w tym zakresie. Jestem jej naprawdę wdzięczny. Oczywiście nie znaczy to, że nagle stałem się mistrzem. Jeszcze wiele pracy przede mną – muszę podszkolić gramatykę, przypomnieć sobie słownictwo. Ale najważniejsze, że odzyskałem pewność siebie w tym temacie i już się nie obawiam.
Wróćmy jeszcze na chwilę do lektorki ze studiów. Co ona ze mną zrobiła? Założyła blokadę, sprawiła, że mój umysł się poddał
A co sprawia, że Ty nie chcesz podjąć jakiegoś działania? Co sprawia, że się poddajesz, odpuszczasz? Być może ktoś powiedział Ci, że się do tego nie nadajesz.
A może się okazać, że jest zupełnie odwrotnie. Nie daj sobie wmówić negatywnych rzeczy.
Moja druga blokada dotyczyła sportu. Pamiętam lekcje WF-u w szkole… W podstawówce zawsze jako ostatni przybiegałem na metę. Wiedziałem, że jestem słaby. Tę myśl potęgował fakt, że byłem pulchniutki. Dopiero w liceum zacząłem z tego wyrastać. Będąc w liceum, miałem jednak wypadek i nie mogłem ćwiczyć. Złamałem nogę w połowie lipca, a do szkoły wróciłem dopiero w grudniu. Odbyłem rehabilitację, a po roku wyjęto mi śruby i noga była zupełnie niewładna. Czułem więc, że nie jestem najlepszym sportowcem.
Kilkadziesiąt lat później spotkałem na swojej drodze wielu ludzi, którzy fascynowali się sportem – kolarstwem, pływaniem, bieganiem. O ile te dwie pierwsze dyscypliny były dla mnie niezłą rozrywką, o tyle biegania nie znosiłem. Wolałem raczej pospacerować z kijami od nordic walking. Jeden z uczestników moich warsztatów któregoś dnia starał się mnie zachęcić do biegania. Ale ja byłem oporny. Wiedziałem, że się do tego nie nadaję. Nie chciałem doświadczyć tego nieprzyjemnego bólu w klatce piersiowej, zadyszki.
Jednak podczas jednego z treningów nordic walking stało się inaczej. Pomyślałem, że spróbuję się przebiec. Poczułem się niesamowicie. Zdałem sobie sprawę,
że mogę biegać. 30 lat wcześniej wuefista nałożył mi blokadę, a teraz się z niej wyzwoliłem.
Jeden ze znajomych powiedział mi, że po pierwszych 3 km jest o wiele łatwiej. I to prawda. Zacząłem biegać dystanse 5-kilometrowe. Trenowałem systematycznie. Po kilkunastu treningach okazało się, że nie łapię już zadyszki, że nie muszę się zatrzymywać. Osiągnąłem też niesamowity w moim mniemaniu sukces! Do dziś pamiętam dzień, w którym osiągnąłem wynik 5,54 min na 1 km. To był piąty z kolei kilometr w lesie. Dałem z siebie wszystko. Co prawda, na następnym treningu miałem już gorszy czas. Ale przyszedł później moment, że poprawiłem wyniki. I już wcale nie mam blokady. Okazuje się, że daję radę! Zastanów się więc, jak jest
u Ciebie. Być może jesteś w stanie zrobić więcej i lepiej. Zachęcam Cię do tego. Pokonuj blokady

Blokady – Strefa Nieruchomości

Mariola Kędzierska (Nr 8 str. 75)

Blokady
CO RÓŻNI INWESTORA
OD ŚWIETNEGO INWESTORA?

Andrzej od 4 lat „siedzi” w nieruchomościach. Zaczynał od flippów na mieszkaniach – najpierw spróbował sam i prawie stracił pieniądze, potem skończył szkolenie i krok po kroku zaczął działać coraz skuteczniej. Teraz sprzedaje/remontuje 15 mieszkań rocznie, co dla niego, chłopaka z niebogatej rodziny z małego miasteczka, jest wielkim wynikiem. Marzy mu się branża deweloperska. Niektórzy jego znajomi, którzy zaczęli działać w podobnym czasie, weszli już w ten proces – jego wciąż coś hamuje. Był nawet na szkoleniu prowadzonym przez doświadczonego dewelopera-praktyka, ale niewiele to zmieniło.

Być może zastanawiasz się dlaczego? By się tego dowiedzieć, równie dobrze można po prostu zapytać – co różni inwestora od świetnego inwestora? Odpowiedź tak naprawdę znasz, znam ją również ja – ale nie zawsze jest wygodna. Brzmi bowiem: podejście do problemów. Właśnie to różni inwestora od świetnego inwestora. Każdemu trafiają się trudności – mniejsze i większe. Każdemu między inwestycjami i w ich trakcie przytrafia się po prostu życie. To jak dobrze identyfikujemy blokady, nazywamy problemy, rozpoznajemy niewspierające przekonania i transformujemy je, by działać – przekłada się na skuteczność. Ostatnio Andrzejowi trafiła się nie lada okazja. Dzięki sieci kontaktów wpadła mu w ręce szansa zakupu kawałka ziemi, wprost idealnego pod małe osiedle domków (tuż obok jest większe i domy tam sprzedają się jak świeże bułeczki). Andrzej skorzystał. Okazało się jednak, że ma problem ze swoim własnym „szklanym sufitem”
i sabotują go… jego własne myśli!

Andrzej chciał czuć się inaczej: pragnął czuć satysfakcję z pracy i znów być zadowolonym z siebie. Chciał odważnie i rozsądnie realizować swoją wymarzoną inwestycję. Dlatego te elementy znalazły się ostatecznie w prawej części tabeli, która przedstawia stan pożądany, w postaci zdrowych myśli, pożądanych emocji
i działań. W ramach metody RTZ każda z myśli/przekonań, która ma z nami zostać, musi być sprawdzona za pomocą 5 zasad zdrowego myślenia. Andrzej musiał przyjrzeć się każdej myśli, którą napisał w części B i zdecydować, czy jest „zdrowa”. W tym celu odpowiadał sobie na pytania zgodnie ze schematem Maultsby’ego jr.: 1) Czy ta myśl jest oparta na oczywistych faktach? 2) Czy ta myśl chroni moje życie i zdrowie? 3) Czy ta myśl pomaga mi osiągać bliższe i dalsze cele? 4) Czy ta myśl pomaga mi unikać najbardziej niepożądanych konfliktów lub sobie z nimi radzić? 5) Czy ta myśl pozwala mi czuć się tak, jak chcę się czuć, bez nadużywania żadnych substancji?

Czas naglił, a Andrzej się miotał i nie mógł podjąć decyzji. Budować czy sprzedać? Realizować marzenie czy nie ryzykować nowym działaniem? W końcu przypadkiem opisał swoją sytuację znajomej psycholożce i… otrzymał skuteczną pomoc! Poznał narzędzie do zapanowania nad swoimi myślami i podjęcia racjonalnej decyzji. RTZ – to Racjonalna Terapia Zachowania, metoda stworzona przez profesora Maxie C. Maultsby’ego jr. Dzięki niej Andrzej rozpoznał, które myśli mu nie służą i sprawdził, czy mają sensowne podstawy. Okazało się, że nie mają oparcia w faktach – ciągną się za nim jak niechciany bagaż, a to jak kiedyś widzieli go inni, ma się nijak do rzeczywistości. Dzięki RTZ Andrzej zamienił niezdrowe myśli na takie, które go wspierają i jednocześnie mają oparcie w rzeczywistości. Teraz łatwiej mu skutecznie realizować swoje projekty. Jak to osiągnął? W ramach RTZ Andrzej najpierw wypełnił lewą część schematu. Choć kolejność wypełniania tabeli jest w zasadzie dowolna, numery ilustrują, w jakiej kolejności najłatwiej to robić. Lewa część ilustruje sytuację bieżącą, dlatego od niej należy zacząć.

1. A. Zdarzenie aktywujące (krótki opis, co się wydarzyło lub sytuacji, w której jesteś) Dostałem świetną ofertę zakupu ziemi odpowiedniej pod osiedle domków, które mi się marzy jako kolejny krok rozwoju w biznesie. Kupiłem ją. Pora na decyzję, czy spełniam
marzenie czy odsprzedam ziemię komuś i zapominam o sprawie.
7. ZA Test spostrzeżeń kamerą. (Sprawdź, czy wszystko co zapisałeś w rubryce A to fakty. A może zapisałeś coś, czego nie zarejestrowałaby kamera video? Osobiste opinie dopisz do B)
4. B. Dialog wewnętrzny (Szczere myśli o A, bez cenzurowania) Jestem za cienki na to. Nigdy tego nie robiłem. To ryzykowne. I tak mam szczęście, że nauczyłem się zarabiać na flipach – deweloperka to już za wysokie progi… Dobrze mi teraz idzie z Excelem, umiem
liczyć wydatki inwestycyjne, ale przecież pamiętam co mówiła nauczycielka matmy: „ty się Jędruś lepiej od wyliczeń trzymaj z daleka, za głupi na to jesteś. Na czym jak na czym, ale na tym, to się wyłożysz!”. Pewnie przy inwestycji takiego kalibru już wyjdą moje braki.
8. ZB Zdrowa debata z B. (Nowe zdrowe myśli zamiast niezdrowych myśli z rubryki B)
2. C. Odczucia emocjonalne (Co czułeś – np. przygnębienie, smutek, złość itd.) Czuję się zestresowany. Czuję lęk przed decyzją i frustrację, że tak się miotam. Jestem zły na siebie.5. ZC Oczekiwane nowe emocje
3. D. Działanie (Co zrobiłeś) Marnuję czas. Nie jestem w stanie skupić się na konkretach, bo wciąż myślę, co mam robić. Odwlekam.6. ZD Oczekiwane nowe działania

Zdrowe myślenie wymaga pozytywnej odpowiedzi co najmniej 3 z powyższych pytań. Czym jednak są te „zdrowe myśli”? Niestety – nawet nasze zdrowe mózgi nam ich nie gwarantują. Nigdy nie jest też tak, że ktoś myśli jedynie „zdrowo” lub „niezdrowo” – to poszczególne myśli lub przekonania można tak ocenić, a nie całość. To, co zdrowe dla jednej osoby – nie musi być zdrowe dla innej. To, co zdrowe jest dla kogoś dziś, nie musi być zdrowe w innym czasie
lub innej sytuacji. No i wreszcie – nie wszystkie zasady /pytania mają zastosowanie we wszystkich sytuacjach, a zdrowe możemy tu rozumieć jako „pożyteczne dla danej osoby”. U Andrzeja okazało się, że myśl „za cienki jestem na to” nie jest zdrową myślą! Andrzej musiał ją zastąpić inną, która nie tylko go wspiera, ale też taką, w którą może uwierzyć. To nie było łatwe i nie przyszło od razu. Po namyśle, Andrzej wypełnił prawą stronę tabeli w następujący sposób, gdzie ZA – znaczy „zdrowe A”, ZB – „zdrowe B” itd.:

1. A. Zdarzenie aktywujące (krótki opis, co się wydarzyło lub sytuacji, w której jesteś) Dostałem świetną ofertę zakupu ziemii odpowiedniej pod osiedle domków, które mi się marzy jako kolejny krok rozwoju w biznesie. Kupiłem ją. Pora na decyzję, czy spełniam marzenie czy odsprzedam ziemię komuś i zapominam o sprawie.7. ZA Test spostrzeżeń kamerą (Sprawdź, czy wszystko co zapisałeś w rubryce A to fakty. A może zapisałeś coś, czego nie zarejestrowałaby kamera video? Osobiste opinie dopisz do B) Dostałem ofertę zakupu ziemi i kupiłem ją.
4. B. Dialog wewnętrzny (Szczere myśli o A, bez cenzurowania) Jestem za cienki na to. Nigdy tego nie robiłem. To ryzykowne. I tak mam szczęście, że nauczyłem się zarabiać na flipach – deweloperka to już za wysokie progi… Dobrze mi teraz idzie z Excelem, umiem liczyć wydatki inwestycyjne, ale przecież pamiętam, co mówiła nauczycielka matmy: „ty się Jędruś lepiej od wyliczeń trzymaj z daleka, za głupi na to jesteś. Na czym jak na czym, ale na tym, to się wyłożysz!”. Pewnie przy inwestycji takiego kalibru już wyjdą moje braki.8. ZB Zdrowa debata z B (Nowe zdrowe myśli zamiast niezdrowych myśli z rubryki B) Dzięki szkoleniu i spotkaniom branżowym mam większą wiedzę na temat deweloperki niż 99,9% społeczeństwa. Prawdopodobnie wiem też więcej niż niektórzy skuteczni deweloperzy, którzy kiedyś zaczynali „na wariata”. Nikt nie może ocenić, czy jestem za cienki czy nie, dopóki nie spróbuję.
2. C. Odczucia emocjonalne (Co czułeś – np. przygnębienie, smutek, złość itd.) Czuję się zestresowany. Czuję lęk przed decyzją i frustrację, że tak się miotam. Jestem zły na siebie.5. ZC Oczekiwane nowe emocje. Satysfakcja, zadowolenie, odwaga, ekscytacja
3. D. Działanie (Co zrobiłeś) Marnuję czas. Nie jestem w stanie skupić się na konkretach, bo wciąż myślę, co mam robić. Odwlekam.6. ZD Oczekiwanie nowe działania. Buduję osiedle domków, robiąc po kolei to, co należy.
4. B. Dialog wewnętrzny (Szczere myśli o A, bez cenzurowania) Jestem za cienki na to. Nigdy tego nie robiłem. To ryzykowne. I tak mam szczęście, że nauczyłem się zarabiać na flipach – deweloperka to już za wysokie progi… Dobrze mi teraz idzie z Excelem, umiem liczyć wydatki inwestycyjne, ale przecież pamiętam, co mówiła nauczycielka matmy: „ty się Jędruś lepiej od wyliczeń trzymaj z daleka, za głupi na to jesteś. Na czym jak na czym, ale na tym, to się wyłożysz!”. Pewnie przy inwestycji takiego kalibru już wyjdą moje braki.8. ZB Zdrowa debata z B (Nowe zdrowe myśli zamiast niezdrowych myśli z rubryki B). To, że kiedyś byłem słaby z matmy niekoniecznie znaczy, że jestem na to za głupi. Może to nauczycielka była słaba i nie umiała wytłumaczyć? Skoro teraz potrafię praktycznie używać matematyki, znaczy to, że sobie radzę! W głębi ducha wiem, że gdy nie będę pewien swoich wyliczeń, będzie to wynikało z niepewności danych, które mam, a nie mojej kompetencji matematycznej. Wtedy skonsultuję się z kimś doświadczonym.

Gdy niezdrowych myśli jest więcej, każda z nich powinna znaleźć swoją zdrową następczynię (chyba, że akurat zmiana choćby jednej, totalnie niweluje siłę rażenia całej reszty – bywa i tak). Dlatego w podobny sposób Andrzej rozpisał myśl „za głupi jesteś”.

Dzięki powyższej analizie, Andrzej zobaczył, jak dobrze służą mu nowe myśli i jak bardzo nieracjonalne były te stare. Gdy niezdrowe myśli nawykowo wrócą do niego – od razu je rozpozna i zakwestionuje. Choć Andrzej to fikcyjna postać, stworzona na potrzeby niniejszego artykułu, Racjonalna Terapia Zachowania to potężna metoda, która może faktycznie pomóc Ci nie tylko być skuteczniejszym inwestorem, ale też stać się skuteczniejszym w… Twoim życiu. To niezwykle wszechstronne narzędzie, które można zastosować do analizy problemów emocjonalnych, poznawczych, społecznych, a nawet duchowych. Działa szybko
– a rezultaty są długofalowe. Nadaje się do problemów i profilaktyki. W swoim czasie, jej autor: Maxie C. Maultsby jr. marzył, by wprowadzić ją do szkół
– to doskonale obrazuje jak bardzo jest praktyczna. Choć marzenie się nie ziściło – możemy sami wprowadzić narzędzie do naszego życia. Wypróbuj – może dzięki temu wskoczysz na kolejny poziom samoświadomości? A jeśli chcesz poznać lepiej tę metodę, zajrzyj do książek Maxie C. Maultsby’ego jr.: „Racjonalna terapia zachowania. Podręcznik terapii poznawczo-behawioralnej” lub nieco bardziej przystępnego tytułu: „ABC Twoich emocji”

Mariola Kędzierska

Certyfikowany coach, inwestor, przedsiębiorca. Ekspert od stresów krótkich i przewlekłych. Pomaga zestresowanym poprawiać komfort swojego życia. I sięgać po więcej! Absolwetka Warsztatów WIWN®.

Jak pociąg jest w tunelu, to się z niego nie wysiada. – Strefa Nieruchomości

Aneta Nagler (Nr 8 str. 73)

Jak pociąg jest w tunelu, to się z niego nie wysiada.
CZYLI O TYM, CO INWESTOR MOŻE ZROBIĆ W KRYZYSIE SPOWODOWANYM
KORONAWIRUSEM?

Rozmawiam z Adamem Szaranem i Romanem Kawszynem na temat naszego strachu w czasach koronawirusa. Co robić, aby nie dać się zwariować w natłoku zewsząd bombardujących nas destrukcyjnych informacji? A może należy zastanowić się, na co mamy wpływ, i wokół tego zbudować oazę przetrwania?
Twórcy Al Fianco Partners pomogą nam zrozumieć, w czym tkwi nasza siła i co jest kluczową wartością. Dlatego, szczególnie dziś, w czasach zamętu
i niepewności, ważne, aby umieć celebrować dotychczasowe sukcesy i przypominać sobie, w czym jesteśmy dobrzy.

Nie będę Was pytała o złotą receptę: co robić w czasach „koronawirusa”, ponieważ z pewnością mi jej nie podacie. Jak jednak zminimalizować panikę i strach, gdy inwestujemy w nieruchomości?

Roman: Sytuacja się zmienia z dnia na dzień. Dotychczas kupowaliśmy, remontowaliśmy, sprzedawaliśmy. Poprzez brak możliwości dotychczasowej strategii
i realizowania naszych planów, wkrada się do umysłu panika i strach. I one nie są teraz najlepszymi doradcami.

Adam: Dookoła słychać, że to jest okres, który musimy przeczekać. Jeżeli czekamy na powrót „normalności”, to trzeba sobie powiedzieć głośno, że… to jest właśnie nasza, aktualna normalność. Dlatego klucz tak naprawdę nie jest ukryty w czekaniu, tylko w dostosowaniu się do nowej sytuacji i na działaniu – tu i teraz, w ramach zasięgu naszego wpływu. Możemy wchodzić w działania, które wydają nam się perspektywiczne, chociaż nie wiemy, do czego one tak naprawdę doprowadzą, mimo braku pewności co do ich skutku. Kiedy puszczamy dziecięcą zabawkę – bączka – to oś obrotu początkowo jest równo w pionie, ale później zmienia swoje położenie, wychyla się w różne strony. To jest symbol tego, że w czasie działania może się pojawić coś, co nas zaskoczy – nowe szanse, możliwości. To znaczy, że z działania biorą się dodatkowe efekty, pomysły. Samo działanie sprawia, że poszerzają się nasze możliwości.

Czy kryzys może uruchomić w nas inne kierunki działania i być szansą na „nowe”?

Roman: Wg mnie znajdujemy się w pewnego rodzaju kryzysie. I na początku warto sobie powiedzieć, że jest on dla nas pewną możliwością. Natomiast etymologicznie, z języka greckiego, kryzys oznacza podział. A podział jest swego rodzaju szansą. Z jednej rzeczy tworzą się co najmniej dwie nowe. A rzeczy nowe zawsze są jakąś nową opcją realizacji.

Jak więc reagować i co robić, by dobrze tę szansę wykorzystać?

Roman: Zacznę od Ewangelii Mateusza. Jezus mówi: „Pojawi się wielu fałszywych proroków i wielu w błąd wprowadzą”. Sytuacja kryzysowa, czyli nowa, to taka, w której nikt się do tej pory nie znalazł. A pojawia się wielu, którzy mówią, że wiedzą, jak działać, wiedzą o co chodzi, i znaleźli już wyjście. Pierwsza zasada – żadnych pochopnych ruchów. Wielu dziś powie: „kupcie bitcoiny”, „kupcie metale”, „kupujcie na giełdzie”. Wielu da nam złote rady. A tak naprawdę nie wiemy, co zadziała. Wiemy natomiast, że jeśli będziemy działać w panice, to możemy popełnić błędy. Najpierw musimy chwilę odczekać, uspokoić się. Wszyscy jesteśmy w sytuacji pewnego rodzaju szoku, na który de facto nikt nie był przygotowany. Jesteśmy w sytuacji straty. Straciliśmy możliwości dotychczasowego funkcjonowania. Będąc w sytuacji straty, musimy dać sobie trochę czasu. Oswoić się z nią.

A może powinniśmy zmienić kierunek myślenia, aby oswoić nasz strach? Zadać sobie pytanie, na co mamy wpływ?

Roman: Kiedyś pewien mądry człowiek – Ojciec Ludwik, powiedział mi, że jak pociąg jest w tunelu, to się z niego nie wysiada. Miał rację. Co nam da nagłe, gwałtowne zachowanie? W sytuacji niespodziewanej, takiej, w jakiej stawia nas teraz rynek, z pewnością wielu z nas boi się i zadaje sobie pytania: „A co to będzie z moimi inwestycjami, moimi nieruchomościami, kredytami?”. Po pierwsze należy zmienić fokus. W pierwszych dniach pracy zdalnej wchodziłem na social media, czytałem wszelkie relacje. I zauważyłem, że zaczynam się bać. Dlaczego? Bo widzę cały czas komunikaty: śmierć – liczba osób, zakażeni – liczba osób, Hiszpania, Włochy – co tam się dzieje itp. To stawało się moją rzeczywistością. Świat zaczął zmierzać ku przepaści… Zacząłem szukać dobrych wiadomości.
To
przynosiło mi pewnego rodzaju ulgę.

Adam: Media generalnie koncentrują się na krzykliwych nagłówkach. Uwagę przyciąga przemoc i tragedia. Dlatego warto śledzić te portale, które skupiają się
na dobrych wiadomościach. Jeśli chcemy czuć coś innego niż strach, to musimy się fokusować na czymś, co niesie inną emocję. Trzeba też uświadomić sobie, czego się boimy. Tu z pomocą przyjdą „kręgi wpływu” Dr Stephena Coveya. W sytuacji lęku wypisujemy wszystko, czego tak naprawdę się boimy i dzielimy te rzeczy na takie, na które mamy wpływ i na które nie mamy wpływu. „Rozgryzając” w ten sposób własny lęk, można zobaczyć, co stanowi źródło naszego niepokoju. Najczęściej czujemy strach „bo koronawirus”, „bo flipp w przygotowaniu, a tu kryzys”, ale nie wiemy do końca, czego się boimy. Jak rozpiszemy sytuację, to widać, że się boimy o zdrowie bliskich, o to, że stracimy pieniądze, że zostaniemy na jakiś czas z dobrem materialnym w postaci mieszkania i będzie trzeba je inaczej zagospodarować. Kiedy zaczniemy to szczegółowo analizować, możemy dojść do ostatecznego wniosku, że sobie poradzimy. Jeżeli wiemy, z czym się mierzymy, to strach może się zmniejszyć.

Roman: Warto też tworzyć plan dnia i być zdyscyplinowanym. Takie malutkie sukcesy będą dawały siłę. Koniecznie zobacz, jak wyglądają Twoje wydatki. Może jesteś w stanie zrezygnować z pewnych abonamentów: YouTube Premium, Netflix, inne niepotrzebne w tym momencie. Albo może wybierz tańsze opcje. Być może troszkę zaoszczędzisz. Tutaj masz na to wpływ, poczujesz sprawczość, a co za tym idzie – większy spokój. Jeśli masz na coś wpływ, to Cię to umocni i da siłę. Nie dlatego, że zaoszczędzisz wiele pieniędzy. Poczujesz, że masz na coś wpływ. Choćby na niewielkie rzeczy. I ta „sprawczość” Twojej decyzji wpływu Cię zbuduje.

Może to jest właśnie ten czas, aby wyznaczyć swoje kluczowe wartości? Jeśli określimy to, co jest dla nas najważniejsze w życiu, to znajdziemy źródło naszego bezpieczeństwa, poczucia wartości, kierunku życiowego i siły.

Roman: Zdecydowanie tak. Ważne, aby umieć celebrować dotychczasowe sukcesy i przypominać sobie, w czym jesteśmy dobrzy. Właśnie w tej chwili. Wiele osiągnęliśmy w życiu właśnie swoim działaniem i myśleniem. Jeśli mamy umiejętności i kompetencje, które sprawiły, że jesteśmy tu, gdzie teraz, to poradzimy sobie również z kryzysem. Umieliśmy dobrze inwestować, wybierać, zarabiać. Przeżyliśmy niejeden stres i niejedną trudną sytuację. To jest czas, aby obejrzeć swoje zdjęcia, certyfikaty, dyplomy. A może warto spojrzeć na dotychczasowe akty notarialne, zdjęcia zrobionych przez siebie flippów. Zdamy sobie wtedy sprawę, ile w nas jest mocy! Te trudności, które pokonaliście w życiu, zbudowały nas i doprowadziły do miejsca, w którym obecnie jesteśmy.

Roman Kawszyn

Skuteczny Handlowiec. Mówca. Trener. Lider i Charyzmatyk. Mąż i Ojciec. Fighter. Teolog. Nauczyciel. Promotor rozwoju. Bomba emocjonalna. Piewca wartości. Menedżer

Adam Szaran

Taktyk i Strateg. Luzak. Coach. Kreator. Pesymista, Realista, nawet Optymista. Ojciec. Mąż. Przyjaciel. Podróżnik. Niespokojny Duch. Socjolog. Jajcarz
i Szczęściarz. Trener.

Roman Kawszyn i Adam Szaran prowadzą od kilku edycji największą w Polsce konferencję dotyczącą inwestowania w nieruchomości – Maraton WIWN®.

Jak pozbywać się blokad? – Strefa Nieruchomości

Tekst: Wojciech Orzechowski

Chciałbym poruszyć temat blokad. Być może jakieś masz. Ja znam je z autopsji. Blokady mogą mieć wpływ na nasze życie, na to, do czego dochodzimy bądź nie.

Kiedy byłem na studiach, bardzo mocno mu- siałem się skupić na nauce języków. Mój rocznik był eksperymentalny i pomimo że studio- wałem ekonomię na KUL-u, miałem 6 godzin angielskiego i 4 godziny niemieckiego w tygodniu. Nigdy nie byłem dobry w tej dziedzinie. Moja lektorka twierdziła, że zupełnie się do tego nie nadaję, i mocno mnie cisnęła. Angielski spędzał mi sen z powiek. Pani na każdych zajęciach raczyła mnie niezbyt przyjemnymi komentarzami, krytykowała mnie na każdym kroku. Zastanawiała się, w jaki sposób dostałem się na studia, mając tak małe umiejętności językowe. Nie zaliczyłem angielskiego na drugim roku i rok trzeci musiałem robić warunkowo. Studia kończyły się egzaminem FCE, ale oczywiście go nie zaliczyłem. Czułem się totalnym głąbem pod względem językowym. To przekonanie pozostało ze mną na długie lata.
Później okazało się, że nie jestem taki zupełnie beznadziejny, bo mieszkałem we Włoszech przez 2 lata. Tam nauczyłem się języka włoskiego na poziomie komunikatywnym. Kiedy przejeżdżałem przez Niemcy czy Austrię, korzystałem z języka niemieckiego i się dogadywałem. Ale trauma z językiem angielskim była bardzo silna.
Pewnego dnia zgłosiłem się do Szkoły Głównej Handlowej. Postanowiłem zrealizować swój cel i zapisałem się na studia doktoranckie. Jednak moja pani promotor uczuliła mnie, że część egzaminów odbędzie się w języku angielskim. Zestresowałem się – na myśl o tym języku robiło mi się niedobrze. Wróciły wspomnienia ze studiów. Po kilku oddechach przyszedł mi do głowy pewien pomysł.
W naszym zespole mieliśmy wspaniałą tłumaczkę, Jessicę. Jessica przetłumaczyła niektóre moje książki na angielski. Po- prosiłem ją, by mnie podszkoliła, ostrzegłem ją równocześnie, że mój poziom angielskiego jest marny i będzie to dla niej na- prawdę trudne zadanie. Jessica uparła się, żebyśmy porozmawiali po angielsku. Wzbraniałem się przed tym, nie używałem przecież języka przez 20 lat, ale w końcu uległem. Umówiliśmy się na rozmowę. Okazało się, że poszło całkiem gładko i wcale nie jestem takim głąbem. Rozmawialiśmy przez godzinę. Jessica mnie pochwaliła i… zostałem odblokowany.
Kiedy przyjechał do Polski Robert Kiyosaki, miałem okazję z nim rozmawiać. Każdy z nas miał swoją prelekcję podczas konferencji. Przez trzy wieczory porozumiewałem się w języku angielskim. I naprawdę świetnie mi szło. Gdyby nie upór Jessiki, nie odzyskałbym swobody w tym zakresie. Jestem jej naprawdę wdzięczny. Oczywiście nie znaczy to, że nagle stałem się mistrzem. Jeszcze wiele pracy przede mną – muszę podszkolić gramatykę, przypomnieć sobie słownictwo. Ale najważniejsze, że odzyskałem pewność siebie w tym temacie i już się nie obawiam.
Wróćmy jeszcze na chwilę do lektorki ze studiów. Co ona ze mną zrobiła? Założyła blokadę, sprawiła, że mój umysł się poddał.
A co sprawia, że Ty nie chcesz podjąć jakiegoś działania? Co sprawia, że się poddajesz, odpuszczasz? Być może ktoś powiedział Ci, że się do tego nie nadajesz. A może się okazać, że jest zupełnie odwrotnie. Nie daj sobie wmówić negatywnych rzeczy.

Moja druga blokada dotyczyła sportu. Pamiętam lekcje WF-u w szkole… W podstawówce zawsze jako ostatni przybiegałem na metę. Wiedziałem, że jestem słaby. Tę myśl potęgował fakt, że byłem pulchniutki. Dopiero w liceum zacząłem z tego wyrastać. Będąc w liceum, miałem jednak wypadek i nie mogłem ćwiczyć. Złamałem nogę w połowie lipca, a do szkoły wróciłem dopiero w grudniu. Odbyłem rehabilitację, a po roku wyjęto mi śruby i noga była zupełnie niewładna. Czułem więc, że nie jestem najlepszym sportowcem.

Kilkadziesiąt lat później spotkałem na swojej drodze wielu ludzi, którzy fascynowali się sportem – kolarstwem, pływaniem, bieganiem. O ile te dwie pierwsze dyscypliny były dla mnie niezłą rozrywką, o tyle biegania nie znosiłem. Wolałem raczej pospacerować z kijami od nordic walking. Jeden z uczestników moich warsztatów któregoś dnia starał się mnie zachęcić do biegania. Ale ja byłem oporny. Wiedziałem, że się do tego nie nadaję. Nie chciałem doświadczyć tego nieprzyjemnego bólu w klatce piersiowej, zadyszki.

Jednak podczas jednego z treningów nordic walking stało się inaczej. Pomyślałem, że spróbuję się przebiec. Poczułem się niesamowicie. Zdałem sobie sprawę, że mogę biegać. 30 lat wcześniej wuefista nałożył mi blokadę, a teraz się z niej wy- zwoliłem.

Jeden ze znajomych powiedział mi, że po pierwszych 3 km jest o wiele łatwiej. I to prawda. Zacząłem biegać dystanse 5-kilometrowe. Trenowałem systematycznie. Po kilkunastu treningach okazało się, że nie łapię już zadyszki, że nie muszę się zatrzymywać.

Osiągnąłem też nie- samowity w moim mniemaniu sukces! Do dziś pamiętam dzień, w którym osiągnąłem wynik 5,54 min na 1 km.To był piąty z kolei kilo- metr w lesie. Dałem z siebie wszystko. Co prawda, na następnym treningu miałem już gorszy czas. Ale przyszedł później moment, że poprawiłem wyniki. I już wcale nie mam blokady. Okazuje się, że daję radę! Zastanów się więc, jak jest u Ciebie. Być może jesteś w stanie zrobić więcej i lepiej. Zachęcam Cię do tego. Pokonuj blokady!

Wojciech Orzechowski Inwestor, deweloper, autor książek o nieruchomościach, twórca Warsztatów Inwestowania w Nieruchomości WIWN.pl®, wydawca „Strefy Nieruchomości”.

Jak radzić sobie ze stresem przy inwestycjach i nie zwariować? – Strefa Nieruchomości

Tekst: Mariola Kędzierska

Czy słyszałeś kiedyś termin WWO? Do WWO należy około jedna piąta populacji – to Osoby Wysoko Wrażliwe. Takie osoby silnie reagują nawet na słabe bodźce, a także szczegółowo i głęboko przetwarzają związane z nimi informacje. Dodam – silniej, niż by chciały.

Takie osoby spotkasz wszędzie – również w gronie inwestorów. Bo bycie WWO nie zamyka żadnych drzwi – może natomiast sprawić, że silniej będzie im dokuczał stres… Pozytywem bycia WWO jest swoista przenikliwość pozwalająca dostrzegać i unikać błędów. Do tego sumienność i umiejętność głębokiej koncentracji, a także odbieranie nastrojów innych osób. Nie jest źle być WWO – pod warunkiem bycia świadomym!

Gdy poznajesz sylwetki inwestorów w prasie albo gdy mijasz ich na korytarzu podczas konferencji o nieruchomościach – nic o nich nie wiesz. Gdy słuchasz o tym, czym się obecnie zajmują, podziwiasz ROI (return on investment, zwrot z inwestycji) lub śmiejesz się z historii, które brzmią nieprawdopodobnie – nic o nich nie wiesz. I gdy w efekcie myślisz, że też tak chcesz, bo widzisz łatwe życie – bazujesz na półprawdzie. To dość zabawne, jak wybiórcze jest nasze spojrzenie: czy to na inwestora finalizującego transakcję, czy sportowca odbierającego medal. Efekt jest widoczny, ale droga do celu pozostaje niewymówioną tajemnicą.

Gdy w 2014 roku wstępowałam do grona inwestorów, miałam niską świadomość podróży, w jaką wyruszam, a także zerową na temat bycia WWO. Działam wspólnie z mężem i większość naszych inwestycji, w którymś momencie trafiła na moment „trudny” lub nawet „tak trudny, że aż nieprawdopodobny”. Daje to ogrom historyjek do opowiadania przyjaciołom, ale w tamtym czasie, w praktyce, nie było mi do śmiechu.

Dopóki stres nie osiągał w moim życiu krytycznych wartości zbyt często, nie interesowałam się nim. Ale gdy stało się jasne, że to walka o coś więcej niż komfort życia – odcięłam co się dało, zregenerowałam się i rozpoczęłam poszukiwania.

Znalazłam! I mam dobre wieści. Na szczęście bieżąca wiedza w tym zakresie jest o niebo bardziej pozytywna niż wcześniej. I właśnie mały wycinek tej wiedzy pragnę Ci przekazać.

Pewnie nieraz słyszałeś o szkodliwości stresu. I być może z tego powodu nadmiar stresujących sytuacji w życiu nie tylko stał się bieżącym dyskomfortem, ale także przełożył się na przekonanie: „To mi szkodzi”. Mam świetną wiadomość. Tak dobrą, że aż nieprawdopodobną. Owszem, silny stres szkodzi i w badaniach zwiększa ryzyko śmierci aż o 43%, ale… dotyczy to jedynie tej grupy osób, które są przekonane o szkodliwości stresu!

Innymi słowy: osoby, którym dokucza stres, ale uważają, że nie jest to szkodliwe – są chronione dzięki temu przekonaniu. Przekonania zmieniają fizjologię – tak można podsumować najnowsze badania, które to wykazały. Przeczytamy o nich w książce „Siła stresu” Kelly McGonigal. Autorka przywołuje np. badania Alii Crum oraz doświadczenia Grega Waltona (obydwoje z Uniwersytetu w Stanford).

Jeśli więc Twoje inwestycje spędzają Ci sen z powiek – nie dokładaj sobie obciążeń przekonaniem: „To mi szkodzi, wkrótce niewątpliwie czeka mnie zawał”. Nie! Stres w nadmiarze jest nieprzyjemny, ale poza bieżącym uprzykrzaniem nam życia, nie zabiera nic więcej. To my sami przez swoje przekonania oddajemy mu więcej, niż trzeba. Koniec z tym!

Mogę wyobrazić też sobie, że jako inwestor jesteś bardzo zajęty i z pewną pogardą odnosisz się do ćwiczeń chociażby z nurtu mindfullness. Tu również zachęcam Cię do zmiany przekonań – wielu terapeutów zajmujących się stresem jest zdania, że gdyby miało wybrać jedną jedyną rzecz najskuteczniej w tym stresie pomagającą, byłaby to uważność (mindfullness). Już 5 minut świadomego oddychania dziennie, może po kilku tygodniach zacząć zmieniać struktury i drogi nerwowe w mózgu dorosłego człowieka! Czy nie jest to potęga?

Przede wszystkim warto tu wspomnieć o twórcy tej metody, profesorze Jonie Kabat Zinn, który jako pierwszy uruchomił Klinikę Redukcji Stresu opartą na uważności w 1979 r., przy klinice uniwersyteckiej w Worcester. Od tego czasu, jako praktykujący terapeuta zdołał on rozpowszechnić swoją wiedzę. Z autorów publikacji dostępnych na polskim rynku, warto wspomnieć o doktor Melanie Greenberg, autorce książki „Twój mózg odporny na stres”. Odmianą uważności stricte poświęconej stresowi jest MBSR (ang. Mindfulness-Based Stress Reduction).

Korzyści świadomego oddychania odczujesz zwłaszcza, jeśli towarzyszy Ci stres przewlekły. Taki stres, poprzez uniemożliwienie regeneracji, stopniowo doprowadza do fizjologicznego wyczerpania organizmu. Dzieje się to z powodu nadmiernego zalewu hormonami stresu.

Gdy zaczniesz praktykować świadomy oddech, uspokoisz pewną małą część mózgu o nazwie ciało migdałowate. To bardzo przydatne – gdyż to ono w permanentnym stresie stawia Cię na nogi, nawet gdy jedynie dzwoni niechciany telefon. I mobilizuje Cię tak intensywnie, jakbyś miał za chwilę walczyć z pająkiem mutantem! Gdy ją wyciszysz, skuteczniej zajmiesz się swoimi sprawami i… lepiej wykorzystasz swój inwestorski potencjał!

Podsumowując: inwestując, nie unikniesz stresu. Doświadczenie mówi mi, że ogrom niespodzianek, jakie dają nam nasze nieruchomości, jest wręcz nieograniczony. Wiedz jednak, że przy krótkotrwałym stresie hormony doskonale Cię mobilizują i pozwalają sprostać wyzwaniu, a przy długotrwałym – również nie musisz być jego ofiarą. I możesz pomóc sobie na wiele sposobów.

Pewnie nieraz słyszysz, że nasze myśli są ważne – bo pozwalają kreować dobrobyt lub niedostatek. Przekładają się na działanie i w efekcie zmianę świata wokół. Z tym samym zainteresowaniem pochyl się nad swoimi przekonaniami w kwestii stresu. Możesz więcej! A małe zmiany zrobią wielką różnicę. Powodzenia w inwestycjach. A Dobre Życie kreuj już teraz. Nie warto czekać.

Mariola Kędzierska 
Certyfikowany coach, inwestor, przedsiębiorca. Ekspert od stresów krótkich i przewlekłych. Pomaga zestresowanym poprawiać komfort swojego życia. I sięgać po więcej! 

Bycie kobietą w nieruchomościach to ATUT – Strefa Nieruchomości

Tekst: Urszula Socha

Czy nieruchomości to NAPRAWDĘ męski biznes? W moim kolejnym felietonie powracam do kluczowego pytania, które zadałam w poprzednim artykule. Jak zatem zmienić te ponure statystyki, które rządzą na wszelkich spotkaniach z branży nieruchomości, spotkaniach networkingowych, szkoleniach, kongresach czy konferencjach? 

Kobietom w tej branży potrzebna jest ogromna siła i wytrwałość, a także właściwa interpretacja słów, działań, które są elementami naszego „sufitu”. To strach zewnętrzny, jak i wewnętrzny, ale też towarzyszące nam w podświadomości zdania: A co, jeśli popełnię błąd? Co się stanie, jeśli podejmę błędną decyzję? Należy spojrzeć całkiem inaczej na znaczenie tych słów. Być może zaakceptujemy ten stan w zupełnie inny sposób. Bez względu na to, czy budujemy, remontujemy, flipujemy, kupujemy, czy sprzedajemy nieruchomość, interpretacja powinna być następująca:

Błędy są efektem normalnym – są po to, by się uczyć. Nie da się odnieść sukcesu bez błędów. To dobrze, że chcemy być świetne we wszystkim – w pracy, w domu – i zawsze musimy świetnie wyglądać. Tylko wielka szkoda, że tak naprawdę nie doceniamy siebie. Nie warto więc czekać, aż pochwalą nas inni, gdyż robimy to dla siebie, z myślą o swojej rodzinie, o bezpieczeństwie finansowym na przyszłość. Uszczypliwie o mężczyznach mogę powiedzieć, że jeśli oni rozpychają się w tej branży łokciami i walczą o swoje miejsce – to my też musimy. Jeśli chcemy grać w „stereotypowo męskiej branży”, to musimy grać tak jak oni i na ich zasadach. Wykorzystać indywidualne kobiece cechy – to nasza broń, a mądrze wykorzystana gwarantuje przewagę.  

Strach to bariera, która nas w znacznym stopniu ogranicza i hamuje. Kiedy podejmujesz się działania, zaczynasz robić, nowe, trudniejsze, nieznane dotąd rzeczy – zawsze doszukasz się na wstępie powodów, by tego nie robić. Takie przemyślenia zawsze tam będą i wychodzą tuż za myślą o nowej inicjatywie, tuż za fantastycznym pomysłem, pojawiającą się okazją – ale to świadczy o dobrym, rozsądnym podejściu do tematu. Jeśli chcesz zaistnieć w tej branży, zapamiętaj: „Jeśli nikt Cię nie krytykuje – to znaczy, że nie robisz nic ciekawego, nic wyjątkowego, jesteś i będziesz dalej niezauważona”. Zwykła, szara kobieta nie wyróżniająca się z tłumu… Metaforycznie ujmując temat: wprowadź więcej kolorów w swoim życiu, działaniu i decyzjach, na przykład czerwoną odwagę, żółtą siłę, niebieską wytrwałość, zielony spokój, i bądź inna, wyróżnij się czymś! Bądź w końcu niezwykła! Nie boisz się przecież ludzi dookoła Ciebie, boisz się ich reakcji. Ale nie ograniczaj się przez krytykę innych, która zazwyczaj jeszcze nie nastąpiła, ale już potęguje w Tobie strach. Czy wiesz, że ludzie, którzy Cię krytykują, boją się bardziej niż Ty? Zaznaczam, być może skrytykują, z akcentem na być może – bo przecież przed podjęciem jakichkolwiek działań to się jeszcze nie wydarzyło. Nie bój się być sobą… Nie bój się krytyki i traktuj ją jak mądrą radę, bo być może w każdym zdaniu jest coś, na co powinnaś zwrócić uwagę. Wykorzystaj ją jak bezcenną wskazówkę, a jeśli nie dostrzeżesz w niej nic konstruktywnego, to staraj nie przejmować. Dalej bądź sobą i działaj… Warto czasem mądrze zaryzykować, żeby żyć tak, jak chcesz, żeby później nie żałować. Masz jedno życie i nie pozwól, by wiecznie dominował w nim strach, który przytłacza Cię jak nisko wiszący „sufit”. Tylko Ty możesz to zmienić.

CZY KOBIECIE ŁATWO JEST ZROBIĆ KARIERĘ W TEJ BRANŻY? 

Kobiety w nieruchomościach muszą posiadać „na wyposażeniu” istotne cechy i elementy osobowości, wykorzystać swoje mocne strony, odwagę, siłę, świetną intuicję, doskonałe zarządzanie czasem, profesjonalizm, perfekcjonizm i wiele, wiele innych, które pozwalają nam na dostrzeżenie okazji, przeprowadzenie doskonałego flipa czy na efektywną sprzedaż. Kobiety z mocną osobowością i pewne siebie konsekwentnie dążą do celu. To one mają szansę stawić czoła tej zdominowanej przez mężczyzn branży. To, czego nie mamy w naturze, można w sobie wypracować, by branża nieruchomości, tradycyjnie kojarzona z silną męską ręką – zmieniła obecnie widoczne statystyki. Kobiety mają szansę wzbogacać się i modyfikować ten męski świat wtedy, gdy pozostają sobą – bo też możemy i jesteśmy dobre w tej specyficznej branży. Bo kobiety w nieruchomościach mają „to coś” – czego nie mają mężczyźni. To takie drobiazgi, oryginalne cechy, których w męskim świecie czasem brakuje… Wtedy dokupują je tylko w najdroższych wersjach modeli z marzeń. Nieistotny jest wiek, istotą jest zaangażowanie, przedsiębiorczość i codzienne działanie, systematyczne i pomimo świadomości, że cel jest gdzieś blisko… Należy konsekwentnie działać w obranym przez nas kierunku, by krok po kroku zdobywać nowe, bezcenne doświadczenie, by się bać, ale strach wykorzystać mobilizująco, by wykorzystywać okazje – bo przecież po to są i tylko odważni/ odważne po nie sięgają.

Osobiście kieruję się założeniem, że każdy nowy projekt to nowe wyzwanie i szansa na stworzenie czegoś nowego, niepowtarzalnego, wyjątkowego, oryginalnego, czegoś, co przyniesie zawodową satysfakcję i rozwinie architektoniczne oraz deweloperskie umiejętności, nieruchomościową pasję… Wiecznie szukam nowych inspiracji i rozwiązań w nieustannie zmieniających się warunkach rynkowych tej specyficznej branży nieruchomości. Wiem, że kobiety mają zupełnie inne spojrzenie na świat, podejście do pracy, obowiązków i do myślenia, wręcz są wielozadaniowe i do tego profesjonalnie podchodzą do tematu… co w tej branży jest bardzo istotne. Jestem nastawiona na osiąganie założonego celu i „nie odpuszczam tak łatwo”. Uwielbiam wyzwania, bo to one są dla mnie głównym bodźcem do działania. Uwielbiam swoją pracę, która stanowi jednocześnie moje hobby. Urodzona lwica w życiu i w pracy – ambitna, zaangażowana wiedzą i sercem w każde przedsięwzięcie – tak działam.

Jak mogę powiedzieć, że boję się nowego kroku, skoro jeszcze go nie zrobiłam? Jeśli czegoś się nie da zrobić na już, to może da się inaczej? Każdego dnia uczę się radzić sobie z przeszkodami, które spotykam na swojej drodze. Co zabawne, wcale nie podsyła mi ich los, wiem, że one tkwią we mnie. To moja przewaga, mój los jest w moich rękach, moja siła lwicy, której nie waham się użyć i niesamowicie się przydaje. Uwierz w siebie i zacznij działać już dzisiaj, a jeśli już działasz, to dzisiaj bądź lepszą wersją siebie, niż byłaś wczoraj.

Urszula Socha 

Prywatnie jestem szczęśliwą osobą, mamą, Kobietą w Deweloperce, która stara się realizować w każdym zadaniu i każdej dziedzinie. Moja rodzina i moja ukochana druga połówka – równie wyjątkowa jak ja – daje mi ogromną siłę do działania. Dzięki nim mam niesamowitą energię, radość życia, ciągle ambitne plany, do których wspólnie, konsekwentnie dążymy i które wspólnie realizujemy. Więcej wiedzy znajdziesz na mojej stronie: www.kobietawdeweloperce.pl

Inwestowanie jest dla kobiet! – Strefa Nieruchomości

Tekst: Aleksandra Więcka 

KULISY POWSTANIA OGÓLNOPOLSKIEGO FORUM „KOBIETY INWESTUJĄ W NIERUCHOMOŚCI”.

Konkurentki czy przyjaciółki? My kobiety potrafmy to pogodzić i świetnie na tym wychodzimy.

Weszła na pierwsze spotkanie trochę spóźniona. Właściwie weszły – bo córeczka lada dzień miała przyjść na świat. To było pierwsze spotkanie Ani z inwestorkami i branżą nieruchomości. Złapała bakcyla. 

– Muszę być na następnym – oznajmiła. – Tylko mam kłopot, bo akurat wtedy rodzę – zmartwiła się.

W obliczu takiej determinacji nie miałyśmy wyjścia. Termin spotkań został przesunięty o dwa tygodnie, a świeżo upieczona mama zaczęła inwestować między karmieniem i przewijaniem.

– Uwielbiam tę historię – mówi Olga Marciniak, współtwórczyni Ogólnopolskiego Forum „Kobiety Inwestują w Nieruchomości” – bo świetnie pokazuje dwie rzeczy. Po pierwsze, że branża nieruchomości jest idealna dla kobiet, chociaż nie wszystkie jeszcze o tym wiedzą, a po drugie – jak bardzo chcemy i powinnyśmy się wspierać. To dzięki temu się rozwijamy, a rynek dojrzewa – dodaje. – No i w branży wciąż jeszcze zdominowanej przez facetów fajnie jest znać kogoś, kto widzi ten świat z podobnej perspektywy.

Sama zajmuje się nieruchomościami od 10 lat. Pierwsze kroki stawiała w Australii. – Już wtedy spotykałam kobiety, które interesował ten świat, ale nie miały pojęcia, jak do niego wejść – wspomina. Kiedy przyjechała do Polski, postanowiła poznać jak najwięcej kobiet, które inwestują w nieruchomości. Trafiła na spotkanie grupy „Kobieca Strona Inwestowania”. 

– Dziewczyny chętnie dzieliły się wiedzą, dodawały sobie otuchy, wspierały. To zrobiło na mnie wrażenie. Kiedy mój biznes WawaRoom nabrał rumieńców i życie stało się mniej chaotyczne po przeprowadzce, chciałam organizować takie spotkania w Warszawie. Facebookowa grupa „Kobiety Inwestują w Warszawie” zaczęła szybko rosnąć w siłę, a spotkania ofine nabrały regularnego, comiesięcznego charakteru – opowiada Marciniak.

Wtedy trafła na Wielką Wymianę Kontaktów. – A ja trafłam na Olgę. Połączyła nas idea – dać kobietom jeszcze jedno miejsce, w którym zobaczą na żywym przykładzie, że inwestowanie to nie porywanie się z motyką na słońce, tylko normalny biznes, w którym mogą odnieść sukces – mówi Katarzyna Dziubałka, współorganizatorka Ogólnopolskiego Forum „Kobiety Inwestują w Nieruchomości”. 

A jeśli po drodze popełnią błąd? Świetnie – jest o czym opowiadać. – Moje doświadczenie zdobyte dzięki organizowaniu spotkań dla kobiet i prowadzeniu Szkoły Liderek oraz wiedza Olgi zaowocowała projektem – Forum „Kobiety Inwestują w Nieruchomości” – podkreśla Dziubałka.

I to działa. – Byłyśmy świadkami, jak policjantka rzuciła pracę praktycznie z dnia na dzień – od tej pory poświęca się tylko nieruchomościom. Poznałyśmy emerytki, których sytuacja odbiega od losów statystycznej Polki – żyjącej dłużej i biedniej niż mężczyźni. Nie miały ambicji tworzenia wielkiego imperium, tylko zabezpieczenia dla siebie na przyszłość. I dzięki kilku mieszkaniom to się udało. Są wśród nas mamy, które nie muszą wracać do pracy zaraz po macierzyńskim, bo inwestowanie w nieruchomości dało im elastyczność i czas, którego potrzebowały.

Kobiety boją się inwestycji, kredytów, formalności, ale dzięki kilku prostym instrumentom mogą stworzyć dodatkowe źródło dochodu, które będzie je wspierało.

Miejsce, gdzie mogą być razem i wymieniać się doświadczeniami, to sposób na to, żebyśmy przestały wierzyć, że „to nie dla mnie”. Zwłaszcza, że statystyki są po naszej stronie. 

Z badań opublikowanych na portalu rynekpierwotny.pl wynika, że 70% zapytań kierowanych do deweloperów generują kobiety, a w 80% przypadków ostatnie zdanie przy zakupie mieszkania należy właśnie do nich. To one zwracają większą uwagę na funkcjonalność mieszkania, standard inwestycji, dostępność obiektów usługowo-handlowych czy placówek oświaty. Są wymagające, często udaje im się wynegocjować atrakcyjniejszą cenę.

Kobiety zdecydowanie przeważają w tych aspektach – mówią deweloperzy. Jeśli kobiety są tak dobre w zakupie mieszkania dla siebie, to mogą wykorzystać te umiejętności do inwestowania w nieruchomości. Spotkajmy się i bierzmy sprawy w swoje ręce!

Chcesz wiedzieć więcej? Wejdź na stronę: www.inwestorki.pl. 

STREFA NIERUCHOMOŚCI JEST PATRONEM MEDIALNYM WYDARZENIA.

Aleksandra Więcka

Specjalistka od projektowania historii. Łączy storytelling z metodą Design Thinking i treningiem kreatywności. Dziennikarka, dramatopisarka, scenarzystka.